Żużel. Szpila tygodnia: Ewolucja zamiast rewolucji. Nowy promotor potrzebuje czasu [FELIETON]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik na prowadzeniu

Eurosport Events przedstawił pierwsze plany związane ze Speedway Grand Prix i nie wywołał efektu "wow". Niektórzy oczekiwali turniejów w Arabii Saudyjskiej, a dostali co najwyżej powrót Chorwacji. Jednak spokojnie, nie od razu Rzym zbudowano.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed nami pierwsza w historii zmiana promotora w mistrzostwach świata Speedway Grand Prix. Znużenie BSI oraz letarg, w jaki wpadli Brytyjczycy, doprowadziły do tego, że Francuzów z Eurosport Events zaczęto stawiać wręcz w roli zbawców dyscypliny. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.

Przy okazji turniejów Grand Prix w Toruniu przedstawiono pierwsze plany nowego promotora i niektórzy przeżyli rozczarowanie. Hasła o większej promocji dyscypliny sprawiły, że część środowiska oczekiwała zawodów na Bliskim Wschodzie i innych nieżużlowych częściach państwa.

Tymczasem zamiast rewolucji mamy bardziej ewolucję. W sezonie 2022 dostaliśmy jedynie powrót chorwackiego Gorican i być może ponowne ściganie w Australii. Czy to zbyt mało? Jeść trzeba łyżeczką, a nie chochlą. Żużel na ten moment jest dyscypliną kojarzoną w ledwie kilku państwach i nie zmienimy tego pstryknięciem palców. Ani samą zmianą promotora mistrzostw świata. Tu potrzeba mozolnej pracy u podstaw i czasu.

ZOBACZ WIDEO Zmarzlik do samego końca wierzył w tytuł mistrza świata. "Wtedy poczułem krew"

Owszem, Eurosport Events organizuje wyścigi samochodów turystycznych w Azji, ma kontakty w Ameryce Południowej i Australii ze względu na inne imprezy. Nie możemy jednak oczekiwać tego, że nagle rzuci się z motyką na słońce i zorganizuje Grand Prix w Arabii Saudyjskiej, Katarze czy Malezji. W tych państwach żużel jest kompletnie nieznany i zamiast sportowego święta mielibyśmy puste trybuny i stypę. Nawet kibice z Europy nie uratowaliby sytuacji, bo nie przyleciałoby ich tam zbyt wiele.

Eurosport Events nie jest organizacją charytatywną. Powiedzmy to sobie wprost - wszedł w żużel, bo dostrzegł w nim pieniądze i możliwość rozszerzenia swojego portfolio. Firma weszła na rynek promotorski kilkanaście lat temu, bo zrozumiała, że w ten sposób może obniżać sobie koszty transmisji telewizyjnych, a wręcz na nich zarabiać.

Dlatego, będąc promotorem mistrzostw świata, Eurosport Events musi zależeć na promocji dyscypliny, bo to oznacza jeszcze większe zyski. Jednak wszystko musi mieć ręce i nogi. Pierwszym powinny być transmisje w Eurosporcie. Również w tych nieżużlowych krajach, do których dociera kanał należący do grupy Discovery.

Myślę, że Jorge Viegas nie pomylił się podpisując umowę z nowym promotorem. FIM ma doświadczenia ze współpracy z Eurosport Events chociażby przy rozwoju długodystansowych motocyklowych mistrzostw świata FIM EWC. One jeszcze kilkanaście lat temu też miały charakter półamatorski, nie przyciągały sponsorów i nie były atrakcyjne dla przeciętnego kibica motorsportu. Za sprawą nowego promotora to się zmieniło. Oby w przypadku żużla było podobnie.

Jedno jest pewne. Dalsze trwanie przy BSI nic by nie dało. Brytyjczycy mieli żużel w swoim władaniu przez ponad 20 lat i można odnieść wrażenie, że o trochę za długo.

Łukasz Kuczera

[b]

Czytaj także:[/b]

Adrian Miedziński o swojej przyszłości i beniaminku PGE Ekstraligi
Już w przyszłym roku może wrócić KSM

Źródło artykułu: