Legenda jakich już nie ma. Dla klubów i kibiców był gotowy zrobić wszystko

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Antonin Kasper
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Antonin Kasper

Antonin Kasper został legendą za życia. W Gnieźnie jest traktowany jak największy bohater, a doskonale wspominają go również w Lublinie. Gdyby żył, kończyłby właśnie 59 lat.

Był jednym z najlepszych czeskich żużlowców w historii. Żużel miał w genach. Antonin Kasper poszedł w ślady swojego ojca, również Antonina i jako dzieciak rozpoczął żużlowe treningi. Szybko okazało się, że ma smykałkę do tego sportu, a jak pokazała historia, osiągnięciami przebił ojca.

Starty w lidze polskiej rozpoczął w 1990 roku, kiedy został zawodnikiem Motoru Lublin. Tam wynikami nie odbiegał od utytułowanego Hansa Nielsena i zyskał ogromną sympatię kibiców. W Lublinie startował jednak tylko przez dwa lata.

- Mieliśmy o wiele łatwiej z komunikacją, bo czeski jest podobny do naszego. Kasper był tańszą wersją Nielsena, ale poziomem prezentował się znakomicie. Kiedyś w sparingu przedsezonowym, bez jego wiedzy pojechałem na jego motocyklu i zrobiłem dwucyfrówkę. Stylowo prezentował się bardzo dobrze, nienaganna sylwetka i dobre przygotowanie, na pewno pomagała mu w tym fabryka Jawy - wspomina Kaspera Jerzy Głogowski.

- Kasper był dobrze wyszkolonym zawodnikiem, jeżdżącym fair, z oryginalnym, świetnym stylem. Profesjonalista z dobrze przygotowanym sprzętem - dodawał Nielsen. A takich wspomnień na temat czeskiego żużlowca jest zdecydowanie więcej.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Intensywne przygotowania Fogo Unii. Junior się nie oszczędza

Potem trafił do Startu Gniezno i tam został prawdziwą legendą. Spędził tam aż dziewięć sezonów. Był wojownikiem, dla którego nie było straconych pozycji. Walczył o każdy metr toru i zdobywał cenne punkty. Startował w meczach nawet wtedy, gdy kasa świeciła pustkami. W głowie nie były mu strajki, kochał żużel.

Kasper przez wiele lat prezentował bardzo wysoki poziom sportowy. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że przez osiem sezonów jazdy w Starcie tylko raz zszedł ze średnią biegową poniżej dwóch punktów. Łącznie w czerwono-czarnych barwach zdobył aż 25 "czystych" kompletów.

W Gnieźnie pamięć o nim absolutnie nie ginie. Na stadionie znajduje się obelisk ku pamięci czeskiego żużlowca. Fani posiadają natomiast flagę z napisem "To był honor kibicować Ci Tony. Nikdy na Tebe nezapmenem (tłum. nigdy o tobie nie zapomnimy)".

- Kiedy wspominamy Kaspera, nie mogę nie opowiedzieć jednej historii z jego udziałem. Przed jednym z meczów zarząd klubu podjął decyzję, aby ze względów oszczędnościowych nie powoływać Czecha. Wtedy wykonałem do niego telefon i powiedziałem: Tony pieniędzy nie ma, ale kibice, zawodnicy i ja cię potrzebujemy. Za dwie godziny Tony oddzwonił i powiedział: trener - jestem już w drodze do Gniezna - wspominał Leon Kujawski.

Karierę żużlową zakończył po sezonie 2002. Później zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Zmarł 31 lipca 2006 roku. Przyczyną śmierci była choroba nowotworowa W połowie lutego 2006 roku Kasper przeszedł zabieg usunięcia jednej z nerek, po którym na krótko wrócił do zdrowia.

Czytaj także:
Żużel według Jacka. ROW Rybnik na papierze słabszy niż w tym roku, ale może być czarnym koniem [FELIETON]
Żużel. Będzie wielki powrót prezesa! "Zamierzam się wtrącić"

Źródło artykułu: