Inauguracja z mistrzem Polski na własnym torze, a później wyjazd do Lublina. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie brzmi najlepiej. truly.work Stal Gorzów ma arcytrudne wejście w sezon, a przecież mówimy o zespole, który za wszelką cenę chce się podnieść po kiepskich rozgrywkach i wrócić do gry o medale. - Jeśli ktoś twierdzi, że kalendarz nie ma znaczenia, bo i tak każdy jedzie z każdym, to zapewniam, że jest w błędzie. Media wywierają ogromną presję, a to powoduje, że wszyscy oczekują punktów. I to od razu - mówi nam Jacek Frątczak, były menedżer Get Well Toruń.
- Budowanie formy to pewien proces. Na początku lepiej dostać teoretycznie słabszego rywala na własnym torze, a później pojechać na wyjazd do kogoś mocniejszego. Wtedy jest szansa na rozpędzenie drużyny. Stal zacznie u siebie z Unią Leszno, a ja doskonale wiem, co to znaczy, bo już to przerabiałem w Toruniu. Gorzej trafić się nie da. Wyjazd do Lublina też będzie wielkim wyzwaniem. Skala trudności jest naprawdę ogromna - przekonuje Frątczak.
Zobacz także: Stal Gorzów i transfer gwiazdy przed sezonem 2021. Komarnicki chyba wie o kogo chodzi
Mogłoby się zatem wydawać, że gorzowianie złapią oddech dopiero w trzeciej kolejce, kiedy ich rywalem będzie PGG ROW Rybnik. Frątczak o dziwo twierdzi jednak, że sprawdzi się inny scenariusz. - Byłbym gotowy postawić pieniądze, że gorzowianie wygrają na inaugurację z Unią. Daję im na to 52 proc. szans - podkreśla. - Stal to chyba jedyna drużyna, która może z dużą nadzieją spoglądać na rywalizację z Unią. Nie przez przypadek w sezonie 2019 byli jedynym zespołem, który pokonał mistrzów Polski. A personalnie gorzowianie byli przecież słabszą drużyną niż teraz. Byki były wtedy rozpędzone. Miały dwóch świetnych juniorów. To świadczy o tym, że Unia nawet w doskonałej formie nie czuje się najlepiej w Gorzowie - przekonuje Frątczak.
- Poza tym to już nie jest ta sama Stal, co w sezonie 2019. Wymiana Kildemanda na Iversena będzie dużym skokiem jakościowym, bo na gorzowskim torze Duńczyk czuje się znakomicie. Pojechał bardzo dobre zawody nawet w tym roku, a przecież był daleki od optymalnej formy. Może się zatem okazać, że coś, co dla innych byłoby przekleństwem, dla gorzowian okaże się wielką szansą na zbudowanie pewności siebie i rozpędzenie drużyny. Uważam, że taki scenariusz jest bardzo możliwy - podsumowuje Frątczak.
Zobacz także: Jak to się stało, że Doyle trafił do Włókniarza. Inne kluby miały problem z kasą lub długością umowy
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają