[tag=44283]
Jonas Jeppesen[/tag], zawodnik, który będzie startował w Eltrox Włókniarz Częstochowa od przyszłego sezonu, był gościem naszego programu.
Cały odcinek można zobaczyć TUTAJ.
22-latek opowiedział o słynnym meczu Arged Malesa TŻ Ostrovia - eWinner Apator Toruń, podczas którego pokazał się szerszej publiczności w Polsce. - Po dziewięciu biegach zrobili przerwę ze względu na opady deszczu. Tor był tak mokry, że myślałem, że nie odjedziemy już tego spotkania. Wtedy dowiedziałem się, że wystartuje po raz pierwszy z rezerwy w biegu 10. Przed biegiem skupiałem się tylko jak nie dostać tą ciężką szprycą na pierwszym łuku - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Zawodnik przyznał, że był zaskoczony kiedy wyjechał na pierwsze miejsce. W kolejnych pięciu wyścigach wystartował jeszcze cztery razy i zgarnął pełen komplet. - Między biegami nie było nawet czasu na zmianę ustawień. Tylko łyk napoju, zmiana kasku i już jechałem w następnym - wspomniał Duńczyk.
- To zajęło kilka dni żebym zrozumiał jak fajny to był wyczyn - dodaje. 22-latek jeździł wówczas na silniku, który kiedyś należał do Darcy'ego Warda. - Kupiłem go od innego zawodnika, a on wcześniej od Australijczyka. Zdobyłem na nim zresztą swój pierwszy komplet również w lidze szwedzkiej - opowiedział Jeppesen.
Na pytanie jak to możliwe, że wielu zawodników zmienia swoje silniki co roku, a on święci swoje najlepsze triumfy na jednostce z 2015 roku, Duńczyk odpowiedział: - Najważniejsze jest to, żeby czuć swoją maszynę i wierzyć, że to na niej będziesz najszybszy. Być może w cyklu Grand Prix, gdy stoisz pod taśmą i trzech pozostałych zawodników ma nowe jednostki, to wtedy potrzebna jest zmiana. Jak do tej pory ten silnik się sprawdza. Mam nawet taki, który ma siedem lat i jego też zachowam na przyszły sezon.
Podczas transmisji tamtego meczu w Ostrowie Wlkp. został nazwany przez komentatorów "Duńskim Czarodziejem", choć samemu nie uważa, że to dobry przydomek. - Nie wydaje mi się, żeby to była odpowiednia ksywka. Możecie mówić na mnie Truskawka, bo wszyscy mnie tak nazywają od 12. roku życia - przyznał.
Jeppesen ma niemal gwarantowane miejsce w składzie jako zawodnik U24 w Eltrox Włókniarzu Częstochowa. - To wydawał się najwłaściwszy klub. Oferta wcale nie była największa, było kilka innych z PGE Ekstraligi oraz eWinner 1. Ligi, ale Częstochowa wydawała się najlepszym wyborem pod względem mojej kariery. Mieszka tam mój mechanik, tor bardzo mi pasuje. Mam wrażenie, że pozwoli mi osiągać dobre wyniki co tydzień. Być może na początku nie będę zdobywał najwięcej punktów, ale chce być swego rodzaju jokerem i pozytywnie zaskoczyć - podkreślił Duńczyk.
22-latek słynie z dobrej organizacji i planowania. Pomysł na karierę też już ma - Chcę wedrzeć się do topu najlepszych zawodników PGE Ekstraligi, następnie znaleźć się w finałach SEC i dzięki temu wywalczyć awans do Grand Prix. To moje największe marzenie - powiedział zawodnik.
Jak się okazało, Jeppesen cały czas pracuje w Danii od poniedziałku do piątku od 7 do 16. - Jestem managerem produkcji w firmie spawalniczej koło Esbjerg. Mamy swoje własne projekty, które sprzedajemy klientom. Ta praca bardzo mi pomogła nauczyć się planowania i obowiązkowości, a to przydaje się w żużlu. Cieszę się szczególnie, że mogłem pracować w czasie wiosennego lockdown'u. Wielu zawodników siedziało wtedy w domu znudzonych i zestresowanych, a ja skupiałem się na tym żeby chodzić do pracy i zarabiać pieniądze.
Duńczyk zapewnił, że pracę zakończy w lutym, gdy intensywnie rozpocznie przygotowania do sezonu PGE Ekstraligi.
Zobacz także:
Antonio Lindbaeck: Kiedy ufałem ludziom za mocno, to obrywałem. Do żużla już nie wrócę
Marek Hućko ma pracować w Falubazie Zielona Góra.