Znakomicie ułożył się pierwszy w tym roku turniej Grand Prix dla Bartosza Zmarzlika. Dwukrotny Indywidualny Mistrz Świata wygrał zawody w Chorwacji, zostając pierwszym w obecnym sezonie liderem klasyfikacji generalnej prestiżowego cyklu. Początek zmagań nie był jednak idealny w jego wykonaniu.
- Miałem najlepszy czas na treningu, ale muszę przyznać, że nie czułem się na nim zbyt dobrze. Było mi jakoś za ciasno, niewygodnie na motocyklu i wiedziałem, że stać mnie na więcej, a nie mogę tego zrobić. Podobne odczucia miałem w pierwszych biegach - powiedział Bartosz Zmarzlik przed kamerami Eurosportu.
Reprezentant Polski znalazł w końcu odpowiednie ustawienia i od czwartej serii nie dał się już pokonać żadnemu z rywali.
ZOBACZ WIDEO Takiej imprezy w polskim żużlu jeszcze nie było. Samolot, Greg Hancock i nietypowy finał
- Po trzecim biegu poczułem, co muszę zrobić. Wiedziałem jak się zachować, by zyskać kilka metrów, w których momentach przyśpieszyć. To pomogło mi w doborze ustawień i komfortowej jeździe. Decyzje były coraz lepsze, a przed półfinałami nie chciałem ryzykować - mówił w rozmowie z Marcinem Kuźbickim.
W drugiej fazie zawodów Zmarzlik imponował zwłaszcza na starcie, gdyż bardzo dobrze wychodził spod taśmy, a następnie uciekał reszcie stawki.
- Trzeba dużo myśleć, kombinować, szukać, być pewnym swoich odczuć i próbować. Mam świetny sprzęt, więc właściwie bez różnicy na którym motocyklu bym wyjechał. Przy odpowiedniej regulacji na obu czułbym się tak samo - stwierdził reprezentant Polski.
- Nie potrzebuję żadnych dodatkowych rzeczy dookoła, by mieć motywację. Po prostu jestem skupiony na tym, o czym marzę i chcę te marzenia realizować - zakończył Bartosz Zmarzlik.
Zobacz także: Żużel. Do trzech razy sztuka Apatora? Lider PGE Ekstraligi musi załatać jeszcze więcej luk [ZAPOWIEDŹ]
Zobacz także: Żużel. Wyłoniono pierwszych uczestników SEC Challenge. Polak z awansem [RELACJA]