Wrócił temat dopingu technologicznego. W tym roku mamy nadzwyczajną sytuację, bo PGE Ekstraliga skupia się na odjechaniu sezonu w dobie koronawirusa. W związku z tym liczba kontroli na meczach jest ograniczona do minimum. Zdaniem części ekspertów taka sytuacja sprzyja oszustom, którzy dodają nitro do regulaminowego paliwa, czyli metanolu. Dzięki tej mieszance motocykle mają zyskiwać na mocy.
Na sobotnim finale PGE IMME władze najlepszej ligi świata powiedzą jednak sprawdzam. Zostanie bowiem zastosowana procedura tankowania taka jak na zawodach Grand Prix. Co to znaczy? Ano to, że paliwo będzie tankowane bezpośrednio przed wyjazdem do biegu. Motocykl zostanie ustawiony na specjalnym polu i nikt z teamu nie może w międzyczasie wrócić do swojego boksu. Zbiorniki na paliwo będą przed tankowaniem czyszczone. Nie będzie więc żadnej opcji, by gdzieś tam zaplątało się nitro.
Wprowadzenie procedury postulował na naszych łamach ekspert Jacek Gajewski. W PGE Ekstralidze przekazali nam, że postanowili posłuchać jego rady. Ciekawe czy to jakoś wpłynie na końcową klasyfikację zawodów? Czy żużlowcy, którzy są podejrzewani o stosowanie nitro, zajmą gorsze pozycje? Pewnie są tacy, którzy na to liczą. Od jednego z sędziów słyszymy jednak, że absolutnie nic takiego się nie stanie. A to, dlatego że jego zdaniem powszechniejszą metodą na dodanie nitro jest spryskanie filtra tym środkiem. To nie jest jednak zabronione regulaminem, więc trudno mówić w tym przypadku o technologicznym dopingu.
Czytaj także:
Wraca temat dopingu technologicznego. Nitro na tapecie
Mechanik Łaguty o nitro: to jakiś żart
ZOBACZ WIDEO Czasami zdarzają się takie sytuacje, że ROW... nie ma kiedy wstawić Lamberta