Żużel. Półtora okrążenia: Zawodnik U-24 może dać play-offy Motorowi. Dominik Kubera góruje nad innymi [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera na prowadzeniu

Po pierwszych meczach PGE Ekstraligi widać, że dobrze punktujący zawodnik U-24 robi różnicę. Dlatego Dominik Kubera może zapewnić sukces Motorowi Lublin. Zwłaszcza że klub ma też mocnych juniorów - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Zawodnik U-24 to nowość w PGE Ekstralidze i jesteśmy już po takiej liczbie spotkań, że można się pokusić o wniosek, że dobrze punktujący żużlowiec na tej pozycji robi różnicę. Widać to na przykładzie Motoru Lublin, który został wzmocniony Dominikiem Kuberą i nieprzypadkowo wygrał oba mecze, w których mógł wystartować wychowanek leszczyńskiej Unii.

Wiemy, że z powodów regulaminowych Kubery nie było na inaugurację sezonu w Gorzowie, gdzie wynik lublinian od razu wyglądał dużo gorzej.

Dla mnie dobrze punktujący zawodnik U-24 może stanowić o sukcesie zespołu. Dotąd mówiło się, że kluczem do zwycięstw w PGE Ekstralidze są świetnie dysponowani juniorzy. Teraz dodatkowo tym języczkiem u wagi może być żużlowiec do lat 24. Motor jest idealnym przykładem, bo Dominik Kubera robi swoje, a Wiktor Lampart i Mateusz Cierniak dorzucają kolejne punkty.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik mówi o finansach w Stali i czy jego kontrakt był renegocjowany

Lublinianie są w o tyle komfortowej sytuacji, że mając dobrze dysponowanych juniorów i Kuberę jako zawodnika U-24, który może być też wystawiony pod numerem 8/16, mają dużo opcji taktycznych. Każdy z nich może zastępować gorzej dysponowanego seniora i załatać dziurę powstałą w składzie. Dlatego nie będę odkrywcza, że mając mocnego zawodnika U-24 "Koziołki" są w komfortowej sytuacji.

Ciekawi mnie natomiast, jaka będzie w przyszłości wizja na przepis o zawodniku U-24. Czy docelowo na tę pozycję trafiać będą wyłącznie Polacy? To wspomogłoby proces szkolenia w naszym kraju, ale nie chciałabym, aby na barki klubów zrzucono kolejny obowiązek i problem w mocno niepewnych czasach naznaczonych koronawirusem.

Gdybyśmy ograniczyli pozycję U-24 wyłącznie do polskich zawodników, to kluby mogłyby mieć problem. Doprowadziłoby to do zachwiania rynku, bo takich żużlowców byłoby po prostu za mało. Efekt byłby taki, że ci najlepsi otrzymywaliby oferty nie do odrzucenia, a przecież drużyna składa się nie tylko z zawodnika U-24.

Jestem zwolenniczką tego, by żużlowcy w drużynach zarabiali adekwatnie do prezentowanej przez nich formy i wyników. Ich pensje powinny być uzależnione od tego, jaki mają wkład w sukcesy zespołu, a nie od tego, czy akurat spełniają pewne wymogi regulaminowe. Jeśli żużlowiec łapiący się pod przepis U24 nagle dostanie kontrakt życia, to co ma powiedzieć lider danej drużyny?

Marta Półtorak

Czytaj także:

Zaskakująca bierność Unii Tarnów
Piotr Świderski pod ostrzałem eksperta

Źródło artykułu: