Dotychczas było tak, że kontrole techniczne przeprowadzano tylko w rundzie finałowej PGE Ekstraligi. W regulaminie na 2020 rok punkt o sprawdzaniu sprzętu przed zawodami uległ zmianie. Teraz żużlowcy i ich mechanicy będą musieli mieć się na baczności podczas całego sezonu.
Od sezonu 2020 w PGE Ekstralidze odbywać się będą obowiązkowe kontrole techniczne. Żużlowcy będą musieli okazać swoje motocykle na 210 minut przed rozpoczęciem zawodów (drużyna gospodarzy, czas trwania - 60 minut) i na 150 minut przed zawodami (drużyna gości, czas trwania - 60 minut).
Podczas kontroli przy sprzęcie będzie mógł przebywać zawodnik, do którego należy sprawdzany sprzęt, a także do dwóch jego mechaników oraz upoważniony przez żużlowca kierownik drużyny.
ZOBACZ WIDEO Różnica zdań w kwestii obcokrajowca pod numerem młodzieżowym. Chcemy ratować inne kraje, za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku?
"Zawodnik lub jego mechanik przedstawia do kontroli czysty motocykl z pustym zbiornikiem paliwa oraz kombinezon i kaski. Motocykl jest ważony, a wynik zapisywany w karcie kontroli technicznej. Obowiązkowej kontroli poddawane są gaźnik i tłumik. Skontrolowane gaźniki i tłumiki motocykli znakowane są nalepką lub farbą. Kontroli mogą być poddane również inne części motocykla" - opisuje speedwayekstraliga.pl.
Wygląda na to, że nie będzie już więcej domysłów i plotek o ściemnianiu zawodników przy sprzęcie. W minionym sezonie głośno było choćby o silniku Grigorija Łaguty, który płonął podczas meczu we Wrocławiu. - Poszedł ogień spod głowicy. Metanol tak się nie pali. Przy metanolu byłby błysk i jaskrawy ogień. A tu mieliśmy żywy płomień, tak jakby to była jakaś chemia. Dla mnie jest to niepokojące - mówił tuner Jacek Filip.
Nadprogramowe kontrole sprzętu miał z kolei Paweł Miesiąc, któremu zarzucano nieregulaminowe triki przy sprzęcie. - Kontroli sprzętu jest tyle, że gaźnik jest cały wytarty. Za chwilę zrobią się w nim dziury - żartował żużlowiec Speed Car Motoru Lublin.
Różnie mówiło się też o sprzęcie Leona Madsena, jednak podobnie jak we wcześniejszych przypadkach niczego nikomu nie udowodniono. A teraz nawet nie będzie trzeba niczego udowadniać, bo wszystko wykaże przedmeczowa kontrola. Sprzętowi oszuści będą mieli kłopoty.
Zobacz też:
Kibice mogą odetchnąć z ulgą. Leon Madsen wznowił treningi
Najbardziej pokręcone historie transferowe. Zdrady, pieniądze i nagłe zwroty akcji