Rosyjski zawodnik o sankcjach: Dotkną nie tylko Rosjan, ale także Polaków

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta

W czwartek zdecydowano o wykluczeniu rosyjskich sportowców z udziału w igrzyskach paraolimpijskich, a niedługo podobną decyzję mogą podjąć inne federacje sportowe. Rosjanie przekonują, że takie podejście odbije się niekorzystnie na... innych krajach.

Coraz mocniej na temat możliwych sankcji dla rosyjskich sportowców mówi się w żużlowym środowisku. Rozgrywki PGE Ekstraligi startują 8 kwietnia i wciąż nie wiadomo, czy Rosjanie będą mogli w nich występować. Polscy działacze czekają na opinię FIM, a zawodnicy już przygotowują się do... ubiegania się o polską licencję. Jednym z żużlowców, którzy wciąż nie wiedzą, czy będą mogli wziąć udział w rozgrywkach jest Grigorij Łaguta z Motor Lublin.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Polscy kibice coraz głośniej domagają się zawieszenia rosyjskich sportowców. To dotknęłoby także pana, bo nie mógłby pan startować w PGE Ekstralidze i rozgrywkach międzynarodowych. Co pan o tym sądzi?

Grigorij Łaguta, żużlowiec Motoru Lublin: Nie mam komentarza

Pana brat, widząc coraz większe zamieszanie, już ogłosił, że chce jeździć z polską licencją.

Też nie mam komentarza.

Pan nie ma polskiego obywatelstwa, ale czy rozważał pan, by ominąć ewentualny zakaz i w tegorocznej PGE Ekstralidze jeździć z łotewską licencją?

To moja prywatna sprawa i w tym temacie również nie chcę się wypowiadać. Ma pan jeszcze jakieś pytania?

ZOBACZ WIDEO Żużel. Znamy plany Włókniarza na obóz przed sezonem

Dopiero co wrócił pan ze zgrupowania Motoru Lublin. Na obozie zapewne mieliście czas, by porozmawiać o wydarzeniach w Ukrainie i zastanowić się jaki to będzie miało wpływ na zespół i pana karierę.

Zgrupowanie bardzo się udało. Osiem dni jeździliśmy na rowerach i przejechaliśmy ponad 400 kilometrów. Była fajna atmosfera, wspólnie jedliśmy posiłki, mogliśmy także zrywać mandarynki wprost z drzew. Drużyna jest w znakomitej formie, wszyscy trzymaliśmy się razem i mieliśmy dobre tempo. Kolarsko dawał radę także nasz prezes Jakub Kępa i nie odstawał od zawodników.

Czyli na razie wydarzenia w Ukrainie i zamieszanie wobec ewentualnych sankcji na rosyjskich sportowców nie mają żadnego wpływu na pana przygotowania do sezonu?

Przygotowuję się tak, jak wszyscy i czekam już tylko na nieco cieplejsze dni, by wrócić na tor.

Bierze pan w ogóle pod uwagę, że mógłby pan zostać niedopuszczony do jazdy w tym roku w PGE Ekstralidze i innych rozgrywkach żużlowych?

To byłoby bardzo niesprawiedliwe. Proszę wziąć pod uwagę, że w efekcie takiej decyzji pracę straciłoby nie tylko kilku Rosjan, ale także wielu polskich mechaników. Przecież ci ludzie mają rodziny i muszą je jakoś utrzymać. Można więc powiedzieć, że zawieszenie dotknęłoby nie tylko Rosjan, ale także Polaków.

Ucierpiałyby też kluby, które musiałyby ścigać się bez kluczowych zawodników.

Oczywiście, że tak. Niestety pozostaje mi jedynie przyglądać się sytuacji. Na nic nie mam obecnie wpływu.

Pana koledzy z reprezentacji nie mają jednak zamiaru siedzieć z założonymi rękami. Emil Sajfutdinow już analizuje możliwe scenariusze z prawnikami Apatora Toruń, a pana brat Artiom Łaguta publicznie ogłosił, że zamierza wystąpić o polską licencję. Jakie są pana plany?

Na razie nie mam żadnych planów, poza normalnymi przygotowaniami do sezonu. Cierpliwie czekam.

Zapewne uważnie śledzi pan jednak działania wojenne w Ukrainie. Jakie jest pana zdanie na temat tego, co tam się dzieje?

Nie chcę tego komentować.

Zobacz także:
Insta-bohater związku radzieckiego
Apeluje do Rosjan. "Nie róbcie tego"