Transfer gwiazdy będzie możliwy, jeśli nie zostanie wprowadzony KSM. Prezes Marek Grzyb chciałby jeszcze bardziej wzmocnić skład, tak by truly.work Stal liczyła się w grze o najwyższe cele. To duża zmiana w porównaniu z poprzednimi sezonami, bo gorzowianie w trakcie prezesury Ireneusza Macieja Zmory nie ściągali zawodników z wielkimi nazwiskami. Raczej stawiali na takich, którzy z czasem wchodzili na wysoki poziom. To była zresztą przez długi czas bardzo skuteczna strategia.
- Zapewniam, że Marek Grzyb nie rzuca słów na wiatr - komentuje prezes honorowy Stali Władysław Komarnicki. - Jeśli tak powiedział, to znaczy, że dobrze to przemyślał. Ludzie biznesu nie mówią publicznie o rzeczach, które nie zostały wcześniej uzgodnione. Skoro ktoś ma przyjść, to znaczy, że pewne zabiegi zostały wykonane już przed sezonem 2020. Odnoszę nawet wrażenie, że realizacja transferu była bardzo blisko już teraz - dodaje Komarnicki.
Zobacz także: Jak to się stało, że Doyle trafił do Włókniarza. Inne kluby miały problem z kasą lub długością umowy
Gorzowianie rzeczywiście próbowali różnych rozwiązań w ostatnim okresie transferowym. Na tapecie był między innymi Nicki Pedersen, ale to nie on będzie nową armatą Stali. Duńczyk podpisał z MRGARDEN GKM-em dwuletni kontrakt. Działacze próbowali także ściągnąć Maksyma Drabika. Był także kontakt z Jasonem Doylem, ale ten nie był zainteresowany, bo szybko ustalił warunki kontraktu w Częstochowie.
- Domyślam się, o kogo chodzi prezesowi, ale proszę wybaczyć. Nie powiem ani słowa. Nie przez przypadek to nazwisko nie zostało wymienione przez prezesa - podsumowuje Komarnicki.
Zobacz także: #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
ZOBACZ WIDEO: Hiszpański dziennikarz o losowaniu grup Euro 2020. "Myślimy Polska - mówimy Lewandowski. Reszta piłkarzy nie jest dobrze znana"