Zmarł wierny kibic Unii Tarnów. "Żużel trzymał go przy życiu i był dla niego jego sensem"

Materiały prasowe / Sebastian Siedlik / Na zdjęciu: Arkadiusz Jakubik
Materiały prasowe / Sebastian Siedlik / Na zdjęciu: Arkadiusz Jakubik

W czwartkowy poranek na profilu Unii Tarnów w mediach społecznościowych ukazała się smutna informacja. Zmarł Arkadiusz Jakubik, jeden z wiernych kibiców Jaskółek, od lat kojarzony z tarnowskim ośrodkiem.

W tym artykule dowiesz się o:

W godzinach rannych na profilu tarnowskiego klubu pojawił się smutny wpis, w którym pożegnano ich fana.

"Z ogromnym żalem informujemy, że zmarł Arkadiusz Jakubik, jeden najbardziej rozpoznawalnych fanów żużla w Polsce i na świecie. Mimo ciężkiej choroby Arek niestrudzenie odwiedzał żużlowe areny. Był wielkim fanem tarnowskich Jaskółek. Spoczywaj w pokoju Arku" - czytamy w komunikacie, umieszczonym w mediach społecznościowych Unii Tarnów.

Arkadiusz Jakubik był kibicem Jaskółek od wielu lat. Zawsze kojarzono go z tarnowską drużyną, gdyż wielokrotnie pojawiał się na jej meczach. Z powodu choroby poruszał się na wózku inwalidzkim. O tym wiernym kibicu porozmawialiśmy z jego dobrym, wieloletnim kolegą, Sebastianem Siedlikiem, który publikuje od kilku lat fotografie na oficjalnej stronie tarnowskiego klubu.

- Poznaliśmy się na meczu Unii Tarnów, około dziesięć lat temu. Arek jeździł na wózku inwalidzkim, ludzie przyjaźnili się z nim. Nie mieli przed nim oporów, jako przed osobą niepełnosprawną. Był wielkim kibicem. Wydaje mi się, że on miał nadzieję w tym żużlu i to go utrzymywało przy życiu. To jego pasja, dzięki której był lubiany i zauważalny. Nikt nie miał problemu z jego niepełnosprawnością i traktowano go w odpowiedni sposób - mówi nam Sebastian Siedlik.

Dla Arkadiusza szczególnie liczyło się pewne wydarzenie, które miało miejsce w 2015 roku. Dodatkowo kibice bardzo go lubili. - Kiedyś jeden z tarnowskich fotografów, Jarek Kras zrobił mu zdjęcie z wszystkimi zawodnikami. On wtedy chyba podchwycił to wszystko, bardzo to przeżył i następnie kompletował swoje fotografie z żużlowcami. Zawsze można było z nim porozmawiać. Pamiętaliśmy o jego niepełnosprawności, więc czasami kontakt był utrudniony, ale wszyscy kibice go lubili i szanowali. Był wielkim fanem Unii Tarnów i nie tylko. Miał ostatecznie chyba setki zdjęć. Dodatkowo posiadał wiele szalików i proporczyków. Myślę, że jest to wielka strata, nie tylko dla tarnowskiego żużla - dodaje nasz rozmówca.

Wyjątkowi rodzice, którzy bardzo mu pomogli

Jak się okazuje w obecność Arkadiusza na meczach w Tarnowie ogrom pracy wkładali jego rodzice. Co ciekawe to właśnie on zaraził ich pasją do speedwaya, a nie na odwrót, jak to przeważnie ma miejsce. - Arek miał wspaniałych rodziców, dużo im zawdzięczał. Zawsze wozili go na mecz i nigdy mu nie odmawiali. Nie był samodzielny, ale zawsze podróżował z nimi i z bratem. To było coś niesamowitego, że on praktycznie swoją pasją zaraził również rodziców. To nie odbywało się na takiej zasadzie, że oni tylko poszli na mecz z Arkiem, ale też kibicowali. Wozili go z Lublina do Tarnowa i z powrotem, bo właśnie w tym pierwszym mieście mieszkał w ostatnich latach. Dopóki nie wybuchła pandemia, to zawsze - gdy tylko mógł - był w Tarnowie. Ciężko teraz powiedzieć coś rozsądnego - podkreśla ze smutkiem w głosie Sebastian Siedlik.

Choć mieszkał w Lublinie i regularnie odwiedzał stadion, Arkadiusz w miarę możliwości odwiedzał również inne obiekty żużlowe. Szczególnie zapamiętał m.in. wizyty na PGE Narodowym podczas rund Speedway Grand Prix, które się tam odbywały. Były to dla niego wyjątkowe wydarzenia. - Kursował między Lublinem a Tarnowem, ale np. był obecny również na Grand Prix w Warszawie. Zawsze zajmował miejsce w loży dla osób niepełnosprawnych. Z każdym robił sobie zdjęcie, nikt mu nie odmówił. Był po prostu człowiekiem o dobrej duszy.

Robienie zdjęć zostało jego kolejną pasją. Co więcej żużlowcy nie unikali go, a sami chętnie poświęcali mu swoje chwile, aby uwiecznić je na jego fotografiach. - Zawsze po meczach robił sobie zdjęcia z zawodnikami. Nieraz byłem świadkiem, jak Arek czekał na kogoś, a oni sami podchodzili do niego, jak np. Piotr Protasiewicz czy Maciej Janowski. On nie musiał się prosić, tylko oni chętnie to robili i wręczali mu różne pamiątki - gadżety, czapeczki, itp. Wszyscy znali Arka. Na wiosnę zbierał on pieniądze, przekazywane z podatku na 1% pożytku publicznego. Zawodnicy zawsze udostępniali informację o tym i wpłacali na niego jakieś kwoty - zaznaczył Siedlik.

Arkadiusz Jakubik z Bartoszem Zmarzlikiem (fot. Sebastian Siedlik)
Arkadiusz Jakubik z Bartoszem Zmarzlikiem (fot. Sebastian Siedlik)

Prowadzenie stron w mediach społecznościowych dodatkową pasją i wyzwaniem

Jak każdy kibic "czarnego sportu", Arkadiusz Jakubik miał swoich ulubieńców. Jednym z nich był Martin Vaculik, który sześć lat bronił barw Jaskółek. Słowaka darzył on szczególną sympatią.

- Miał swoich ulubieńców, jak np. Maciej Janowski, Martin Vaculik, Emil Sajfutdinow i jak wiadomo tutejsi - Janusz Kołodziej  i Ernest Koza. Bardzo ich lubił. Jedno z ostatnich zdjęć, jakie udostępnił, było zrobione w Lublinie po meczu z Gorzowem, właśnie z Martinem Vaculikiem. Zawsze gdy rozmawialiśmy i mówiliśmy coś złego o tym żużlowcu, to on go bronił. Na nikogo nie dał powiedzieć złego słowa. Miał dobry kontakt z zawodnikami i uważał ich za wspaniałych ludzi, nie tylko sportowców. Oni zawsze wychodzili do Arka, bo wiedzieli, że będzie na meczu. Robił zdjęcia i cały czas polował na tych, których nie miał. Gdy np. jakiś nowy zawodnik debiutował, to on musiał mieć z nim zrobioną pierwszą fotografię, którą zamieszczał w mediach społecznościowych. Ludzie go bardzo lubili. To dla nas wielka strata.

Oprócz kibicowania Unii Tarnów oraz kolekcjonowania zdjęć z zawodnikami Arkadiusz zajmował się również prowadzeniem stron w mediach społecznościowych. Właśnie z naszym rozmówcą był administratorem jednej z nich. - Razem prowadziliśmy również grupę o tematyce żużlowej w mediach społecznościowych. Nie pytałem go, jak to robił, ale ponieważ był niepełnosprawny, podejrzewam, że miał jakieś urządzenie do pisania. Prowadził ze mną grupę, dlatego często rozmawialiśmy i dyskutowaliśmy. Zamieszczał różne ciekawe i oryginalne wpisy. Poświęcał temu dużo czasu, gdy tylko mógł. To było coś wspaniałego i niepojętego. Po prostu normalny człowiek by tego wszystkiego nie ogarnął - mówi o zmarłym koledze.

