Żużel. Grand Prix. Nie tylko walka o złoto. Kto jest blisko bezpiecznego miejsca i dzikich kart? Co z Dudkiem?

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Patryk Dudek

Najlepsza szóstka, trzech pierwszych spod kreski i wydaje się, że czwarty - triumfator piątkowego turnieju w Toruniu - też ze stałą dziką kartą. Do tego trójka z eliminacji oraz mistrz Europy. Wtedy w obsadzie GP 2021 zostanie jedno wolne miejsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Pewnymi startu w cyklu Grand Prix 2021 jest na razie siedmiu zawodników. W tym gronie znajduje się najlepsza trójka klasyfikacji generalnej po 7 z 8 rund: Bartosz Zmarzlik, Tai Woffinden, Fredrik Lindgren. Kolejnym jest indywidualny mistrz Europy z tego sezonu - Robert Lambert, a ponadto szczęśliwcy z turnieju Grand Prix Challenge: Matej Zagar, Oliver Berntzon, Krzysztof Kasprzak. Na pozostałą ósemkę, która w nowym roku powalczy w elicie, jeszcze musimy poczekać.

Bardzo bliski zapewnienia sobie utrzymania w cyklu jest czwarty w tej chwili Maciej Janowski. Brakuje mu do tego raptem 5 punktów bez oglądania się na innych, bo jego przewaga nad siódmym zawodnikiem wynosi aż 16. W sobotę na Motoarenie w Toruniu Polak nie powinien mieć więc raczej problemów z przypieczętowaniem bezpiecznego miejsca.

Za plecami Janowskiego toczy się zażarta batalia kilku mocnych nazwisk o miejsce w TOP6. Przypomnijmy, że od tego roku automatyczny awans do kolejnej edycji GP zapewnia sobie już nie ośmiu a tylko sześciu najlepszych. Na ten moment nad kreską są Leon Madsen i Jason Doyle. Ich przewaga nie jest jednak pokaźna, bo Martin Vaculik, Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta nie tracą wiele i wciąż mogą poważnie myśleć o awansie.

ZOBACZ WIDEO Zmarzlik radził się Golloba w trakcie zawodów Grand Prix. "W telewizji lepiej widać, które pole startowe pomaga"

Oczywiście należy się spodziewać, że jeźdźcy z miejsc 7-9, którym niewiele zabraknie do bycia w pierwszej szóstce i tak będą mogli liczyć na stałą dziką kartę od światowych sterników. Przewaga tej grupy nad pozostałymi była i wciąż jest duża, a każdy z nich znaczy wiele zarówno w samej GP, jak i najlepszej lidze świata - PGE Ekstralidze.

Po wspaniałym zwycięstwie w piątek mocny argument do przyznania mu ewentualnego stałego zaproszenia zyskał Max Fricke. Australijczyk traci do szóstej pozycji 16 punktów, więc to dalej sporo, ale w roku debiutu jako pełnoprawnego uczestnika spisuje się lepiej, niż przypuszczano (tym bardziej że zawodzi w polskiej lidze). Fricke oderwał się od grupy tych najsłabszych i on także jest bardzo poważnym kandydatem do "dzikusa". Na jego korzyść działa też fakt, że rok temu wywalczył sobie miejsce w cyklu poprzez Challenge i wiek (ma 24 lata).

Stałych dzikich kart przyznanych będzie aż pięć. Zakładając, że spokojni o swój los będą wyżej wymienieni, w tej sytuacji zostawałby do wzięcia jeszcze tylko jeden bilet. Zagar będący teraz na 11. miejscu - jak już wspomnieliśmy - jest pewny swego dzięki udanym eliminacjom, z kolei ci za nim już zdecydowanie nie. W trudnym położeniu jest np. klasyfikowany na 12. lokacie indywidualny wicemistrz świata sprzed trzech lat - Patryk Dudek.

Polakowi przeszkodził po części uraz nogi, którego doznał już w 3. rundzie. Zaledwie raz zameldował się w półfinale, zalicza sporo bezbarwnych biegów. Z drugiej strony Dudek dotąd tylko raz skorzystał z dzikiej karty (na rok 2019) i było to po tym, jak był wysoko w tabeli, lecz doznał kontuzji i przedwcześnie zakończył sezon. Dudek ma swoje argumenty (dodatkowym bycie sponsorowanym przez Monster Energy), tyle że teoretycznie problemem dla niego jest awans Kasprzaka, co sprawia, że w nowym sezonie na liście będzie już trzech Polaków.

Inny aspekt, który trzeba wziąć pod uwagę, to przypuszczalnie zaledwie jeden Duńczyk w 2021 (Madsen), a nie od dziś wiadomo, że organizatorzy spoglądają niekiedy na tzw. klucz geograficzny, który przed laty mocno forował Brytyjczyków czy Szwedów. Po raz ostatni jeden reprezentant Danii w GP ścigał się dwa lata temu i był nim Nicki Pedersen. Teraz Mikkel Michelsen i Niels Kristian Iversen nie dają zbyt wielu argumentów za ich wyborem.

Co wiec zrobią decydenci z piątą stałą dziką kartą? Wstrzymać należy się jeszcze do ostatnich zawodów, w których być może ktoś z dołu klasyfikacji - wzorem Fricke'a - wyskoczy i zanotuje znakomity występ. Tyczy się to przede wszystkim Dudka oraz dwójki Duńczyków. Wykluczone jest, żeby kolejny kredyt zaufania otrzymał natomiast Szwed Antonio Lindbaeck.

Spośród kandydatur spoza obecnej stawki cyklu jedynymi wokół których mogłaby toczyć się ewentualna dyskusja, mogliby być chyba tylko Anders Thomsen, Jack Holder, jak zwykle Grigorij Łaguta (to jednak mało prawdopodobne) czy być może Pedersen jako legenda światowego speedwaya i "antidotum" na niemoc duńskiego żużla.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Co musi się stać, żeby Zmarzlik został mistrzem? Janowski z nikłymi szansami na medal
Australia długo czekała na zwycięstwo w ogóle i w Toruniu. Fricke dołączył do grona asów

Źródło artykułu: