Lech Kędziora: PGG ROW jak wygrana w totolotka. Miałem inne plany, ale żużel jest lepszy niż żarówki (wywiad)

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Lech Kędziora.
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Lech Kędziora.

Lech Kędziora został nowym trenerem PGG ROW-u. Niektórzy mówią, że podjął się beznadziejnej misji, bo rybniczanie to murowany kandydat do spadku. - Na jeden pogrzeb już mnie zapraszali. W Częstochowie. Ostatecznie się nie odbył - mówi nam Kędziora.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Dlaczego PGG ROW Rybnik?

Lech Kędziora, nowy trener PGG ROW-u: A dlaczego nie? Przecież w Rybniku szukali trenera. Ktoś musiał podjąć się tej roboty. Cieszę się, że trafiło na mnie, bo moja przyszłość mogła wyglądać zupełnie inaczej. Niekoniecznie rysowała się w żużlowych barwach.

To znaczy?

Wszyscy mówią o trudnej robocie, a dla mnie praca w Rybniku jest jak wygrana w totolotka. Nie spodziewałem się, że będę nadal w żużlu. Po opuszczeniu Orła Łódź miałem zupełnie inne plany, ale na szczęście mogłem je zweryfikować. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, bo żużel jest bliższy mojemu sercu niż żarówki. Tyle mogę powiedzieć i proszę nie pytać o więcej. A poza tym w życiu bywa tak, że najlepsze rzeczy czasami dzieją się całkowicie przypadkowo. Niech to będzie dobra wróżba dla mnie i PGG ROW-u. Presji wielkiej nie czuję. Chcę za to wykonać jak najlepiej swoją pracę.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

ROW jest skazany na pożarcie. Wszyscy mówią, że ta drużyna na pewno spadnie z ligi. Naprawdę nie czuje pan presji?

Na jeden pogrzeb już mnie kiedyś zapraszali, a ostatecznie się nie odbył.

W Częstochowie?

Tak. Włókniarz też miał zostać rozjechany przez walec, ale ostatecznie się utrzymaliśmy. Zrobiliśmy to zresztą w całkiem niezłym stylu. Nie wiem, czy teraz będzie podobnie, bo w życiu bywa różnie, ale zamierzam się postarać o niespodziankę. Na papierze może i nie wygląda to powalająco, ale kiedy wyjedziemy na tor, wszystko może się zmienić. Poza tym ja oceniam to pod innym kątem niż wy dziennikarze. Mnie interesuje, żeby klub był od środka poukładany, żeby było z kim pracować. W Rybniku te warunki zostały spełnione, więc jestem. Nie wiem, czy nam się uda i czy się utrzymamy, ale przystępujemy do ligi z wiarą, że to możliwe.

Jak podzieli się pan obowiązkami z Jarosławem Dymkiem?

Model trener i menedżer to nic nadzwyczajnego, więc na pewno dobrze się w tym odnajdziemy. Jarek Dymek z całą pewnością będzie robić to, co należy do kierownika drużyny i jestem przekonany, że wykona swoją robotę bardzo dobrze. Poza tym ma duże doświadczenie, więc na pewno podzieli się informacjami. Do mnie będzie należeć cała reszta. Mogę jedynie dodać, że w kwestiach torowych mocno liczę na Eugeniusza Skupienia. Wiele obiecuję sobie po naszej współpracy.

A jak wyglądały rozmowy z prezesem Krzysztofem Mrozkiem? Odczuł już pan, że lekko nie będzie?

Mnie raczej nie da się w ten sposób przestraszyć. Nie obawiam się prezesów z charakterem. Pod tym względem jestem po naprawdę dobrej szkole, bo byłem już w różnych miejscach. Jestem przygotowany na nowe wyzwanie. Postaram się pokazać, że nauka nie poszła w las.

Orzeł twierdzi, że zachował się pan mało elegancko. Miał być duet trenerów.

Nie zamierzam tego komentować. Dla mnie wszystko zostało już powiedziane. Mogę jedynie powiedzieć, że zamiar odejścia z klubu sygnalizowałem już dawno i dawałem wyraźnie do zrozumienia, że to się wydarzy.

Zobacz także:
Mistrz z dużym kontraktem. Zmarzlik w jednym teamie z Kubicą
Kryjom typuje PGE Ekstraligę

Źródło artykułu: