W zeszłą sobotę rozpoczęliśmy żużlową debatę WP SportoweFakty. Postanowiliśmy przepytać czołowych polskich trenerów i osoby ze środowiska na temat zmian w dyscyplinie. Co można zmienić, czego jej potrzeba? Co funkcjonuje dobrze w tej chwili? Tym razem głos zabrał Marian Maślanka, były prezes Włókniarza Częstochowa.
Powiększenie Ekstraligi. Kierunkowo pomysł dobry. Geografia żużla wymaga poszerzenia. Dobrze, aby meczów było więcej, a w ślad za tym poszłyby działania marketingowe. Większa liczba sponsorów miałaby szansę w żużlu zaistnieć, bo też więcej mielibyśmy transmisji telewizyjnych. Jeżeli jednak będziemy chcieli powiększyć ligę do dziesięciu drużyn, to w obecnej sytuacji jaka panuje na rynku zawodniczym, nieodzowny byłby KSM zbudowany na rozsądnych zasadach. Myślę, że sam pomysł powiększenia ligi jest dobry, ale jeszcze nie na ten moment, bo potrzebuje to przygotowania. Rozgrywki stałyby się bardziej urozmaicone. Zamykanie się w wąskim gronie prędzej czy później się znudzi.
Połączenie I i II ligi. Sądzę, że obecny system rozgrywek podzielony na trzy szczeble to na ten moment dobre rozwiązanie. Zwłaszcza, że powoli ekstraligowe kluby dojrzewają do tego, aby współpracować z klubami z drugiej ligi w zakresie bazy szkoleniowej dla wychowanków drużyny ekstraligowej. Najlepszy przykład to Unia Leszno i Kolejarz Rawicz, gdzie obie strony czerpią korzyści ze współpracy. Podobnym tropem idą kluby z Gorzowa i Poznania. Sądzę, że każdy klub w Ekstralidze ma możliwości, aby znaleźć drugoligowy, satelicki klub i w oparciu o to prowadzić swoją politykę szkoleniową.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Zmiana systemu PGE Ekstraligi. Przykre jest to, że drużyny z miejsc 5-6 w zasadzie w środku sezonu kończą rozgrywki. Według mnie to jest złe. Uważam, że nasuwa się jedno proste rozwiązanie, a mianowicie poszerzenie fazy play-off do szóstego miejsca. Myślę, że jest to potrzebne i racjonalne. Wówczas mamy więcej zawodów i nikt tak wcześnie nie kończy sezonu, jak obecnie.
Zagraniczne kluby w polskiej lidze. Nie mam nic przeciwko temu. Ważne tylko jest, aby już na starcie zagraniczne kluby przedstawiały rzetelne papiery, w szczególności jeśli chodzi o zabezpieczenie finansowe, żeby później nie było sytuacji, że w trakcie rozgrywek się z nich wycofują. Jeśli zagwarantują, że są stabilne finansowo, to w takich zespołach miejsce mogą znaleźć nawet Polacy.
KSM. Widać, co obecnie się dzieje. Beniaminkom bardzo trudno jest zbudować dobry skład, mimo posiadania odpowiednich środków finansowych. Dlatego być może warto się zastanowić i KSM wprowadzić nawet przy lidze liczącej 8 zespołów. Myślę, że KSM liczony z pięciu lat byłoby dobrym rozwiązaniem.
Zagraniczny junior. Podjęto słuszną decyzję nie wprowadzając tego zapisu. Mamy zintegrowany system szkolenia polskiej młodzieży i trzeba go rozwijać, doskonalić. Ci chłopcy powinni mieć dla siebie miejsce w składach drużyn, dzięki czemu mogą nabierać doświadczenie i podnosić swoje umiejętności. Co do juniorów zagranicznych to przecież mogą znaleźć się pod numerem ósmym i zastępować gorzej dysponowanych seniorów, bądź od razu być desygnowani na pozycji seniora.
System szkolenia, produkcja juniorów na sztukę. Poszło to w złym kierunku. Stworzono system dobry, ale jego realizacja przebiega w niewłaściwy sposób. Tu bardzo szybko trzeba poprawić dwie rzeczy. Pierwsza to jakość szkolenia, a dwa to podnieść wymagania podczas egzaminu na licencję. Tak, aby zawodnicy, po których widać, że na siłę zostali na ten egzamin zaciągnięci go nie zdawali. Oczyścimy wtedy temat wyciągania zawodników "na sztukę".
Wychowankowie na pozycjach juniorskich. To byłoby zbyt trudne do zrealizowania. Sytuacja w klubach różnie się układa i zamykanie się do wychowanków może tworzyć problemy. Po drugie, może lepszym rozwiązaniem byłoby premiować kluby, które forsują w składzie wychowanków. System wynagradzania za skuteczne szkolenie - myślę, że to dodatkowo dopingowałoby kluby podczas procesu szkolenia juniorów.
Licencje nadzorowane. Myślę, że nie do końca się to sprawdza, jak widzimy choćby po przykładzie Wandy Kraków. Tam to kompletnie nie wypaliło. Licencje nadzorowane są potrzebne, ale nadzór musiałby być w trakcie sezonu sukcesywny. Np. szybki audyt raz na dwa miesiące czy na miesiąc. Sprawdzenie wpływów, wydatków, jak się kwestie finansowe rozwijają. Wtedy przy niepokojących sygnałach jednostka nadzorująca może reagować na bieżąco. Gdy to się wlecze przez sezon i rozliczenie następuje dopiero na koniec, to jest zdecydowanie za późno. Cierpią na tym rozgrywki, cierpią przede wszystkim zawodnicy, bo nie otrzymują wynagrodzeń, a regulamin mówi jasno, że odmowa przyjazdu na mecz oznacza karę. Uważam zatem, że w temacie licencji nadzorowanych trzeba zrobić coś, aby miały one charakter dynamiczny.
System płatności w żużlu, ryczałt, punktówka. Uważam, że system płatności za punkty jest najbardziej optymalny. Oczywiście przy budowie budżetu, później jego kontrolę i prowadzenie go w sezonie, ryczałt byłby lepszym rozwiązaniem, bo mamy wówczas kwoty przewidywalne. W polskim żużlu wartość punktu jest bardzo wysoka i w związku z tym każdy zawodnik chce ich zdobywać jak najwięcej, a co za tym idzie, mamy emocje na torze, spełniamy ambicje zawodników. Dlatego opowiem się za pozostaniem przy systemie płatności za zdobyte punkty. Naturalnie oprócz tego mamy kwoty kontraktowe.
Regulamin finansowy. Jest on dobry, bo reguluje w sposób przejrzysty sytuację finansową w klubach. Z tym że ma to pewne niedogodności, bo wszelkie kwoty pozyskiwane przez kluby od sponsorów czy instytucji na kontrakty cały system zakłócają. Z drugiej strony trudno klubom aż tak wchodzić w paradę. Moim zdaniem jest to wręcz niemożliwe. To od zaradności zarządu zależy, na ile marketingowo potrafią zbudować swoją pozycję, pozyskać dodatkowe środki do klubu czy dla zawodników.
Trudno wymyślić mi sposób, jak kontrolować dodatkowe wpływy. Jest to, co zawodnik otrzymuje regulaminowo i to jest sprawdzone. Inna sprawa, że zawodnicy godzą się na podpisywanie dodatkowych umów, które nie są kontrolowane w procesie licencyjnym. Może wystarczy podnieść widełki w regulaminie? Uważam jednak, że nigdy nie będzie metody, aby kontrolować wszystkie wpływy i wydatki.
Czytaj też:
ROW ma problem, krótka ławka żużlowych menedżerów. Zastosują model bydgoski i Mrozek poprowadzi zespół?
Świderski oficjalnie nie jest już trenerem PGG ROW-u Rybnik