Żużel. Podsumowanie 8. dnia okresu transferowego. Krzysztof Mrozek przekonał się, że w sporcie nie ma sentymentów

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Płonie marynarka Krzysztofa Mrozka.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Płonie marynarka Krzysztofa Mrozka.

Max Fricke nazywał go tatą, Grigorij Łaguta otrzymał wsparcie po wpadce dopingowej, a Daniel Bewley mógł liczyć na pomoc w rehabilitacji po fatalnym wypadku. Co ich łączy? Na każdym z tych żużlowców w pewnym sensie zawiódł się Krzysztof Mrozek.

W piątek Betard Sparta Wrocław podała do publicznej wiadomości informację o podpisaniu dwuletniej umowy z Danielem Bewleyem. To kolejny cios wymierzony w kierunku prezesa Krzysztofa Mrozka. To właśnie sternik PGG ROW-u Rybnik sprowadził Brytyjczyka do polskiej ligi i wiązał z nim spore nadzieje.

I to Mrozek załatwił Bewleyowi pobyt w specjalistycznej klinice rehabilitacyjnej na Górnym Śląsku, tak aby żużlowiec szybko wrócił do pełni sił po fatalnym wypadku, w którym doznał on skomplikowanego złamania kości udowej. Po ledwie kilku miesiącach Bewley pokazał, że w profesjonalnym sporcie nie ma sentymentów i postanowił kontynuować starty we Wrocławiu.

Czytaj także: Nowa tabela biegowa PGE Ekstraligi od roku 2020

To kolejny żużlowiec, który zdradził Mrozka na przestrzeni ostatnich miesięcy. Ubiegłej zimy do wiatru wystawił go Grigorij Łaguta, o którego wcześniej prezes PGG ROW-u walczył tak zażarcie po jego dopingowej wpadce. Po spadku z PGE Ekstraligi w klubie na sezon 2018 nie chciał też zostać Max Fricke, który wcześniej nazywał Mrozka "tatą". Teraz Australijczyk będzie startować wspólnie z Bewleyem we Wrocławiu.

ZOBACZ WIDEO Różnica zdań w kwestii obcokrajowca pod numerem młodzieżowym. Chcemy ratować inne kraje, za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku?

Być może to element transakcji wiązanej i w przeciwnym kierunku podąży Andrzej Lebiediew, ale takiej pewności nie mamy. W kontekście sezonu 2020 sprowadzenie Łotysza wydaje się być ważniejsze z punktu widzenia PGG ROW-u niż zachowanie w swoich szeregach Bewleya. Brytyjczyk, który nie był w stanie regularnie punktować w Nice 1.LŻ po koszmarnej kontuzji, nie mógł gwarantować solidnych zdobyczy w przyszłym roku. "Rekiny" potrzebują liderów, a Lebiediew na ten moment gwarantuje więcej.

Zostawmy jednak Rybnik i przenieśmy się do innych ekstraligowych ośrodków, gdzie w piątek sporo się działo. MRGARDEN GKM Grudziądz oficjalnie poinformował o nowym kontrakcie Artioma Łaguty. Jesteśmy ciekawi, jak Rosjanin poradzi sobie w jednej ekipie z Nickim Pedersenem.

Rune Holta zdecydował się z kolei na powrót do forBET Włókniarza Częstochowa. Dla doświadczonego żużlowca to już kolejny mariaż z "Lwami". Zważywszy na jego wiek, być może ostatni. Transfer Norwega z polskim paszportem może być strzałem w dziesiątkę, bo uwielbia on jazdę na torze przy ul. Olsztyńskiej.

Czytaj także: Rune Holta znalazł dom na najbliższy rok 

W Zielonej Górze przez kolejny rok oglądać będą za to Patryka Dudka. To kolejna z oczywistości tegorocznego okienka transferowego. Miniony sezon nie był udany dla wicemistrza świata sprzed dwóch lat, dlatego w przypadku Dudka może być tylko lepiej.

Czas na transfery w Nice 1.LŻ. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami, Wiktor Kułakow został nowym zawodnikiem Apatora Toruń. Tym samym Rosjanin będzie mieć blisko do swojego tunera. Nie jest tajemnicą, że korzysta on z jednostek przygotowanych przez Ryszarda Kowalskiego.

Karty odsłonił też Start Gniezno. Kontrakty z zespołem z pierwszej stolicy Polski parafowali Frederik Jakobsen, Oskar Fajfer, Adrian Gała, Oliver Berntzon, a także Jurica Pavlic. Wspomniana piątka już wcześniej dała słowo działaczom czerwono-czarnych, więc zaskoczenia w tym przypadku nie ma. W ekipie został też Kevin Fajfer. Nową postacią w pierwszej stolicy Polski będzie Timo Lahti.

Źródło artykułu: