- Oczywiście, nie był to jedyny powód, ale możliwość jazdy na silnikach Ryszarda Kowalskiego miała rzeczywiście duże znaczenie - mówi nam o kulisach transferu Mateusza Bartkowiaka Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej w ZOOleszcz DPV Logistic GKM-ie Grudziądz.
Mateusz Bartkowiak już wcześniej przyznał, że bardzo zależało mu na przejściu na kontrakt zawodowy. GKM nie tylko to umożliwił, ale zapewnił jeszcze sprzęt z najwyższej półki. - Poszliśmy pod tym względem zawodnikowi mocno na rękę. Z Ryszardem Kowalskim mamy bardzo dobrą i szeroką współpracę. Naprawdę sobie ją chwalimy, więc nie było żadnego problemu, by pomóc Mateuszowi - podkreśla Cichoracki.
Sam zawodnik nie ukrywa, że cieszy się na współpracę z najlepszym tunerem świata. - To było dla mnie bardzo ważne. Klub z Grudziądza zaproponował mi takie rozwiązanie i grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Przecież zawodnicy Ryszarda Kowalskiego ostatnio seryjnie zdobywają tytuły mistrza świata. Jestem bardzo GKM-owi za to wdzięczny - podsumowuje żużlowiec.
Oczywiście, ważną rolę odegrały również finanse. Nie jest tajemnicą, że GKM musiał zapłacić Moje Bermudy Stali za wypożyczenie Bartkowiaka. W klubie zapewniają jednak, że kwoty na poziomie 300 tysięcy złotych, o których mówiło się w mediach, są grubo przesadzone. Klub zapłacił zdecydowanie mniej. Działacze są przekonani, że inwestycja się zwróci, a junior pomoże im w utrzymaniu się w PGE Ekstralidze.
Zobacz także:
Przejechał 60 tys. kilometrów busem
Sezon otworzy Kryterium Asów
ZOBACZ WIDEO Żużel. Te wspomnienia są szczególne dla Macieja Janowskiego i Bartosza Zmarzlika