Żużel. Kluby pierwszej ligi dostaną większą kasę od telewizji. Niektórzy już wiedzą, co z nią zrobią

WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński. / Na zdjęciu: Karol Żupiński, Mateusz Cierniak.
WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński. / Na zdjęciu: Karol Żupiński, Mateusz Cierniak.

PZM sprzedał prawa telewizyjne do rozgrywek pierwszej ligi platformie Canal+. Kluby nie powinny narzekać, bo poza wysoką jakością transmisji dostaną większe pieniądze. Różnicę odczują przede wszystkim ci, którzy będą często gościć telewizję.

- Oferta Canal+ była najlepsza finansowo i gwarantowała najwyższą jakość transmisji - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ, który nawet nie próbuje ukrywać, że główną rolę przy wyborze nowego partnera telewizyjnego odegrały finanse. - Te parametry są najważniejsze w funkcjonowaniu każdego klubu, więc myśleliśmy właśnie tymi kategoriami. Oczywiście, nie bez znaczenia była dotychczasowa działalność platformy Canal+, która udowodniła, że potrafi przeprowadzić transmisje na profesjonalnym poziomie. Mogliśmy się o tym przekonać przy okazji meczów PGE Ekstraligi, więc nie było mowy o grze w ciemno. To był dodatkowy argument - tłumaczy.

Zobacz także: Chcieli gwiazdę pierwszej ligi. Zdunek nawet nie kryje, że składał ofertę i mówi o kulisach negocjacji

Kluby pierwszej ligi dzięki nowej umowie telewizyjnej dostaną więcej pieniędzy. Konkretne kwoty nie padają, ale różnica będzie mocno odczuwalna. - Wpływy będą większe o około 30 proc. - zapewnia Fiałkowski, a od jednego z pierwszoligowych działaczy słyszymy, że wtedy telewizja będzie stanowić 10 proc. budżetu jego klubu.

ZOBACZ WIDEO: Czekają nas chude lata w polskich skokach narciarskich? "Brakuje całej generacji. Nie ma następców"

Dodajmy jednak, że sumy, które popłyną do klubów, będą uzależnione od dwóch czynników. - Przede wszystkim od liczby transmisji telewizyjnych z danego ośrodka. Oczywiście, pewna pula zostanie podzielona równo pomiędzy wszystkie zespoły. Dodatkowe środki otrzymają również ci, którzy awansują do fazy play-off. Warto zatem stawiać na rozbudowę infrastruktury i tworzenie wielkich widowisk. Jeśli to wszystko pójdzie w parze z wynikiem, to korzyści będą naprawdę duże - przyznaje Fiałkowski.

Zobacz także: Co kochamy w Bartoszu Zmarzliku? Lista jest długa

Można założyć, że najlepsze kluby z tytułu nowej umowy telewizyjnej otrzymają kilkaset tysięcy złotych. Pierwszej lidze ciągle daleko pod tym względem do PGE Ekstraligi, gdzie kwoty idą w miliony, ale postęp jest zauważalny gołym okiem. - Trzy lata współpracy z Polsatem były owocne. Popularność ligi wzrosła i dzięki temu mogliśmy zrobić kolejny ważny krok. Teraz liczymy, że po pięciu latach współpracy z Canal+ nasz produkt zostanie wypromowany jeszcze mocniej - zapowiada Fiałkowski.

A w klubach już myślą, co zrobić z dodatkową kasą. Niektórzy wiedzą już nawet, na co ją przeznaczą. - Przyznam, że wpływy z telewizji w tegorocznym budżecie planowaliśmy na tym samym poziomie co w zeszłym roku. Cieszę się, że będzie lepiej. Pomysł już mamy. Wiadomo, że cały czas brakuje nam pieniędzy na szkolenie młodzieży. Liczy się każda złotówka. Szukamy jej wszędzie, gdzie tylko się da. Dodatkowe wpływy z umowy telewizyjnej na pewno spożytkujemy na ten cel, bo chcemy stawiać na rozwój żużla w naszym mieście - komentuje Radosław Strzelczyk, prezes Arged Malesa TŻ Ostrovii.

Źródło artykułu: