Żużel. Ekspert nie ma wątpliwości. FIM mógł zachować się lepiej ws. Bewleya i Holdera

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Daniel Bewley
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Daniel Bewley

W sobotę rusza cykl Grand Prix, a w roli stałych uczestników po raz pierwszy pojadą Daniel Bewley i Jack Holder. Obaj mają jednak pewien problem związany z decyzją FIM.

Daniel Bewley i Jack Holder wskoczyli do grona stałych uczestników Grand Prix po zawieszeniu Rosjan - Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa. Reprezentanci Sbornej w zeszłym roku sięgali po medale Indywidualnych Mistrzostw Świata, ale obecność Bewleya i Holdera w ich miejsce również może gwarantować emocje.

- Cykl Grand Prix wiąże się swoimi prawami, ale wiadomo, że to są zawodnicy, którzy już od kilku sezonów jeżdżą w najlepszej lidze świata. Mam wrażenie, że w niektórych meczach PGE Ekstraligi obsada kilku wyścigów jest lepsza od tej z Grand Prix. Zmagania w cyklu powinny sprawić, że ci żużlowcy jeszcze bardziej się rozwiną. Dla światowego żużla byłoby dobrze, gdyby Daniel i Jack świetnie wprowadzili się do rywalizacji. Często bowiem narzekamy, że ten cykl Grand Prix jest zabetonowany - podkreśla Jacek Frątczak, były menedżer klubów z Torunia i Zielonej Góry w rozmowie z WP SportoweFakty.

Z jednej strony Bewley i Holder wskoczyli do obsady cyklu Grand Prix, a z drugiej strony nie mają pewności, czy będą mogli wystartować w każdym turnieju. FIM wydał bowiem w marcu komunikat, w którym można przeczytać, że Rosjanie zostali zawieszeni, ale ich licencja może zostać przywrócona. Wszystko zależy od sytuacji w Ukrainie. Oczywiście najbardziej realny scenariusz wskazuje na to, że "odwieszenie" nie nastąpi, ale władze FIM mogły zachować się lepiej.

ZOBACZ WIDEO Pawlicki zaprzeczył słowom Ślączki i zdradził, kto został jego nowym tunerem

- To dość istotne, bo Daniel i Jack przystępują do rywalizacji, nie wiedząc w 100 proc., czy odjadą cały sezon. Taka sytuacja sprawia, że zawodnicy zupełnie inaczej podchodzą do zawodów pod względem psychicznym. Oni powinni mieć jasność i zapewnienie startów w każdej rundzie. Organizator cyklu nie złożył natomiast jednoznacznej deklaracji - ocenia nasz rozmówca.

Obecnie z dwójki Bewley - Holder przynajmniej na torach PGE Ekstraligi lepiej spisuje się Brytyjczyk. Jacek Frątczak domyśla się, co może być przyczyną nierównych wyników Holdera.

- Jack Holder zaczął sezon na wysokim poziomie. Później jednak nastąpiły zdecydowanie chłodniejsze tygodnie, co ma związek z inną pracą silników. Wydaje mi się, że Australijczyk trochę nie trafia z ustawieniami sprzętu. Holder potrzebuje 2-3 tygodni, by dojść do ładu i wrócić do takiej dyspozycji, jakiej sam oczekuje. Sporo pomoże mu duża liczba startów oraz stabilizacja pogody - zakończył Frątczak.

Australijczyk w Grand Prix zadebiutował w 2016 roku jako rezerwowy podczas turnieju w Melbourne. Wystartował również jako "dzika karta" w 2020 roku w Toruniu. Daniel Bewley z kolei w 2018 roku stanął pod taśmą jako rezerwowy podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff.

Czytaj także:
Makabryczny wypadek. Osoba funkcyjna nieprzytomna po uderzeniu motocyklem
Ukrainiec mówi o szansie od polskiego klubu. Martwi go los rodziny w ojczyźnie