Żużel. Transfery. Adam Skórnicki mówi o składzie Orła i zdradza, dlaczego odszedł Tungate [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Adam Skórnicki
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Adam Skórnicki

- Odejście Rohana Tungate'a to złożony temat. Inaczej widzi go pan Witold, inaczej Rohan, a jeszcze inaczej ja. Moim zdaniem cały problem polegał na tym, że pewne rzeczy nie zgrały się w czasie - mówi trener Orła, Adam Skórnicki.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Witold Skrzydlewski powiedział, że drużynę na sezon 2021 od początku do końca budował trener. To pierwszy raz, kiedy ma pan taką władzę w klubie?

Adam Skórnicki, trener Orła Łódź: W takim wymiarze to na pewno pierwszy raz. Od razu jednak powiem, że to nie jest wymarzone zajęcie, że nie to chciałbym w życiu robić. Oczywiście, zależy mi na tym, żeby mieć jak najwięcej do powiedzenia, kto pojedzie w moim zespole, ale z drugiej strony chętnie odpuściłbym sobie udział w niektórych rozmowach.

Czyli?

Jakoś nie czuję potrzeby, żeby wiedzieć, kto i za ile jeździ. Nie zamierzam jednak teraz panu narzekać. Taka była potrzeba chwili, więc wykonałem robotę.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

I jak ocenia pan efekty tej pracy? Czy w składzie Orła na sezon 2021 są zawodnicy, którzy widnieli na pana liście życzeń przed początkiem okresu transferowego?

Mniej więcej tak miało być. Nigdy nie jest idealnie, ale uważam, że ten skład, przy ciężkiej pracy, pozwala wierzyć, że zbierzemy za dziewięć miesięcy żniwo i będziemy mieć powody do radości.

Dlaczego głębsze zmiany w Orle nie były potrzebne?

Chwileczkę. Tego, że nie było potrzeby zmian, to ja nie powiedziałem. Trzeba jednak pamiętać, że zmiany regulaminowe spowodowały, że nie można było wykonać większej liczby ruchów. Dla mnie najważniejsze, że mamy zawodników dość młodych. Jest spora grupa żużlowców do 24 lat, a większość do 30. roku życia. To mi się podoba. Uważam, że to drużyna, której warto poświęcić trochę więcej czasu i z nią popracować. Oczywiście, są już tacy, którzy twierdzą, że Orzeł poskąpił pieniędzy. Mogę im tylko powiedzieć, że najwyraźniej mają się bardzo dobrze w tych trudnych czasach. Tylko pogratulować.

Czy na rynku transferowym w eWinner 1. Lidze mieliśmy do czynienia z szaleństwem i rekordowymi stawkami?

Szaleństwem to bym tego nie nazwał. W pierwszej lidze pojawili się zawodnicy wysokiej klasy. Oczekiwali dużych pieniędzy. Część z nich wyszła z założenia, że zapewne pojedzie tylko liga polska. Oni chcieli zarobić tyle samo co normalnie, ale jednak jest zasadnicza różnica, bo cały ciężar przenosi się na rozgrywki w tylko jednym kraju. Dla klubu żużlowego uleganie takim pokusom byłoby samobójstwem.

Czy jest jakiś zawodnik, którego w Orle pan bardzo chciał, ale go zabrakło?

Pewnie tak. Oby tylko ten zawodnik później nie żałował, że to jego nie było z nami. Nie chcę jednak iść w nazwiska, bo rozmów było bardzo dużo. W tym roku przed pierwszą ligą pojawiły się nowe możliwości. Okazało się, że wielu zawodników jest dostępnych. Ja jednak tej magii aż tak nie ulegam, bo dobrze wiem, że nazwiska nie jadą, jeśli się tego dobrze nie poukłada. Dopiero wtedy jest sukces.

Witold Skrzydlewski był rozczarowany postawą Rohana Tungate'a. A pan?

To akurat złożony temat, bo inaczej widzi to pan Witold, inaczej Rohan, a jeszcze inne jest moje spojrzenie. Moim zdaniem cały problem polegał na tym, że pewne rzeczy nie zgrały się w czasie.

To znaczy?

Rohan miał doskonały sezon w polskiej lidze. Najlepszy do tej pory. To wszystko zdarzyło się w czasach finansowych cięć. Zawodnik liczył, że dobry wynik będzie można spieniężyć w przyszłym roku. To normalne, że tak chciał, ale zmiany regulaminowe mu za bardzo na to nie pozwoliły. Wydaje mi się, że w pewnym momencie Rohan nie za bardzo potrafił się z tym pogodzić. Trudno było mu zaakceptować, że kolejny sezon będzie trzeba odjechać znowu za nieco mniejsze pieniądze i dlatego szukał do samego końca. Nam jest oczywiście żal, bo tracimy najlepszego zawodnika, ale nie mogliśmy zrobić inaczej. Gdybyśmy zdecydowali się na niego, to na innych pozycjach mielibyśmy zbyt duże braki. Pewne działania podjęliśmy zresztą dość szybko, bo od Rohana już dawno dochodziły sygnały, że pewnie wybierze PGE Ekstraligę. Kiedy okazało się, że zmienił decyzję, to pewne sprawy poszły już za daleko i nie było powrotu.

Czy pod względem sportowym Australijczyk był gotowy na PGE Ekstraligę?