W ostatnim czasie zajmował się on również prowadzeniem profilu tarnowskich podprowadzających. Jak się okazuje zadanie to nie ograniczało się tylko do publikowania fotografii. - Arek prowadził również profil tarnowskim dziewczynom. Wybierał im stroje, podpowiadał i zamieszczał zdjęcia z każdego meczu. Prowadził tę stronę na bardzo profesjonalnym poziomie. Żył tym, a zawsze, gdy wysyłałem mu zdjęcia, to się z nich cieszył. Ciężko się z tym pogodzić. Lekarze mówili mu, że 10 lat otrzymał "gratis". Przeżył więcej, niż na początku zakładano. Myślę, że ten żużel trzymał go przy życiu i był dla niego jego sensem - zakończył rozmowę Sebastian Siedlik.

Arkadiusz Jakubik z Maciejem Janowskim (fot. Sebastian Siedlik)
Arkadiusz Jakubik z Maciejem Janowskim (fot. Sebastian Siedlik)

Emocjonalne wpisy tarnowskich podprowadzających

W czwartkowe popołudnie, dziewczyny, które miały okazję współpracować z Arkadiuszem Jakubikiem, również zamieściły pożegnalne wpisy w swoich mediach społecznościowych.

" - Hej zrobisz jakieś fotki z meczu? Bo mnie dziś nie będzie.
- Jasne, nic się nie martw już niedługo będzie można przyjść, to zrobimy kolejną wspólną fotkę!
- Ja na razie odpuszczam przez wirusa, zobaczymy się za rok.

Jeszcze się zobaczymy i zrobimy tą fotkę Arku, spoczywaj w pokoju (*)" - pisze Wiktoria, jedna z tegorocznych tarnowskich podprowadzających.

"Arkadiusz Jakubik to człowiek, który odezwał się do nas już na pierwszym meczu żużlowym, w którym brałyśmy udział. Przez trzy lata był dla nas wsparciem - to on zawsze jako pierwszy podsyłał nam nasze zdjęcia z toru, przypominał o terminach meczów, pomagał nam co roku w wyborze strojów na najbliższy sezon... Niewielu z was pewnie o tym wie, ale to właśnie ten człowiek był odpowiedzialny za stronę "Podprowadzające Unii Tarnów" - wszystko co się tam znalazło, było spod jego ręki. Po każdym meczu znajdował na to chęci i czas.

Był wielkim fanem tego pięknego sportu i zawsze był z wszystkim na bieżąco. Był człowiekiem wrażliwym i skromnym - a w naszych sercach pozostanie niezwyciężonym.
Doznaj szczęścia i spokoju przyjacielu.

Beyond the door
There's peace, I'm sure
And I know there'll be no more
Tears in heaven" - dodaje Ilona - kolejna z podprowadzających - w swoich mediach społecznościowych.

Tarnowskie środowisko żużlowe w ostatnim czasie straciło dwóch wiernych kibiców Jaskółek. Wcześniej, pod koniec kwietnia bieżącego roku odszedł Piotr Osika, który również był mocno kojarzony z Unią i często pojawiał się na jej meczach. 1 lipca pożegnaliśmy z kolei Arkadiusza Jakubika, człowieka, dla którego żużel - mimo przeciwności losu - był w życiu czymś wyjątkowym. Cześć ich pamięci…

Czytaj także:
Jest decyzja sądu! PZMot odda kibicom pieniądze za GP
Dwa lata temu po upadku walczył o życie. Teraz wrócił do ścigania

Źródło artykułu: