Maksym Drabik został ukarany rocznym zawieszeniem za złamanie przepisów antydopingowych jesienią 2019 roku. Ówczesny zawodnik Betard Sparty Wrocław nie przyjął wprawdzie niedozwolonej substancji, ale przekroczył regulaminową ilość wlewu witaminowego. Werdykt ws. 22-latka panel dyscyplinarny POLADA wydał w ostatni wtorek.
Sprawa ciągnęła się miesiącami, po tym jak Betard Sparta Wrocław i prawnicy reprezentujący Drabika mieli sporo zastrzeżeń do postępowania polskiej antydopingówki.
W rozmowie z WP SportoweFakty Adrian Skubis, doradca zarządu ds. komunikacji w Betard Sparcie Wrocław, zarzucił POLADA nieznajomość przepisu. Powołał się na paragraf 8 Regulaminu Przeprowadzania Kontroli Antydopingowej i Zarządzania Wynikami POLADA.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Polonia po awansie opcją dla Emila Sajfutdinowa? Rosjanin komentuje
Z przytoczonego przepisu wynika, że instytucja powinna poinformować o złamaniu przepisów antydopingowych nie tylko samego żużlowca, ale też jego klub. POLADA tego nie zrobiła. Na słowa Skubisa bardzo szybko zareagował Michał Rynkowski. Dyrektor POLADY napisał na Twitterze, że czuje się "wywołany do tablicy".
"Pragnę uprzejmie zdementować pogłoski, jakoby eksperci POLADA nie znali przepisów. Otóż paragraf 8 regulaminu przeprowadzania kontroli antydopingowej stosuje się przy powiadomieniu o naruszeniu, a nie przy wstępnym wyjaśnieniu sprawy, o co został poproszony M. Drabik. POLADA bardzo dobrze zna przepisy, które stosuje. Klub też powinien je znać. Skończmy z niedomówieniami!" - napisał Rynkowski.
Przypomnijmy, że roczna kara zawieszenia dla Maksyma Drabika biegnie od 30 października 2020 roku. Oznacza to, że młody zawodnik straci okazję do jazdy w nadchodzącym sezonie.
Czytaj także:
Sparta komentuje sprawę Drabika
Drabik po karze zmieni otoczenie?