Kibice nie ukrywali rozczarowania, gdy przedstawiono kadrę Reszty Świata na mecz z Żużlową Reprezentacją Polski w Rybniku. Zabrakło w niej czołówki światowego speedwaya, choć przez jakiś czas w obsadzie meczu znajdował się m.in. aktualny mistrz globu, Artiom Łaguta.
- Reszta Świata to fajne chłopaki, bo chcieli przyjechać. Ci najlepsi nie przyjechali i zawiedli mnie, bo zapraszałem całą czołówkę. Powiedzieli, że przyjadą, a nagle temu "babcia zachorowała", temu coś się stało. Fajnie, że chociaż ci przyjechali - mówił Marek Cieślak w pomeczowej rozmowie z TVP Sport.
Ostatecznie Cieślak w sobotę miał do swojej dyspozycji Mateja Zagara, Daniela Bewleya, Maxa Fricke'a z klubów PGE Ekstraligi oraz trzech pierwszoligowców: Rohana Tungate'a, Michaela Jepsena Jensena oraz Patricka Hansena. Jego zespół zdołał zdobyć zaledwie 32 punkty, przy 58 Polaków.
ZOBACZ WIDEO To był trudny rok dla Dominika Kubery. "Na początku bardzo mnie to przytłoczyło"
- Może byłoby inaczej, gdyby tutaj jechali np. Madsen, Łaguta czy Doyle i ta walka byłaby bardziej wyrównana i byłyby większe emocje. Dobrze, że to się jednak odbyło, bo dla mnie to też miła uroczystość. Nie pamiętam, aby tak żegnano trenera kadry narodowej - dodaje Cieślak.
Samo spotkanie nie było porywające. Dopiero w drugiej fazie zmagań nieliczna rybnicka publiczność obejrzała coś więcej, niż jazda gęsiego. - Nasza kadra była w najmocniejszym składzie. Chłopaki się pościgali, kilka biegów było fajnych, a wiadomo, że teraz wszyscy zawodnicy traktują takie zawody "lajtowo" - zauważa słusznie trener miejscowego ROW-u.
Czytaj także:
Już w przyszłym roku może wrócić KSM! "To bardzo realny scenariusz"
Adrian Miedziński o swojej przyszłości, beniaminku PGE Ekstraligi i popełnionych błędach