Jesienią długo spekulowaliśmy na temat przyszłości utalentowanego Daniela Bewley'a. Kontrakt z Brytyjczykiem chciał przedłużyć PGG ROW Rybnik, ale zawodnik bardziej ciągnął w stronę Betard Sparty Wrocław. Niektórzy trochę się dziwili, bo w zespole wicemistrzów Polski jest znacznie większa rywalizacja o skład, a sam żużlowiec podkreślał, że zależy mu na regularnych startach.
Życie pisze jednak różne scenariusze. Ten obecny może być na rękę młodego zawodnika. Jest wielce prawdopodobne, że Maksym Drabik zostanie zawieszony, więc z automatu wzrośnie pozycja Bewley’a w drużynie. Wrocławianie tak naprawdę nie mają za bardzo kogo wypożyczyć, więc będą skazani na Brytyjczyka.
- Sparta jest wytrawnym łowcą talentów, więc gdyby nie wierzyli w niego, to po prostu nie byłoby go w tej drużynie - twierdzi Wojciech Dankiewicz. - Jeśli chodzi o obciążenie psychiczne, to myślę, że paradoksalnie może być ono mniejsze. On dopiero wchodzi do wielkiego żużla i nikt nie oczekuje od niego jakichś wielkich zdobyczy. Poza tym będzie wiedział, w których biegach jedzie, a to też komfort. Zresztą Sparta i tak nie ma wielkiego wyjścia, więc po prostu musi mu zaufać - dodaje żużlowy ekspert.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Jeśli rzeczywiście Sparta postawi na Bewley'a, wówczas będziemy mieli do czynienia w pewnym sensie z kalką rozwiązania, które już rok temu stosował eWinner Apator Toruń (choć w tym wypadku rozwiązaniem z konieczności). Mianowicie w składzie seniorskim pojawi się junior (tzw. kewlar), a w jego miejsce wskakiwać będzie Brytyjczyk. Cała sytuacja wydaje się wielką szansą dla samego żużlowca, ale z drugiej olbrzymim ryzykiem dla klubu.
- Największym problemem będą ewentualne kontuzje. Już teraz sytuacja Sparty nie jest szczególnie komfortowa, ale przecież wcale nie jest wykluczone, że Bewley nie odpali. On już pokazał, że potrafi pokonywać znacznie bardziej utytułowanych zawodników. W każdym razie gdyby w trakcie sezonu doszła jeszcze jakaś kontuzja, to wtedy wrocławianie mieliby poważne kłopoty - podsumowuje Dankiewicz.
Czytaj także:
Kiepski pomysł z porównaniem Zmarzlika do Messiego i Ronaldo? Mistrz świata nie potrzebuje zderzenia z gwiazdami
Minęło już 10 lat! Gollob był mistrzem, Unia miała złoto, a w Rzeszowie jechali o dziewiątej rano