- Z tytułem wicemistrza świata powinien mieć problem z zakwalifikowaniem się do 20! Skoro musiał w poprzednim roku uznać wyższość innego zawodnika, wydaje mi się, że powinien to zrozumieć. Popatrzmy na miejsca Bartka i Piotrka Żyły, który był 19. W końcu skoki to nasz sport narodowy i obstawiam, że w skali globalnej więcej krajów je uprawia niż żużel - powiedział w rozmowie z "Faktem" Paweł Fajdek, który nie zgadzał się także ze zwycięstwem Roberta Lewandowskiego. Jego zdaniem wygrana powinna powędrować do złotej medalistki z Tokio Anity Włodarczyk, a nie do napastnika Bayernu Monachium i reprezentacji Polski.
Słowa lekkoatlety wywołały poruszenie w środowisku żużlowym. - Szanuję każde zdanie, ale naprawdę trudno mi dyskutować z takim argumentem. Zwłaszcza że cenię Pawła Fajdka za jego osiągnięcia sportowe - mówi nam Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów, czyli klubu, w którym startuje na co dzień Bartosz Zmarzlik.
- Zdaję sobie sprawę, ile Paweł Fajdek musiał włożyć trudu, żeby tyle osiągnąć, ale on też powinien zrozumieć jedną rzecz. To nie jest wina Bartka Zmarzlika, że jest popularny i ma tylu kibiców. Poza tym mówimy o wielkim sportowcu, który mimo młodego wieku ma już na koncie dwa tytuły mistrza świata i srebro zdobyte w 2021 roku - przypomina działacz.
ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka
Dodajmy, że Bartosz Zmarzlik zwyciężył w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" i telewizji Polsat w 2019 roku, tuż po zdobyciu pierwszego w karierze tytułu mistrza świata. Wtedy pokonał Roberta Lewandowskiego, z czym nie mogli pogodzić się niektórzy przedstawiciele środowiska piłkarskiego. Część z nich naśmiewała się wtedy z najlepszego polskiego żużlowca. Teraz lokata Zmarzlika znowu wzbudziła kontrowersje.
- Dziwnie się składa, że ataki są tylko w jednym kierunku. Kiedy rok temu Bartek zajął piąte miejsce w plebiscycie, a był po drugim tytule mistrza świata, to środowisko żużlowe nikogo nie atakowało i nie kwestionowało wyboru głosujących. Został on w stu procentach uszanowany. Nie ukrywam, że takie słowa mnie martwią, bo niestety one prowadzą do podziałów. To chore. Wystarczy, że na co dzień dzieli nas już bardzo mocno polityka. Jeśli tak samo będzie ze sportem, to będziemy mogli mówić o tragedii. Emocje sportowe powinny łączyć ludzi - przekonuje prezes Stali Gorzów.
Grzyb twierdzi, że wielu kibiców i obserwatorów ma nadal problem ze zrozumieniem idei plebiscytu. - Głosują kibice z całej Polski, którzy wybierają swojego idola. Mają do tego święto prawo. Oczywiście, że warto brać pod uwagę osiągnięcia nominowanych w całym minionym roku, ale dla wielu fanów to wcale nie musi być kluczowe przy podejmowaniu decyzji. Takie są właśnie uroki plebiscytów. Nigdy nie można zadowolić wszystkich i dlatego pojawiają się głosy, że może powinna się zmienić jego nazwa z najlepszego sportowca na najpopularniejszego - mówi.
- Poza tym trzeba również pamiętać, że takie konkursy są odzwierciedleniem potencjału kibicowskiego dyscypliny. Żużel ma wielką rzeszę fanów, którzy są w dodatku bardzo zdeterminowani i zdyscyplinowani. To jest naprawdę coś wspaniałego i nikt nie powinien się na to obrażać - podsumowuje Marek Grzyb.
Zobacz także:
Podobno życie musi boleć
W Pile został legendą