Uważam, że to był dla niego najlepszy czas na taką próbę. Proszę pamiętać, że w przyszłym roku PGE Ekstraliga będzie nieco uboższa w nazwiska. Gdyby się zdecydował, to mógł mieć doskonałą szansę, żeby zostać tam nawet na kilka lat.

Powiedział pan o zamieszaniu, które wprowadził zawodnik do 24. roku życia. W Łodzi powinien być nim Luke Becker. To był pana pierwszy wybór?

To był zawodnik z listy, którą stworzyłem pierwszego dnia okresu transferowego. Nie powiem jednak panu, na którym miejscu na niej widniał. Na pewno w niego wierzymy.

Czy Luke Becker nadal będzie mógł liczyć na wsparcie Grega Hancocka?

Zawodników z USA w Europie jest niewielu. Jeśli ktoś się pojawia, to ambasadorzy amerykańskiego speedway’a starają mu się pomóc. Tak samo jest w przypadku Luke’a, którego od początku wspomaga Greg. To się nie zmieni. Będzie mógł liczyć na podpowiedzi i pomoc sprzętową mistrza. A zapewniam, że bazę i możliwości Greg ma nadal duże. Uważam, że pod tym względem Luke nie będzie odstawać od swoich kolegów.

Dlaczego zdecydował się pan na zatrzymanie w zespole Władimira Borodulina, który w zeszłym roku nie odjechał dla Orła ani jednego meczu?

Zdecydowałem się, bo to najlepszy zawodnik ligi rosyjskiej. Wystartował w tylu meczach, że niektórzy mogą o takiej liczbie pomarzyć. A jeśli dodamy do tego wygrane biegi, to jest jednym z najlepszych w Europie.

Co będzie sukcesem Orła w sezonie 2021?

Cele zawsze są wysokie. Dla mnie najważniejsze, żeby drużyna podniosła poziom sportowy. Jeśli każdy z zawodników nawet minimalnie podkręci swoje osiągnięcia, to jako trener będę zadowolony. Bardzo bym chciał, żeby Orzeł był zespołem, który zdziała coś w fazie play-off, jeśli do niej wcześniej awansuje.

Poza tym nie mam wątpliwości, że rywalizacja w pierwszej lidze będzie wyglądać inaczej niż w tym roku. Spodziewam się bardziej wyrównanej walki. eWinner Apator przegrał w zeszłym sezonie trzy mecze. Moim zdaniem kolejny zwycięzca pierwszej ligi nie zakończy zmagań z aż tak dobrym bilansem. Tak samo spadkowicz zdobędzie więcej punktów niż Lokomotiv Daugavpils w tym roku.

Kiedy pojawił się pan w Orle, to od razu duży nacisk został położony na pracę z juniorami. Co dalej? Czy jest szansa, że w Łodzi powstanie szkółka żużlowa z prawdziwego zdarzenia?

Plany są, ale ten rok nie pomógł w ich realizacji. Nie zamierzamy jednak rezygnować. Po prostu podejdziemy do tematu metodą mniejszych kroków. Mam nadzieję, że za rok będziemy mogli powiedzieć, że Łódź ma swoją szkółkę żużlową.

W kadrze Orła pojawiło się dwóch zawodników z akademii Janusza Kołodzieja. To zapowiedź szerszej współpracy?

Janusz jest jedną z niewielu osób, która prowadzi taką akademię. Korzystamy z jego usług i tak szczerze, to zachęcam też innych, żeby to robili. Wtedy takie przedsięwzięcia mają sens. Pozyskaliśmy dwóch wychowanków Janusza, którzy do tej pory jeździli niewiele i będziemy z nimi pracować. Mam nadzieję, że wykorzystają szansę.

Jeśli jesteśmy przy kwestiach szkoleniowych, to chciałbym zapytać, czy podoba się panu przepis o zawodniku do 24. roku życia? Czy ten ruch pomoże żużlowi?

Tak z grubsza mi się podoba, ale mam też świadomość, że sama możliwość jazdy w lidze nie jest lekiem na wszystko. Niektórzy żużlowcy nadal będą mieć braki jeździeckie. Byłoby warto pomyśleć, żeby zawodnicy do 22. roku życia, a może nawet 23. czy 24. mieli prawo jazdy w rozgrywkach młodzieżowych. Może jako rezerwowi, a może w drugich drużynach. Pewnie nie wszystkich będzie na to stać i pewnie pojawią się też głosy, że zaczniemy wypaczać wynik rywalizacji, ale moim zdaniem takie ruchy byłyby zasadne.

Czyli nie przeszkadza panu, że zawodnikami do 24. roku życia mogą być również obcokrajowcy?

To zależy, czy chcemy mieć zaje… polski speedway, czy mieć w ogóle speedway. Ja też mogę być za chwilę najlepszy na świecie, jeśli tylko stworzę sobie dyscyplinę, w której będę sam. Inna sprawa, że w ten sposób mój poziom sportowy raczej nie pójdzie w górę. Doszliśmy do takiego etapu, że Polska nie jest w stanie "wyprodukować" tylu zawodników, żeby utrzymać przy życiu całą dyscyplinę. Wypada nam myśleć globalnie, aczkolwiek mamy trzy ligi i rozgrywki młodzieżowe. To oznacza, że na pewnym etapie można otworzyć furtkę dla całej Europy, ale w odpowiednim momencie warto pomóc przede wszystkim naszym juniorom. Takiej wersji bym się trzymał.

Zobacz także:
Okoniewski zakończył karierę
Birkemose: Jestem talentem

Źródło artykułu: