Żużel. Duże nazwiska na starcie w Australii. Dla kogo mistrzostwo i eliminacje do Grand Prix?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niemalże jak co roku początek stycznia oznacza turnieje w ramach Indywidualnych Mistrzostw Australii. W rozpoczynającej się w piątek edycji zabraknie na starcie Jasona Doyle'a, Ryana Douglasa czy Sama Mastersa, ale i tak będzie na nim plejada gwiazd.

1
/ 7

Chris Holder - 7. miejsce w 2024 roku

Indywidualny mistrz świata 2012, mimo że nie jest już pierwszej sportowej młodości (to najstarszy uczestnik tegorocznej rywalizacji na antypodach), wciąż marzy o tym, by powrócić do cyklu Grand Prix. Poprzednio startował w nim w sezonie 2018, więc przez to też w ostatnich latach regularnie przybywa do ojczyzny i rywalizuje w krajowym czempionacie, aby móc wywalczyć przepustkę do światowych eliminacji (a teraz zdobędzie taką zaledwie dwóch najlepszych zawodników - przyp. red.). Dwie minione edycje nie ułożyły się jednak dla 37-latka pomyślnie, bo był daleki od strefy awansu. Nie mówiąc już o tym, żeby zawalczyć o tytuł numer sześć na australijskiej ziemi w seniorskiej kategorii.

2
/ 7

Ben Cook - 6. miejsce w 2024 roku

W pewnym sensie rewelacją był nie tylko w PGE Ekstralidze, ale już podczas ubiegłorocznych IM Australii. Od czasu do czasu mieszał się w rywalizację znacznie bardziej utytułowanych zawodników, których potrafił pokonywać, a nawet otrzeć się o awans do finału w ostatniej rundzie w Gillman. Była to niejako zapowiedź tego, co Cook "wyczyniał" po przylocie do Europy. Na naszym kontynencie - jak wiadomo - podbił tory polskie i dodatkowo wygrał wszystko, co mógł w Wielkiej Brytanii. Okraszone to było nie tylko samymi wynikami, lecz również widowiskową jazdą, dzięki której nie jest już dla nikogo anonimowym żużlowcem.

3
/ 7

Brady Kurtz - 5. miejsce w 2024 roku

Ma za sobą wprost rewelacyjny poprzedni rok, choć nie rozpoczął się on dla niego jeszcze jakoś specjalnie udanie. A to dlatego, że w krajowych mistrzostwach medal uciekł mu dość szybko, a co więcej nie zmieścił się w pierwszej czwórce gwarantującej awans do eliminacji do GP. Ostatecznie taką przepustkę wywalczył po mistrzostwach Oceanii i potem... w październiku odniósł zwycięstwo w Challenge'u, meldując się wśród stałych uczestników Indywidualnych Mistrzostw Świata. Kurtz, solowy czempion Australii sprzed dziewięciu lat, będący na takiej fali to niewątpliwie bardzo poważny kandydat do powrotu na tron we własnym kraju.

4
/ 7

Jaimon Lidsey - 4. miejsce w 2024 roku

Wydaje się, że rozwój jego talentu przystopował. Ostatni niepolski indywidualny mistrz świata juniorów (zdobył ten tytuł w 2020 - przyp. red.), co potwierdzają przede wszystkim wyniki uzyskiwane w europejskich ligach, jest aktualnie mocno w cieniu kilku swoich rodaków. Ściganie w krajowym cyklu również na razie pozostaje dla niego "pustynią", jeśli mowa o laurach. Lidsey wciąż nie ma w dorobku ani jednego medalu. Blisko brązowego był w ubiegłym roku, lecz w biegu dodatkowym pozbawił go Jack Holder. Pocieszeniem dla 25-latka z Mildury jest brak w harmonogramie imprezy w Kurri Kurri, gdzie w 2024 pogubił sporo punktów.

5
/ 7

Jack Holder - 3. miejsce w 2024 roku

Wprost trzeba sobie powiedzieć, że to najwyżej notowany australijski żużlowiec minionych dwóch lat. Dołączył do czołówki w GP, mimo że wciąż nie dogonił tam końcowego podium. Ponadto jest dużą podporą narodowej reprezentacji, z którą zdobył złoto oraz srebro w Speedway of Nations i dochodzą do tego wszystkiego dobre wyniki w ligach. A i nie można zapominać o tym, że na australijskim podwórku odnotował przed dwoma laty spory sukces, pierwszy raz sięgając po mistrzostwo. Rok temu tak dobrze już nie było, dlatego z pewnością młodszy z braci Holderów mocno ostrzy sobie zęby, by wrócić na szczyt.

6
/ 7

Max Fricke - 2. miejsce w 2024 roku

Od lat etatowa postać IM Australii, w których startuje nieprzerwanie od edycji w 2014. Niemal zawsze plasuje się w czołówce, zdobywając przez ten czas siedem medali: trzy złote, srebrny i trzy brązowe. Wicemistrzostwo sprzed roku, choć pozwoliło mu pojechać po kilku miesiącach w Europie w eliminacjach do GP (zwieńczył je awansem do tego cyklu), musiało być dla niego w dużym stopniu porażką. Dość pewnie prowadził w klasyfikacji punktowej przed decydującym zawodami, ale w nich słabsza postawa zabrała mu finalnie szansę na tytuł. Teraz o dodatkową mobilizację można być więc w przypadku Fricke'a absolutnie spokojnym.

7
/ 7

Rohan Tungate - 1. miejsce w 2024 roku

Raczej za zaskoczenie trzeba uznać jego triumf w zeszłym roku, ponieważ to jednak w osobach Jacka Holdera i Fricke'a widziano największych faworytów do zdobycia złotego krążka. Tymczasem pogodził ich filigranowy zawodnik i to pomimo tego, że przed finałową rundą w Gillman tracił do Fricke'a aż pięć punktów w tabeli. Niemniej Tungate wiedział, jak zwycięża się na ziemi ojczyźnianej, bo mistrzem był już sześć lat wcześniej. To, co teraz może być dla 34-latka pewnym utrudnieniem to brak w kalendarzu Kurri Kurri, czyli miejscowości, z której pochodzi i w której w 2024 wygrał, będąc przy tym blisko kompletu punktów.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)