22 maja 2016 roku. Mecz PGE Ekstraligi pomiędzy ROW-em Rybnik a Unią Tarnów. Starcie dwóch zespołów, którym wróżono walkę o utrzymanie wśród najlepszych. Kapryśna pogoda sprawiła, że rybniczanie mieli w tym momencie na swoim koncie tylko trzy spotkania.
W drugim wyścigu zawodów, w którym rywalizują juniorzy, błąd popełnia Kacper Woryna. Motocykl wyjeżdża mu z rąk i taranuje Krystiana Rempałę. Młody żużlowiec "Jaskółek" uderza nieosłoniętą głową o tor. Chwilę wcześniej spada mu bowiem kask z głowy. Kolejne miesiące upłyną na dyskusji na temat tego, czy był w ogóle zapięty. W tamtej chwili jednak to nie było najważniejsze.
Publika na stadionie w Rybniku na widok wypadku zamarła. Część fanów chwytała się za głowy. Bardzo szybko na torze pojawiły się dwie karetki. O ile Worynie nic nie było, o tyle przy Rempale trwały nerwowe ruchy. Po chwili publika głośno skandowała jego nazwisko. Gdy funkcyjni i mechanicy ruszyli w pośpiechu, by zdejmować banery z płyty boiska, a spiker ogłosił, że na obiekcie lądować będzie helikopter, wszyscy zdali sobie sprawę z tego, jak poważna musi być sytuacja.
W oczekiwaniu na cud
Ostatecznie żadnego lądowania helikoptera nie było. Uznano, że stan młodego żużlowca z Tarnowa jest krytyczny i transport drogą powietrzną nie pomógłby w jego stabilizacji. Jeszcze na torze trwała walka o życie 18-latka. Ostatecznie trafił on do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie przeszedł kilkugodzinną operację usunięcia krwiaka mózgu.
ZOBACZ WIDEO Czy Paweł Miesiąc to zawodnik na PGE Ekstraligę? Ekspert komentuje
Kolejnym dowodem na to, że z młodym żużlowcem nie jest najlepiej, była decyzja, by tego dnia nie kontynuować zawodów. Po tym jak karetka z Rempałą odjechała ze stadionu, na tor wyszli zawodnicy obu ekip. Do kibiców przemawiał prezes Krzysztof Mrozek. Sternik ROW-u prosił o modlitwę za 18-latka. Po czasie wyszło na jaw, że jeszcze na torze, bezpośrednio po wypadku, u młodego żużlowca doszło do śmierci mózgu.
Do Jastrzębia-Zdroju sprowadzono nawet prof. Jana Talara z Bydgoszczy, specjalistę od wybudzania ze śpiączek. Przy łóżku Krystiana czuwał jego ojciec - Jacek, w przeszłości świetny żużlowiec i mentor młodego zawodnika. To on zaraził go pasją do speedwaya. Show must go on, więc kluby szykowały się do kolejnych meczów PGE Ekstraligi, jakie zaplanowano na 29 maja.
"Oprócz Krystiana swoje bardzo ciężkie chwile przeżywa teraz również Kacper Woryna. Prosimy o to, aby wesprzeć modlitwą i dobrym słowem także i tego młodego chłopaka. Nie można go o nic oskarżać" - pisał w specjalnym liście Jacek Rempała, ojciec Krystiana.
Do meczów PGE Ekstraligi zaplanowanych na 29 maja nie doszło. Niespełna tydzień po wypadku, 28 maja, ze szpitala z Jastrzębia-Zdroju dotarła najgorsza z możliwych wiadomości. Krystian Rempała zmarł. Polski żużel pogrążył się w żałobie, bo stracił jeden z większych talentów ostatnich lat. Zawodnika, który już w młodym wieku pokazywał, że ma predyspozycje do tego sportu. W końcu nie tylko jego ojciec ścigał się na żużlu, również wujkowie Grzegorz, Tomasz i Marcin Rempałowie przez lata osiągali dobre wyniki na torach.
Śledztwo prokuratury i eksperyment z kaskiem
Krystian Rempała został pożegnany przez tysiące kibiców 3 czerwca. Zainteresowanie pogrzebem było na tyle duże, że przeprowadzono transmisję internetową z kościoła, co jeszcze pięć lat temu nie było zjawiskiem powszechnym. Równocześnie ze śledztwem ws. wypadku ruszyła prokuratura, co jest naturalnym krokiem w takiej sytuacji.
Głównym zadaniem śledczych było ustalenie, dlaczego Rempale w trakcie wypadku spadł z głowy kask. Młody zawodnik chwilę przed feralnym wyścigiem miał problemy sprzętowe. Przesiadał się na inny motocykl. Czy w popłochu zapomniał zapiąć linkę, która blokuje kask?
Prokuratura po kilku miesiącach umorzyła śledztwo. - Nie ma osoby, która ponosiłaby odpowiedzialność karną za wypadek. Nikt nie ma dowodów na to, że ktoś przyczynił się do śmierci młodego zawodnika - mówiła WP SportoweFakty Karina Kakala, prokurator prowadząca śledztwo.
Nie zgadzali się z tym bliscy Krystiana Rempały. Jego ojciec i siostra kwestionowali stan toru w Rybniku w dniu zawodów. Zwracali też uwagę na to, że Kacper Woryna chwilę przed feralnym meczem wyleczył kontuzję dłoni, że nie mógł być w pełni sił. - Specjaliści to wykluczyli. Żadna z tych przesłanek nie miała wpływu na to, co się stało - dodała Kakala.
Jacek Rempała w trakcie śledztwa zażądał też eksperymentu polegającego na sprawdzeniu tego, czy zapięty kask może spaść z głowy zawodnika. - Przeprowadziliśmy ten eksperyment, bo pan Jacek Rempała i jego pełnomocnik wskazywali we wnioskach dowodowych, że kask był zapięty - tłumaczyła Kakala.
- Przyznaję, że pan Rempała faktycznie ściągnął z głowy kask, ale był on maksymalnie poluzowany, czyli nie był zapięty. Można by powiedzieć, że chciał, to zdjął. Na miejscu przeprowadzenia eksperymentu pan Rempała nie wnosił żadnych uwag, nie mówił, że coś mu się nie podobało - dodawała Kakala.
Innego zdania był ojciec Krystiana. - To była jakaś parodia. Kask założył policjant, który miał podobny rozmiar głowy co mój Krystian. Policjant zapiął kask i próbować go zdjąć, ale mu się nie udało. Chwilę później ja, na oczach pani prokurator, ubrałem ten sam kask i zdarłem go z głowy dwukrotnie - mówił "Gazecie Krakowskiej".
Prokuratura otrzymała też ze Speedway Ekstraligi nagrania wideo, które wykazały, że młody zawodnik Unii do feralnego wyścigu wyjechał bez zapiętego kasku.
Pięć lat minęło
Zaraz po wypadku emocje wokół wydarzeń z Rybnika były spore. Konsekwentnie głosu w tej sprawie nie zabierał Woryna, którego obwiniali bliscy Jacka Rempały. Rybniczanin wrócił do tamtych wydarzeń dopiero po latach. W styczniu 2021 roku w programie "Trzeci wiraż" padły mocne słowa.
- To jest taki temat, że nie da się tego wymazać z pamięci. To była najtrudniejsza chwila w mojej karierze sportowej. Nie radziłem sobie z tym. To był rok, gdzie pojawił się kryzys, depresja. Kilka osób pomogło mi z tego wyjść, zacząć żyć na nowo, i życie toczy się dalej - powiedział Woryna.
Pięć lat bez Krystiana Rempały. Czas szybko płynie. pic.twitter.com/Z72h2XpIT6
— Łukasz Kuczera (@Kuczer13) May 28, 2021
Po pięciu latach od tamtych wydarzeń Woryna ściga się obecnie w ekstraligowym Eltrox Włókniarzu Częstochowa. Najpewniej na tym samym poziomie rozgrywek byłby teraz Rempała. Gdyby żył, miałby właśnie 23 lata. W trakcie swojej krótkiej kariery reprezentował kluby z Krosna (2014), Lublina (2015) i Tarnowa (2016).
Dość powiedzieć, że w swoim ligowym debiucie w roku 2014, wraz z ojcem przywiózł dla krośnieńskiej drużyny podwójne zwycięstwo. To była jedna z nielicznych sytuacji w polskim żużlu, gdy pod taśmą stanęli ojciec z synem. Razem z polską reprezentacją w kolejnym sezonie zdobył złoty medal Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów. Wprawdzie w tych zawodach był tylko rezerwowym w naszej kadrze, ale nikt nie miał wątpliwości, że w przyszłości to on będzie stanowił o sile Biało-Czerwonych. Los chciał jednak inaczej.
Czytaj także:
Falubaz ma tajną broń na mecz z Betard Spartą
Ostatni wyścig Michała Matuli