Żużel. Z animuszem w PGE Ekstraligę. Dwa sukcesy zawodnika Motoru [BOHATER WEEKENDU]

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak

Tego, że Mateusz Cierniak jest utalentowanym zawodnikiem, nikt nie podważał. Natomiast to, jak poradzi sobie w PGE Ekstralidze było tematem dyskusji. Dziś już wiemy, że wyważa on drzwi najwyższej klasy rozgrywkowej. W weekend zapisał 2 udane występy.

To była udana majówka dla Mateusza Cierniaka. Wychowanek UKS Jaskółek Tarnów, który od początku swojej jazdy na żużlu i w dalszym ciągu rozwija się pod bacznym okiem swojego taty Mirosława, w piątek zdobył 8 punktów dla Motoru Lublin na torze w Zielonej Górze i walnie przyczynił się do wygranej swojej drużyny w meczu ligowym. Dzień później triumfował w Gdańsku w finale Brązowego Kasku, po który sięgnął drugi raz z rzędu. Bez dwóch zdań ten weekend należał do niego.

Odkąd Cierniak zaczął stawiać pierwsze kroki na żużlu dało się zauważyć, że odziedziczył w genach smykałkę do tego sportu. Jego rozwój przebiega prawidłowo, a nad wszystkimi detalami czuwa jego ojciec. Sam zawodnik, mimo że dopiero w październiku skończy 19 lat, też bardzo racjonalnie i ze spokojem podchodzi do swojej kariery.

Cierniakowie przed sezonem w roku 2020 nie przystali na transfer do Betard Sparty Wrocław i zdecydowali się przynajmniej jeszcze jeden sezon spędzić w Unii Tarnów, która od kilku lat występuje na zapleczu PGE Ekstraligi. W tej drużynie Mateusz mógł dalej nabierać doświadczenie i szlifować swoje umiejętności. Z perspektywy czasu decyzja ta okazała się być słuszna. W minionych rozgrywkach Cierniak był nie tylko najlepszym młodzieżowcem w eWinner 1. Lidze, ale też bardzo ważnym ogniwem drużyny Jaskółek. Jak mocno odczuwalny jest jego brak, w bieżącej kampanii Unia dobitnie się przekonuje.

ZOBACZ WIDEO Grzyb mówi, że Apator będzie czarnym koniem. Co na to Tomasz Bajerski?

Po sezonie, w którym ewidentnie Mateusz Cierniak okrzepł, uznano, że to właściwy moment, aby spróbować najwyższego poziomu. Wybór padł na lubelski Motor, nie tylko ze względu na zapisy kontraktowe, ale choćby też przez wzgląd na odległość od miejsca zamieszkania. Ponadto u boku w formacji młodzieżowej ma już dość doświadczonego w elicie Wiktora Lamparta, więc cała uwaga i presja nie koncentruje się na nim.

Cierniak prędko rozwiał wszelkie wątpliwości co do tego, czy poradzi sobie w PGE Ekstralidze. Już podczas inauguracji na wymagającym torze w Gorzowie spisał się bardzo dzielnie i zdobył 6 punktów z bonusem. Całkiem nieźle jak na debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. - W zasadzie zbytnio się nie stresowałem, mimo że był to dla mnie pierwszy mecz w Ekstralidze. Podszedłem do niego jak do każdych innych zawodów - mówił nam sam zainteresowany w Magazynie PGE Ekstraligi. Cały fragment można zobaczyć TUTAJ.

W kolejnych dwóch meczach, które Motor jechał u siebie, potwierdził, że można na niego liczyć. Popisał się w Zielonej Górze, gdzie szczególnie jego zwycięstwo z 12. biegu, w którym to przyjechał m.in. przed Maxem Fricke przybliżył Motor do cennej wygranej w całej potyczce. Następnego dnia jego uwaga była już skupiona na zawodach w Gdańsku.

Jako ubiegłoroczny triumfator na finał Brązowego Kasku jechał w roli jednego z faworytów. Nie zawiódł, choć szczerze przyznał, że w pewnym momencie porzucił już nadzieję na sukces. Wszystko przez upadek w drugim starcie. - Totalnie się tego nie spodziewałem. Po upadku powiedziałem sobie, że nie patrzę ile mam punktów. Jadę po to, by wygrać wyścigi. Jak po ostatnim biegu zapytałem, kto ile ma punktów, to nie uwierzyłem, że tak się to ułożyło - komentował po zawodach, w których w sumie zdobył 12 punktów, bo czterokrotnie wygrał swoje biegi. To wystarczyło, by drugi raz z rzędu sięgnąć po zwycięstwo w Brązowym Kasku.

Nie ulega wątpliwości, że Mateusz Cierniak nic nie stracił z dobrej formy z poprzedniego roku. Notuje bardzo dobre wejście w sezon i robi to nawet mimo tego, że rywalizuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Póki co wchodzi w nią absolutnie bez żadnych kompleksów.

Źródło artykułu: