Żużel. Kartka z kalendarza - luty. Łaguta zapewnił większe emocje niż mecz ligowy. Ważny moment w życiu Zmarzlika

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek i Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek i Grigorij Łaguta

Chociaż w lutym nadal jesteśmy daleko od rozgrywek ligowych, to w tym roku Grigorij Łaguta przysporzył nam mnóstwa emocji. Większych niż w niektórych meczach. Wszystko za sprawą sensacyjnego transferu do Speed Car Motoru Lublin.

W cyklu "Kartka z kalendarza" przypominamy najważniejsze wydarzenia danego miesiąca w 2019 roku oraz te, które wzbudziły najwięcej emocji wśród kibiców.

***

Grigorij Łaguta w Speed Car Motorze Lublin

Plotki na temat tego, że Grigorij Łaguta może wystawić do wiatru prezesa Krzysztofa Mrozka pojawiały się już wcześniej. PGG ROW Rybnik zabezpieczył się na taką ewentualność i zakontraktował nawet Linusa Sundstroema. Jednak wtedy kibice "Rekinów" chcieli wierzyć, że Szwed dołącza do zespołu jako dodatkowe wzmocnienie składu.

Na początku lutego stało się jasne, że tak nie jest. Łaguta doszedł bowiem do porozumienia ze Speed Car Motorem Lublin, a prezes Mrozek został wystawiony na pośmiewisko. Łagua twierdził, że działacze z Rybnika chcieli, aby jeździł za darmo, by w ten sposób wynagrodził klubowi spadek z ligi w sezonie 2017. Mrozek zapewniał, że o żadnej jeździe za darmo nie było mowy.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Czytaj także: Milionerzy niechętnie widziani w żużlowym środowisku

Sternik "Rekinów" przeżył wtedy nerwowe dni, ale sezon skończył się dla niego happy endem. Nawet bez Łaguty jego drużyna awansowała do PGE Ekstraligi.

Pamiętna konferencja w Rybniku

Mrozek należy do wybuchowych osób i po zdradzie Łaguty nie było mu do śmiechu. W Rybniku odbyło się spotkanie z kibicami, na którym padło wiele wulgaryzmów pod adresem rosyjskiego żużlowca. Wywołało to spory skandal, bo słowa prezesa PGG ROW-u dotarły nawet do Rosji. Na szczęście po czasie sobie wybaczyli.

Poszukiwania klubu dla Hancocka

Kontrakt Łaguty w Lublinie wywołał efekt domina. Nagle inni działacze ruszyli w pogoń za Gregiem Hancockiem, który stał się wolnym zawodnikiem wskutek braku licencji dla Stali Rzeszów. Wtedy jeszcze nikt nie był świadom tego, że kilka tygodni później Amerykanin poinformuje o chorobie małżonki i odpuści jazdę na europejskich torach w sezonie 2019.

Czytaj także: Trwa walka o żużlowe prawa telewizyjne

Hancocka łączono m.in. z Gorzowem, Wrocławiem czy Rybnikiem. Z perspektywy czasu należy przyznać, że w dwóch pierwszych klubach by się przydał. Gorzowianie po takim wzmocnieniu najpewniej nie wylądowaliby w barażach, a wrocławianie być może mieliby upragnione złoto w PGE Ekstralidze. Tyle że to już wyłącznie gdybanie, bo życie napisało dla Hancocka zupełnie inny scenariusz w tym roku.

Źródło sukcesu Zmarzlika?

W lutym mieliśmy też ważne wydarzenie w życiu Bartosza Zmarzlika. Gorzowianin podczas wakacji w Dubaju oświadczył się swojej ukochanej. Można napisać, że w tym roku Zmarzlik zamienił jedno złoto na drugie. Najpierw włożył Sandrze na palec złoty pierścionek, by w październiku na szyi zawisł złoty medal IMŚ. Chyba warto było.

Źródło artykułu: