Żużel. Na starcie zjawiał na ostatnią chwilę. Dariusz Stenka przyodział mistrza w potrzebie

Materiały prasowe / Speed Car Motor Lublin / Wojciech Szubartowski / Na zdjęciu: Srebrna drużyna Motoru Lublin z 1991 roku.
Materiały prasowe / Speed Car Motor Lublin / Wojciech Szubartowski / Na zdjęciu: Srebrna drużyna Motoru Lublin z 1991 roku.

To jeden z najlepszych transferów w historii. Tak można określić przyjście do Lublina Dariusza Stenki, 30 lat temu. Przez ciężką kontuzję jego kariera zawisła na włosku. Wielokrotnie przyjeżdżał ostatni na start, a kończył bieg jako zwycięzca.

[tag=67399]

Dariusz Stenka[/tag] zdecydowaną większość kariery spędził w Wybrzeżu Gdańsk. Był jednym z najbardziej utalentowanych zawodników w nadmorskim klubie. Jeździł u boku Zenona Plecha, Mirosława Berlińskiego czy Grzegorza Dzikowskiego. Z taką ekipą Wybrzeże wywalczyło srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski w 1985 roku. To był dotychczas największy sukces Stenki w rywalizacji drużynowej. Wyróżniał się jako junior, co potwierdził zdobyciem brązowego medalu w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski w Gnieźnie w 1983 roku.

Gdańszczanie opuścili najwyższą klasę rozgrywkową w 1989 roku. "Doktor", bo taki pseudonim przylgnął do Stenki w trakcie kariery, był łakomym kąskiem na rynku transferowym. Sytuację wykorzystali lublinianie, którzy potrzebowali wzmocnień, po trzecim w historii awansie do pierwszej ligi. - Jeśli chodzi o krajowych zawodników, to było najlepsze wzmocnienie w historii. Kilka sezonów na bardzo wysokim poziomie. Dobrym strzałem swego czasu był Robert Miśkowiak. Jednak to Stenka robił wysokie średnie w Ekstralidze - mówi Marcin Wnuk, kierownik startu w Lublinie, kolekcjoner i pasjonat żużla.

Jeszcze przed rozpoczęciem ligi pojawiały się opinie, że transfer Stenki będzie tylko pocieszeniem, w przypadku gdy 1 kwietnia 1990 roku do Lublina nie zawita głośno zapowiadany Hans Nielsen. Stenka nie był dodatkiem, ale bardzo ważnym ogniwem drużyny, choć jego początki w Motorze okazały się trudne. - Darek przychodził do klubu, jako zawodnik o pewnej renomie - przyznaje Jerzy Głogowski, były trener i żużlowiec Motoru Lublin. - Znaliśmy go z innych torów, widzieliśmy jego talent i możliwości. Liczyliśmy, że wniesie dużą wartość do zespołu. Z każdym z nas zakolegował i przyjaźnił się. Na początku w ogóle mu nie szło. Potrzebował czasu na aklimatyzację. Przyszedł jednak przełomowy mecz z Falubazem, który dał mu wyraźnego kopa.

Czytaj także: Marcin Nowak jak wychowanek Startu. Skradł serca kibiców, ale to nie wystarczyło

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Krzysztof Piątek może mieć problemy przez swoją cieszynkę?!

- Najlepiej kolegował się z Jerzym Mordelem - wspomina Wnuk. - Bardzo pomocny i uprzejmy dla młodych zawodników. Niezły jajcarz, a nie raz, nie dwa można było go spotkać w parku z papierosem w ręku, co dzisiaj jest nie do pomyślenia.

Motor bazując na wychowankach, wzmocniony Nielsenem, Kasperem i Stenką dokonał niemożliwego, utrzymał się w pierwszej lidze, dzisiejszej Ekstralidze po raz pierwszy w historii. Zespół skończył rok na piątym miejscu. Była szansa na więcej, ale mecz z Unią Leszno załatwił sprawę i Motorowi na otarcie łez pozostały występy w dolnej czwórce.

Dariusz Stenka w kasku czerwonym
Dariusz Stenka w kasku czerwonym

Rok 1991 zapowiadał się wyśmienicie dla Dariusza Stenki. Niestety, wszystko popsuł karambol na turnieju jubileuszowym Marka Kępy. Podczas biegu Stenka jadący z trzeciego pola zderzył się z Jarosławem Gałą. Upadł na tor i doznał ciężkiego urazu kręgosłupa. Diagnoza? Koniec sezonu. Stenka odjechał tylko sześć spotkań, wyśrubował bardzo dobrą średnią (2,133), najwyższą w zespole, zaraz po Nielsenie. - Zdobyliśmy tylko srebro i aż srebro, gdyby nie kontuzja Darka to myślę, że ten tytuł moglibyśmy wygrać - mówi Jacek Ziółkowski, były sędzia i działacz żużlowy.

Tomasz Gollob wybrał drużynę 100-lecia Polonii Bydgoszcz

Ciekawym momentem był mecz w Gorzowie Wielkopolskim w 1991 roku. Hans Nielsen, lider lublinian, któremu zagubił się na lotnisku bagaż nie miał w czym wystąpić. Duński arcymistrz dzięki uprzejmości kolegów zgromadził potrzebny ekwipunek. Na prezentacji Nielsen pojawił w tej samej skórze co Stenka. Tego dnia obaj żużlowcy pojechali dla Motoru najlepiej. Duńczyk wywalczył osiemnaście punktów, a Stenka dziesięć i dwa bonusy.

Rok 1991 Motor skończył sezon ze srebrnym medalem. Później drużynie nie szło już tak dobrze, a klub, który był wielosekcyjny podupadał. Lubelski żużel stracił praktycznie wszystkich najlepszych zawodników. Dariusz Stenka odszedł z Lublina po sezonie 1994. Wrócił do Gdańska, gdzie znów pokazał swój kunszt. Roczne epizody zaliczył także w Stali Gorzów i Kolejarzu Opole.

Do Lublina trafił znowu pod koniec kariery w 1999 roku. - Bardzo mocno namawiałem pozostałe osoby z zarządu, aby wziąć go do LKŻ-u. Pamiętam jego pierwszy występ w Świętochłowicach. W swobodnym stylu wygrał pierwsze trzy biegi, co miało duży wpływ na nasze zwycięstwo - wspomina obecny menadżer Speed Car Motoru Lublin.

Co jeszcze wyróżniało Stenkę jako żużlowca? - Moje pierwsze skojarzenie z nim? Bardzo późno wyjeżdżał na tor. Wiele razy skutkowało to wykluczeniem z biegu -dodaje Ziółkowski.

- Był typowym startowcem - ocenia Głogowski - Bardzo dobre wyczucie motocykla. Był taki sezon, że Darek wziął ode mnie silnik, to był GM. Moja technika jazdy była bardziej dopasowana pod Jawy. Początkowo nie mogłem się dograć na GM-ach. Darkowi lepiej szły starty na wysokich obrotach, mi lepiej startowało się z dołu. To była dobra decyzja, a jego forma wzrosła. Wielokrotnie nie do przejścia na dystansie.

Dla kibiców Dariusz Stenka pozostaje gdańskim wojownikiem z koziołkiem na piersi, który tworzył jeden z najpiękniejszych epizodów w historii lubelskiego żużla.

Źródło artykułu: