Poważne zmiany infrastrukturalne m.in. z modernizacją trybun i oświetlenia, nowy park maszyn, dosypanie nawierzchni, a ponadto zastrzyk gotówki i sama otoczka związana ze startem w PGE Ekstralidze. W Ostrowie prawie wszystko przed inauguracją udało się przygotować i dopiąć. Prawie, bo przez ostatnie dni zespół Arged Malesy nie mógł swobodnie trenować z uwagi na niepewną pogodę. To na pewnie nie pomogło i na "dzień dobry" beniaminek po 24 latach niebytu na salonach póki co się na nich za bardzo nie odnalazł.
Sam mecz na dobre ruszył około pół godziny po planowanej godzinie. Czekano na zakończenie spotkania w Zielonej Górze (kwestie telewizyjne), a także dwukrotnie powtarzany był pierwszy wyścig, w którym najpierw upadła para ostrowska, a po chwili Oliver Berntzon. Szwed miał pecha, bo nie mógł uniknąć uślizgu, ale mimo to został wykluczony. Osamotniony Grzegorz Walasek, choć dzielnie walczył, nie dał rady i prowadzenie objęli goście.
Okazało się, że przyjezdni... do końca już go nie oddali. W drugim popis jazdy dał dość niespodziewanie Kacper Pludra, który na ostatniej prostej zabrał zwycięstwo Sebastianowi Szostakowi. Niestety, nie zabrakło kolejnej kontrowersji. Kacper Łobodziński stworzył po starcie niebezpieczną sytuację na wyjeździe z pierwszego łuku, wpadł w niego Jakub Krawczyk, przekraczając dwoma kołami linię wewnętrzną. Junior z Ostrowa po wyścigu został wykluczony, ale wydaje się, że sędzia Paweł Słupski powinien literką "w" obdarować grudziądzanina.
ZOBACZ WIDEO Thomsen o koledze z drużyny: To będzie dla niego trudny sezon
Po pierwszej serii było 15:9 dla GKM-u. Biegowy remis uratował dla beniaminka Chris Holder, ale po chwili fenomenalnie znów zaprezentował się Pludra, który w parze z Przemysławem Pawlickim niemal uciszył trybuny. Niemal, bowiem na ostatnim wirażu juniorowi pękł łańcuch i z 1:5 zrobiło się 3:3. Tym razem więc szczęście dopisało gospodarzom.
Ostrowianie mieli problem z wygrywaniem wyścigów indywidualnie, a co dopiero drużynowo. W taki sposób marzenia o wygranej ulatniały się bardzo szybko. Wprawdzie udało się w siódmym przywieźć 4:2, a w następnym drugi swój bieg wygrał Holder, lecz cóż z tego, skoro para Krzysztof Kasprzak - Nicki Pedersen w szóstym i dziewiątym wyprowadziła dwa potężne ciosy. W pierwszym z nich Duńczyk świetnie obronił się przed Australijczykiem, a w drugim Polak wykorzystał błąd rywali na pierwszym łuku i uciekł im natychmiastowo.
Po dziesięciu gonitwach Arged Malesa była już tak ku prawdzie w krytycznej sytuacji. Wynik 24:36 oznaczał, że tylko nagłe przebudzenie może uratować inaugurację. Luk w składzie było jednak zbyt wiele. Po Walasku było widać brak jazdy (powodem kontuzja), zawodził Berntzon, "frycowe" płaciła młodzież. Dobre wrażenie zostawiał po sobie Matias Nielsen, który był szybszy z biegu na bieg. W jedenastym był nawet bliski wygranej, ale koncert kontynuował Pawlicki. Krajowy lider GKM-u notował w niedzielę świetny występ, będąc piekielnie szybkim.
Kibice w Ostrowie mogli czuć się rozczarowani wynikiem, za to jazdą Holdera wręcz przeciwnie. Indywidualny mistrz świata z 2012 roku miał wielką ochotę do walki. W dwunastej odsłonie na ostatnich metrach odebrał wygraną Kasprzakowi, potem znów kąsał Pedersena. W sumie Australijczyk zgarnął 14 punktów, ale wsparcia nie otrzymał. Przed nominowanymi było 32:46, ostatecznie ZOOleszcz GKM wygrał w Ostrowie Wielkopolskim różnicą aż 20 "oczek".
- Czujemy się dobrze. My już zrobiliśmy coś, czego od nas nikt nie oczekiwał. Dzisiaj będziemy starać się zwyciężyć, aby ten pierwszy mecz ułożyć i się rozpędzić - przyznał przed zawodami w rozmowie z Canal+ wracający po siedmiu latach do elity Tomasz Gapiński, po czym dodał: - Zrobimy wszystko, żeby zwyciężyć. Jesteśmy gotowi, z pełną pokorą dla rywala. GKM jeździ już wiele lat w PGE Ekstralidze, my dopiero zaczynamy tą przygodę.
I tak to de facto wyglądało. Grudziądzanie przyjechali i wzięli co ich, zapewniając sobie duży spokój w kontekście całego sezonu. Odnieśli dopiero trzecie wyjazdowe zwycięstwo w elicie od 2015 roku, ale przy tym bardzo ważne. Ostrowianie z kolei kontynuują niechlubną serię porażek w najwyższej lidze. Licząc sezon 1998 pod szyldem Iskry, mają teraz takich na koncie aż 16.
Punktacja:
Arged Malesa Ostrów - 35
9. Oliver Berntzon - 2 (w,1,1,-,0)
10. Tomasz Gapiński - 6+1 (2,3,0,1*,0)
11. Grzegorz Walasek - 3+2 (1,1*,1*,-)
12. Matias Nielsen - 7 (0,2,2,2,1)
13. Chris Holder - 14 (3,1,3,3,2,2)
14. Jakub Krawczyk - 1+1 (w,1*,0)
15. Sebastian Szostak - 2 (2,0,0)
16. Tim Soerensen - 0 (0)
ZOOleszcz GKM Grudziądz - 55
1. Nicki Pedersen - 15+1 (3,2*,3,1,3,3)
2. Krzysztof Kasprzak - 10+3 (1*,3,2*,2,2*)
3. Frederik Jakobsen - 3+2 (2*,0,1*,-,-)
4. Przemysław Pawlicki - 15 (3,3,2,3,3,1)
5. zastępstwo zawodnika
6. Kacper Pludra - 3 (3,0,0)
7. Kacper Łobodziński - 2+1 (1,0,1*)
8. Norbert Krakowiak - 7 (2,2,0,3)
Bieg po biegu:
1. (66,73) Pedersen, Jakobsen, Walasek, Berntzon (w/u) - 1:5 - (1:5)
2. (68,24) Pludra, Szostak, Łobodziński, Krawczyk (w/2x) - 2:4 - (3:9)
3. (66,14) Holder, Krakowiak, Kasprzak, Nielsen - 3:3 - (6:12)
4. (67,56) Pawlicki, Gapiński, Krawczyk, Pludra - 3:3 - (9:15)
5. (67,38) Pawlicki, Nielsen, Walasek, Jakobsen - 3:3 - (12:18)
6. (66,94) Kasprzak, Pedersen, Holder, Szostak - 1:5 - (13:23)
7. (67,09) Gapiński, Krakowiak, Berntzon, Łobodziński - 4:2 - (17:25)
8. (66,86) Holder, Pawlicki, Jakobsen, Krawczyk - 3:3 - (20:28)
9. (67,39) Pedersen, Kasprzak, Berntzon, Gapiński - 1:5 - (21:33)
10. (67,72) Pawlicki, Nielsen, Walasek, Pludra - 3:3 - (24:36)
11. (67,86) Pawlicki, Nielsen, Pedersen, Soerensen - 2:4 - (26:40)
12. (67,47) Holder, Kasprzak, Łobodziński, Szostak - 3:3 - (29:43)
13. (67,47) Pedersen, Holder, Gapiński, Krakowiak - 3:3 - (32:46)
14. (67,55) Krakowiak, Kasprzak, Nielsen, Berntzon - 1:5 - (33:51)
15. (67,69) Pedersen, Holder, Pawlicki, Gapiński - 2:4 - (35:55)
Sędzia: Paweł Słupski
Komisarz toru: Michał Wojaczek
NCD: 66,14 s. - uzyskał Chris Holder (Arged Malesa) w biegu 3.
Zestaw startowy: I
CZYTAJ WIĘCEJ:
Rosjanin pokazał polski paszport. A potem długo to skomentował
Dwa oblicza Troya Batchelora. W pierwszych biegach jechał jak junior