Żużel. Witold Skrzydlewski o Falubazie: Podbijali ceny. Dzwonili do zawodników, których nawet nie chcieli [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski

- Mam wrażenie, że Falubaz dzwonił do zawodników, którymi nawet nie był zainteresowany. Chodziło o podbicie ceny. Ja im się w sumie nie dziwię, bo wszystkie chwyty są dozwolone - mówi Witold Skrzydlewski, były prezes i sponsor Orła Łódź.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Kilka tygodni temu mówił pan, że na rynku transferowym w eWinner 1. Lidze zapanowało szaleństwo i że zawodnicy oczekują dwa, a nawet trzy razy większych pieniędzy niż rok temu. Czy coś się zmieniło?

Witold Skrzydlewski, sponsor, były prezes Orła Łódź: Zmieniło się to, że ci, którzy mieli zostać kupieni, zostali już kupieni. Teraz prezesi będą się martwić. Mogę za to powiedzieć, że u nas wszystko po staremu. Spokojnie czekamy, choć do wielu rzeczy zaczynamy się już przymierzać. Do 1 listopada będziemy jednak siedzieć cicho.

A skąd pana zdaniem wzięły się tak wysokie stawki w eWinner 1. Lidze?

Myślę, że numer zrobił klub z Zielonej Góry. Mam zresztą wrażenie, że to było celowe działanie. Dzwonili do zawodników, którymi moim zdaniem nie byli nawet zainteresowani. Doszli jednak do wniosku, że trzeba podbić cenę. Od razu jednak zaznaczam, że jakoś im się szczególnie nie dziwię. Wszystkie chwyty są dozwolone. Dziś Falubaz jest krezusem, ma piękny skład, ale zastanawiam się, czego byśmy się dowiedzieli, gdyby zajrzeć tam głębiej.

ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni

Czy skład Orła na sezon 2022 będzie mocniejszy niż ten z minionego sezonu?

Uważam, że tak.

Podtrzymuje pan, że celem Orła będzie walka o PGE Ekstraligę czy jednak będzie trzeba te plany nieco zweryfikować?

Chcemy walczyć, bo w sporcie trzeba mieć ambicję. Poza tym od lat te papierowe przewidywania mają to do siebie, że rzadko się sprawdzają. Zobaczymy, co będzie w sezonie. Może się okazać, że w pewnym momencie zawodnicy będą gdzieś niezadowoleni, bo przestaną im wpływać pieniądze. Czas pokaże.

Czy Orzeł zbuduje na sezon 2022 nieco szerszą kadrę?

Na pewno jakiś luz będzie, bo rywalizacja jest potrzebna. Dobrze wiemy, dlaczego nie pojechaliśmy w tym roku w fazie play-off. Zabrakło nam trochę dłuższej ławki.

Dlaczego Rohan Tungate nie wróci do Orła?

Nie chciał u nas jeździć. Umówił się ze mną, bo sam zapukał do moich drzwi. Miałem prawo z nim porozmawiać i to zrobiłem. Ustaliliśmy kwotę za podpis i punkt. Kiedy przyszło do następnego spotkania, to ogłosił mi, że Zielona Góra daje mu 100 proc. więcej. Dla mnie temat był od razu zakończony. Licytacje to nie ze mną.

Czy jest jakiś zawodnik, który nie przyjdzie do Orła i pan tego żałuje?

Mogę panu powiedzieć, że jeden z zawodników chciał od nas 350 tysięcy złotych i byłem skłonny dać taką kwotę ze względu na nazwisko. Ostatecznie się jednak wycofał i poszedł do innej ekipy z pierwszej ligi. Myślę, że tam musiał otrzymać więcej. O tym szaleństwie właśnie mówiłem kilka tygodni temu.

Trwa dyskusja nad regulaminem na sezon 2022. Sporo mówi się o fazie play-off. Pan jest zwolennikiem rundy zasadniczej, po której rywalizacja toczy się w dwóch grupach, a punkty są dzielone na pół. Słyszałem, że pana wizja spodobała się przewodniczącemu GKSŻ Piotrowi Szymańskiemu.

Bardzo mnie to cieszy. Od dawna uważam, że należy przeprowadzić rozgrywki właśnie w ten sposób. Poza tym powinniśmy odejść od zastępstwa zawodnika. Niech inni mają szanse pojechać. Jestem również zdania, że odwołanie turniejów SEC czy Grand Prix nie powinno mieć wpływu na mecz w Polsce, jeśli w niedzielę mamy piękną pogodę. Żużel musi stać się nieprzewidywalny. Jeśli przemądrzali panowie prezesi nie zrozumieją, że wyników nie powinno ustalać się przy biurku, to dyscyplina będzie powoli umierać.

Słyszałem jednak, że pana pomysł może i podoba się przewodniczącemu GKSŻ, ale już nie za bardzo innym działaczom.

To mnie akurat nie dziwi. Działacze innych klubów wolą otrzymać wysokie dotacje z miasta, pojechać mniej meczów, pochwalić się wizytówką prezesa i dobrze z tego żyć. Za chwilę się jednak zdziwią, bo przez takie podejście żużel umrze. To dzieje się zresztą już w innych krajach.

Mają również zostać zwiększone limity finansowe. Co pan na to?

Przecież pan wie. Ja nie chcę limitów w ogóle i uważam, że ich nie będzie. Powiem zresztą więcej: moim zdaniem na dziś kluby uczestniczą w przestępstwie.

Mocne słowa.

Może i tak, ale nie boję się tego powiedzieć. Teraz to działa tak, że zawodnik podpisuje jedną umowę z klubem, a drugą niby ze sponsorem. Jak jest dobrze, to kasa się zgadza, ale działa to też drugą stronę. Szanowny związek mówi wtedy, że go to nie interesuje. Poza tym to uderza w uczciwe kluby, które zawsze rozliczają się co do złotówki, bo one nie zawsze wygrywają rywalizację o najlepszych żużlowców. To wszystko można urządzić inaczej i powiązać między innymi z pieniędzmi z telewizji.

Co ma pan na myśli?

Uważam, że te pieniądze powinny zostać zamrożone w związku. Jeśli zawodnicy będą na koniec roku nierozliczeni, to będzie im można z tej puli płacić. Teraz żużlowcy wystawiają faktury, płacą od tego podatki, a pieniędzy często nie ma. Związek nie był do tej pory za rozwiązaniem, o którym mówię, bo obawiał się, że kluby nie będą otrzymywać licencji. Moim zdaniem potrzebujemy jednak w żużlu czyśćca. Niech zostaną w nim działacze, którzy są uczciwi. Po co nam inni? Ostatnio miałem na rozmowach trzech zawodników, którzy jeździli w różnych klubach. Opowiedzieli mi, co usłyszeli, kiedy chcieli zobaczyć sponsora, z którym miała być podpisana dodatkowa umowa.

Co usłyszeli?

A jak pan myśli? Usłyszeli, że nie ma takiej możliwości. Przecież założenie spółeczki za pięć tysięcy złotych, która w żaden sposób nie odpowiada, nie stanowi dziś problemu. Nie trzeba być wielkim biznesmenem, żeby to zrobić. Dodam jednak, że żużlowcom też się trochę dziwię.

Dlaczego?

Oni dobrze wiedzą, że dzieją się takie numery, a i tak wybierają zespoły, które stosują takie zagrywki. Na końcu po tyłku dostaje taki klub jak Orzeł, który płaci co do grosza. W tym roku też jesteśmy już z wszystkimi rozliczeni. Załatwiliśmy temat już 5 września.

Zobacz także:
Long-Covid to poważny problem
Dobrucki tłumaczy zmianę w kadrze

Źródło artykułu: