KOMENTARZ. Można było narzekać na jakość niektórych meczów w rundzie zasadniczej. Pierwsze spotkania w fazie play-off zdecydowanie nie rozczarowały. Walki zarówno w jednym, jak i drugim pojedynku nie brakowało.
Jeszcze niedawno zastanawiano się, czy Moje Bermudy Stal Gorzów zdoła utrzymać się w PGE Ekstralidze. Później nastąpił przełom, a podopieczni Stanisława Chomskiego zaczęli łapać oddech. Skończyło się na awansie do play-offów i realnymi szansami na finał. Mało kto spodziewał się takiego obrotu spraw na półmetku sezonu. Teraz gorzowianie są o krok od finału, po tym jak przegrali zaledwie dwoma punktami we Wrocławiu.
BOHATER. Bartosz Zmarzlik. Za mistrzem świata kapitalny występ w Pradze, gdzie dwukrotnie zwyciężył w rundzie Grand Prix, robiąc to w wielkim stylu. Na torze Stadionu Olimpijskiego szukał prędkości, ale mimo to potrafił przedzierać się z dalszych pozycji. Dwukrotnie dowoził do mety podwójne zwycięstwo, co było dla Stali niezwykle cenne. Zajął co prawda ostatnie miejsce w 15. biegu, ale praca, jaką wykonywał przez całe spotkanie, okazała się bezcenna.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Doping technologiczny? Instytucje powinny być krok przed kreatorami nowinek
AKCJA MECZU. Efektowną jazdą popisał się Anders Thomsen w piątej odsłonie dnia. Duńczyk nabrał wielkiej prędkości na przeciwległej prostej, a na wejściu w drugi łuk wjechał pod prowadzącego Chrisa Holdera. Niedługo później przed mistrzem świata z 2012 roku znalazł się jeszcze zmierzający po swój drugi tytuł Bartosz Zmarzlik i tym sposobem z 3:3 zrobiło się 5:1 dla Stali.
CYTAT. - Na pewno dokonamy wszelkich starań, żeby pomóc Nielsowi. Szkoda mi go jako zawodnika. Widać, że robi wszystko, a mu nie idzie. Siedział załamany po wyścigach - powiedział po meczu Bartosz Zmarzlik (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ). Niels Kristian Iversen nie zdobył we Wrocławiu punktów, jako jedyny zawodnik swojego zespołu. Słowa Zmarzlika pokazują, że robi wiele nie tylko na torze, ale także poza nim. Z takim liderem i kapitanem Stal ma szansę osiągnąć wielki sukces.
LICZBA. 44 - tyle punktów w niedzielę zdobyły zespoły z lubuskiego RM Solar Falubaz Zielona Góra oraz Moje Bermudy Stal Gorzów. Obie ekipy są jednak w zgoła odmiennej sytuacji. Drużyna trenera Żyto pojedzie na rewanż do Leszna, gdzie o korzystny rezultat będzie piekielnie trudno. Gorzowianie z kolei podejmą Betard Spartę i są na dobrej drodze do finału PGE Ekstraligi.
Czytaj także:
- Wrocławianie bez większego błysku. Gorzowianie zasypali dziurę w postaci Iversena [NOTY]
- Betard Sparta Wrocław do końca sezonu bez Maksyma Drabika? Janowski: Szkoda mi jego nerwów