Zakontraktowanie Scotta Nichollsa przez Peterborough Panthers nie jest większym zaskoczeniem, bo sezon 2019 kończył on w barwach tego zespołu, a i miał też bronić ich w kolejnym, który jednak został odwołany z powodu pandemii koronawirusa. Siedmiokrotny indywidualny mistrz Wielkiej Brytanii nie ukrywa, że cieszy go wizja jazdy dla klubu z East of England Arena.
- Peterborough to świetny klub do jazdy i miejmy nadzieję, że od maja będziemy mieli przy sobie fanów, którzy będą oglądać, jak się ścigamy. Aż trudno uwierzyć, że minęło już dwanaście miesięcy od naszego ostatniego spotkania z nimi. To było długie oczekiwanie, ale jestem gotowy, aby ponownie wsiąść na motocykl i pomóc drużynie wygrać kilka spotkań - przyznaje cytowany przez klubową stronę były wieloletni reprezentant kraju.
Drużyna Panter zbudowała skład, w którym większość stanowią zawodnicy z potężnym doświadczeniem. Tacy, którzy zjedli na żużlu zęby i którzy będą bazować na latach jazdy i to nie tylko w Wielkiej Brytanii. Oprócz 42-letniego Nichollsa w zespole są też bowiem: 42-letni Bjarne Pedersen, 40-letni Hans Andersen, 39-letni Ulrich Oestergaard i 38-letni Chris Harris. Na Wyspach zaczęto więc określać Peterborough jako "armią taty". A zestawienie uzupełniają: 30-letni Michael Palm Toft i 17-letni Jordan Palin.
Z uwagi na program "Rising Star" w drużynie musi być miejsce dla jednego młodzieżowca. Tutaj będzie nim wspomniany Palin. - Program "Rising Star" to świetny pomysł na brytyjski żużel i chociaż Jordan będzie nosić dużą presję na swoich barkach, będziemy się nim opiekować i upewniać, że rozwija się we własnym tempie. Mamy w drużynie wielu starszych jeźdźców, którzy będą mu doradzać w parkingu i o wszystkim rozmawiać - przekonuje Nicholls.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Grajczonek na razie nie wybiera się do Polski
Screen komplementuje Zmarzlika, ale liczy, że to nie on zostanie mistrzem świata
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bracia Holderowie komentują zmiany regulaminowe w PGE Ekstralidze