To nie jest wymarzony sezon dla Krzysztofa Kasprzaka. Uczestnik cyklu Grand Prix długo jechał bardzo słabo, wypadł ze składu ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz. W końcu jednak nadeszło przełamanie, od pewnego czasu sygnalizował zwyżkę formy.
W meczu grudziądzan z eWinner Apatorem Toruń reprezentant Polski wystrzelił, był liderem zespołu, zgromadził 12 punktów z bonusem w pięciu wyścigach. Na takie spotkanie zapewne czekał od startu rozgrywek.
- Wierzyłem w niego. Nie od tego meczu, a już dużo wcześniej. Dlatego dostawał szanse, wiele z nim rozmawiałem na temat sportowy i nie tylko. Cieszę się, że się podniósł i zrobił punkty - mówi Janusz Ślączka w rozmowie z klubowymi mediami ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u.
ZOBACZ WIDEO Dużo chce, łaknie wiedzy i stać go na wielki wynik. Potrzeba regularności
Gdyby nie wspomniany Kasprzak, ZOOleszcz DPV Logistic mógłby nie zdobyć choćby jednego punktu za mecz z eWinner Apatorem. Ten jednak w 15. biegu, z którego wyleciał Przemysław Pawlicki, nie dał pokonać się torunianom, ratując remis w całych zawodach.
- W ostatnim biegu Pawlicki poszedł na całość. Nie opanował motocykla, ale to był atak na wygranie meczu, o co nam chodziło. Cieszę się, że na wysokości zadania stanął Kasprzak, zwyciężył w powtórce - mówi Ślączka.
Zobacz też:
Żużel. Fakty i liczby. GKM ani razu nie zdobył więcej niż 45 punktów. Dudek najbardziej zapracowany
Żużel. Norbert Krakowiak o zdradliwym torze, wypadku Pedersena i błędzie w 14. wyścigu [WYWIAD]