Za kilkanaście dni odbędą się dwie ostatnie rundy tegorocznego SGP. Głównie kibice zwrócą oczy na walkę między Bartoszem Zmarzlikiem, Fredrikiem Lindgrenem oraz Taiem Woffindenem o miano najlepszego żużlowca na świecie.
W cieniu tej rywalizacji rozstrzygną się także losy miejsc w czołowej szóstce, które gwarantują udział w przyszłorocznej edycji cyklu. Wśród starających się o utrzymanie jest Jason Doyle.
Australijczyk zanotował słabe występy we Wrocławiu, lecz później wszedł on na dobre tory, trzykrotnie stając na podium. Dzięki temu wciąż ma on szansę na zajęcie nawet czwartej lokaty. - Wszystko idzie w dobrym kierunku i mam nadzieję, że utrzymam dyspozycję w dwóch ostatnich turniejach - na stronie speedwaygp.com powiedział żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik dostał pytanie o klubową przyszłość. Wymowny komentarz Polaka
W Pradze 35-latek przeżył rollercoaster emocji. Podczas dobrych dla niego piątkowych zawodów w półfinale zaliczył on poważny upadek. Mimo tego dzień później były mistrz świata ponownie mógł cieszyć się z trzeciego miejsca w finale.
Okazało się, iż w sobotę stan zdrowia zawodnika był poważniejszy, niż sądzono na początku. - W sobotę miałem zdrętwiałą nogę, ale dalej walczyłem o podium - stwierdził Doyle. - Teraz jest ze mną wszystko w porządku. Po prostu jestem sztywny, ale nic nie powstrzyma mnie przed jazdą - dodał.
Zdaniem niektórych ekspertów Australijczyk mocno cierpi na okrojeniu sezonu żużlowego wynikającego z pandemii koronawirusa. Żużlowiec sam przyznał, iż brakuje mu większej liczby zmagań. - Tęsknię za jazdą w Swindon i Wielkiej Brytanii. Wiem, że dla wielu nie jest to najwyższy standard, ale dla mnie liczy się regularność jazdy. Lubię być zapracowany - powiedział reprezentant Eltrox Włókniarza Częstochowa.
Czytaj także:
Żużel. Piotr Pawlicki zostaje w Fogo Unii Leszno!
Żużel. Norbert Krakowiak po zdobyciu medalu MIMP. "Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się zmęczyłem"