Już miniony sezon w wykonaniu Nielsa Kristiana Iversena naznaczony był upadkami i kontuzjami, co odbiło się na wynikach doświadczonego Duńczyka. Dlatego postanowił on podpisać kontrakt w I-ligowej Unii Tarnów, gdzie miał się odbudować i wrócić do światowej czołówki. Przygoda z nowym zespołem nie rozpoczęła się jednak najlepiej.
W poniedziałkowym spotkaniu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, przegranym przez tarnowian 35:55, Iversen już w pierwszym biegu zanotował upadek. Do jego zderzenia z Jakub Jamrogiem doszło w sytuacji, gdy obaj już przekroczyli metę. 38-latek do ostatnich metrów próbował bowiem blokować zawodnika gości.
- Ten mecz praktycznie jeszcze nie wystartował, wszystko miało miejsce w pierwszym wyścigu. Zawodnik jadący z tyłu naciskał na mnie, przez co zacząłem próbować innych ścieżek do jazdy. Straciłem prędkość, a on wyjechał zza moich pleców. Niestety, doszło do kontaktu - tak Iversen opisał wypadek w jv.dk.
ZOBACZ WIDEO Robert Lambert podpisał umowę z Anlasem. Tłumaczy, jak ważne w żużlu są opony
- Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Myślę, że w tej sytuacji nie da się wskazać winnego - dodał zawodnik Unii, który sczepił się motocyklem z Jamrogiem i przekoziołkował przez kierownicę.
Iversen po tym wyścigu nie był w stanie kontynuować jazdy, bo narzekał na ból w ręce. Późniejsze badania w tarnowskim szpitalu wykazały u niego złamanie łopatki. To dla Duńczyka oznacza kilkutygodniową przerwę w startach.
- To bardzo pechowa sytuacja. Prawdopodobnie nie tego potrzebowałem na rozpoczęcie sezonu 2021. Można powiedzieć, że nowy rok zaczyna się dla mnie tak, jak kończył poprzedni - podsumował Iversen.
W ubiegłym sezonie Iversen w meczu fazy play-off PGE Ekstraligi zanotował upadek, wskutek którego doznał złamania żeber. To przedwcześnie zakończyło jego starty w roku 2020.
Czytaj także:
Jamróg zrobił show, ale woli być nudny
Ekspert broni Piotra Pawlickiego