Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Czy właśnie tak sobie pan wyobrażał swoją formę po pierwszej zmianie otoczenia w karierze?
Dominik Kubera, zawodnik Motoru Lublin: Tak naprawdę przed startem ligi w zeszłym roku nie miałem żadnych konkretnych wizji. Nie odjeżdżałem tych rozgrywek w głowie. Teraz mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony, a nawet dumny. Czuję, że wykonałem bardzo dobrą robotę, choć oczywiście mam świadomość, że zawsze pojawiają się momenty, w których można było zrobić coś lepiej. Na pewno wyciągnę z nich wnioski i zrobię wszystko, by być jeszcze lepszym żużlowcem w tym roku.
Rozkręcał się pan wraz z upływem czasu. Kiedy nastąpił ten przełomowy moment?
Precyzyjnie nie potrafię go wskazać, ale swoje zrobiło spędzenie wielu godzin na torze w Lublinie. Nauczyłem się wyciągać wnioski z każdego treningu i meczu. A teraz mogę się przyznać, że zmieniałem w tym czasie naprawdę sporo, żeby znaleźć w końcu ten złoty środek. Nasz domowy owal mnie do tego zmusił. Trochę to trwało, ale najważniejsze, że w pewnym momencie to wszystko zaskoczyło. Dzięki temu złapałem wiatr w żagle i utrzymałem odpowiednią formę do końca rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Wadim Tarasienko wyjaśnił, dlaczego ZOOleszcz GKM postawił na niego
Niektórzy mówili, że Dominik Kubera źle wyjdzie na zmianie barw klubowych.
Wiem, ale od razu powiem, że nie czuję teraz z tego powodu żadnej satysfakcji. Nie jestem osobą, która podchodzi tak do tematu i kumuluje w sobie jakieś dodatkowe emocje. Od początku byłem skupiony na sobie. Najważniejsze było dla mnie, żebym po sezonie nie miał sobie nic do zarzucenia. Ten plan mi wypalił. Poza tym nie mam żadnych wątpliwości, że przeprowadzka do Motoru zrobiła ze mnie lepszego żużlowca. Ludzie nie przez przypadek mówią, że czasami trzeba zmienić środowisko, by zrobić kolejny krok. Ja czułem, że tego potrzebuję. Uważam, że taki moment czeka prędzej czy później każdego zawodnika.
Ważne, by się na to odważyć?
Tak, a to nie jest łatwe, bo w głowie są różne myśli. Nie wszyscy też na takich zmianach dobrze wychodzą. Ja czułem, że potrzebuję powiewu świeżości po siedmiu latach, choć to wcale nie znaczy, że po tym okresie w Lesznie czułem jakieś wypalenie. Nic z tych rzeczy. Miałem jednak w głowie myśl, że bez zmiany klubu nie będzie rozwoju. Okazało się, że to były naprawdę trafne spostrzeżenia, bo Motor naprawdę pozwolił mi wskoczyć na wyższy poziom.
Czy Motor z Maksymem Drabikiem będzie drużyną na złoty medal?
Nie wiem, czy zgarniemy złoto, ale wierzę, że nas na to stać. Damy z siebie wszystko. Ja na pewno bardzo chciałbym pojechać znowu w finale PGE Ekstraligi, bo to zawsze niesamowite przeżycie.
A co sądzi pan sprowadzeniu Maksyma Drabika?
Oceniam ten ruch bardzo pozytywnie. Motor zakontraktował zawodnika, który miał przerwę w startach, a to zawsze powoduje głód jazdy. Oczywiście wszystko i tak zweryfikuje tor, ale ja na współpracę z Maksymem się cieszę. Jesteśmy naprawdę dobrymi kolegami. Nie znamy się od wczoraj, bo trochę się ze sobą już ścigaliśmy. Zawsze na zdrowych zasadach, więc nasze relacje opisałbym jako bardzo dobre.
Co z ruchami innych klubów? Czy ktoś pana zaskoczył?
Zaskoczył może nie, ale dla ruchów jednego z klubów jestem pełen uznania.
Tak. Na papierze wyglądają teraz na bardzo mocnych. Dawno w czasie listopadowego okienka nie było dwóch takich transferów w wykonaniu jednego klubu. Ja sobie ich nie przypominam. Im udało się ściągnąć zarówno Emila Sajfutdinowa, jak i Patryka Dudka. Zobaczymy, jak to przełoży się na ich wyniki, bo dobre transfery to jedno, a ligowa rywalizacja drugie. Myślę sobie, że znowu czeka nas bardzo ciekawa liga.
No właśnie, jak ona może pana zdaniem wyglądać?
Uważam, że pięć, sześć zespołów będzie prezentować podobny poziom. Nie zdziwię się, że pojedyncze punkty zdecydują o tym, kto zrealizuje swoje cele, a kto będzie musiał obejść się smakiem i odłożyć plany na przyszły rok. Tak to widzę i dlatego przygotowuję się jak najlepiej, żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia.
W tym roku przebojem wdarł się pan do cyklu Grand Prix. Jakie ma pan w związku z tym plany na przyszły sezon?
Zacznę od tego, że moim pierwszym i podstawowym indywidualnym celem będzie to, żeby dostać się do mistrzostw Europy. To znakomity cykl złożony z kilku turniejów w świetnej obsadzie. Przy okazji można uzyskać przepustkę do Grand Prix, w którym bardzo mi się spodobało. To było wspaniałe doświadczenie, po którym do tej pory czuję ekscytację. Wiem, że nie ma, na co czekać. Trzeba zrobić wszystko, by się tam jak najszybciej znaleźć na stałe. Będę próbować to zrobić w każdy możliwy sposób. Rywalizacja w mistrzostwach Europy to dla mnie dobre przetarcie, które pokaże, czy jeszcze mi czegoś brakuje, czy jestem już w stu procentach gotowy.
Zobacz także:
Zdunek o Polskim Ładzie
Były prezes przewiduje problemy Zdunek Wybrzeża