Gdy po czterech wyścigach RM Solar Falubaz Zielona Góra prowadził w Lesznie 16:8, kibice z Grodu Bachusa mieli nadzieję, że ich zawodnicy sprawią olbrzymią niespodziankę i pokonają na własnym terenie aktualnego mistrza Polski. Do niczego takiego nie doszło, bo Fogo Unia obudziła się we właściwym momencie.
Leszczyńskie "Byki" rozstrzygnęły zawody na swoją korzyść 47:43, więc zielonogórzanie nie mogli być zadowoleni z takiego obrotu spraw. - Mogło być lepiej, bo nie wygraliśmy tego spotkania - powiedział wprost w nSport+ Piotr Protasiewicz.
Trudno się dziwić słowom Protasiewicza, bo punktów za piękne porażki się nie przyznaje. Leszczynianie po raz kolejny zaś powtórzyli, że są niczym hydra. Gdy jeden zawodnik ma słabszy wyścig, to sytuację ratuje kolega z drużyny.
ZOBACZ WIDEO Co z przepisem o "gościu" za rok. Ta instytucja ożywia żużel i ligę. Trzeba to utrzymać
- Chylę czoła przed drużyną leszczyńską, bo wygrała zasłużenie. My pogubiliśmy się po mocnym początku. Sam zresztą nie ustrzegłem się błędów. Żonglowałem ustawieniami, ciągle coś zmieniałem i zaczęliśmy iść w złą stronę. Wychodzi w takich sytuacjach jazda na jednym torze - stwierdził Protasiewicz w pomeczowym studiu.
Doświadczony zawodnik nie ukrywał, że brakuje mu startów na innych torach, również w ligach zagranicznych, bo to pozwoliłoby na zdobycie większej wiedzy na temat posiadanego sprzętu. - Mamy jednak sezon jaki mamy i musimy się do niego dostosować. Trzeba się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. Na pewno pojechaliśmy jednak dobre zawody, bo postawiliśmy się leszczynianom - podsumował kapitan RM Solar Falubazu.
Dla zielonogórzan był to kolejny udany występ na wyjeździe. Nie tak dawno RM Solar Falubaz potrafił sprawić niespodziankę we Wrocławiu, gdzie wywalczył remis 45:45.
Czytaj także:
Rafał Dobrucki przyznaje rację Ryszardowi Kowalskiemu
Żużel może nie przetrwać 5-6 lat