Burza wokół lotu helikopterem Chrisa Holdera. Żużlowiec eWinner Apatora Toruń w niedzielę o 14.00 jedzie w meczu swojego klubu, a potem leci do Zielonej Góry, gdzie Betard Sparta Wrocław będzie rywalizować z RM Solar Falubazem. Holder jeździ w Sparcie jako "gość" (w tym roku pozwalają na to przepisy), a powietrzny transport jest stąd, że drogą lądową nie zdążyłby na spotkanie. Przejechanie 300 kilometrów z Torunia do Zielonej Góry w niecałe 3 godziny byłoby praktycznie niemożliwe.
Niektórzy czepiają się lotu Holdera. Część opinii publicznej, także zwykli kibice, zwracają uwagę na to, że lot helikopterem to luksus, który przecież kosztuje. Jak to się ma do majowego cięcia kontraktów i ciągłego narzekania klubów, że w tym roku nie ma wielkiej kasy, bo pandemia.
Trudno jednak krytykować Spartę za to, że robi co w jej mocy, by awansować do play-off. Bez Holdera mecz z Falubazem można by praktycznie spisać na straty. Jego występ daje nadzieję. Awans do czwórki to dodatkowe pół miliona z kasy PGE Ekstraligi, więc trudno się dziwić, że wrocławianie kalkulują i wynajmują helikopter, by podnieść z toru dużą kasę. Do tego pół miliona od PGE Ekstraligi dojdą też przecież większe przychody z biletów i dodatkowe gratyfikacje od sponsorów za cztery mecze ekstra.
A już tak na marginesie dodajmy, że zapytaliśmy we wrocławskim klubie o szczegóły lotu i wyszło na to, że helikopter jest w gratisie od sponsora. Sparta nic nie musi za to płacić. Inna sprawa, że znając prezesa Andrzeja Rusko, będzie on chciał uregulować rachunek za lot, bo on nie lubi mieć długów. Jakby nie spojrzeć wyłożenie kilkunastu tysięcy, by zdobyć minimum pół miliona, to jest dobra inwestycja.
Czytaj także:
Kasprzak w czepku urodzony. W Gorican wygrał dobry kontrakt na 2021
W Częstochowie otworzyli kopertę zostawioną przez trenera Cieślaka
ZOBACZ WIDEO Żużel. Sparta wyjaśnia dlaczego Drabik milczy