O odejściu Daniela Bewleya z PGG ROW Rybnik mówiło się już od pewnego czasu. Naciskał na to Mark Courtney, który odpowiada za rozwój kariery młodego żużlowca. Brytyjczyk w tym roku powrócił do współpracy z Maxem Fricke, a przez to nie mógł być na każdym treningu i zawodach w Rybniku.
"Dziękuję klubowi z Rybnika za dwa ostatnie sezony. Bycie częścią tej ekipy i wygranie ligi w tym roku było czymś wspaniałym. Wszystkiego najlepszego w roku 2020" - napisał Bewley, po tym jak ogłoszono jego transfer do Betard Sparty Wrocław.
Czytaj także: Holta po raz kolejny wraca pod Jasną Górę
Rybniczanie nie zapomnieli podziękować Bewleyowi, który świetnie wkomponował się w zespół w minionym sezonie. Wtedy jednak przydarzyła mu się fatalna kontuzja, która wyhamowała jego rozwój. "Do zobaczenia na żużlowych torach w PGE Ekstralidze" - napisano na stronie klubowej.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"
Kibice w Rybniku mogą się niepokoić, bo do tej pory zespół głównie traci. Zaczęło się od odejścia trenera Piotra Żyty, którego wprawdzie zastąpiono już Piotrem Świderskim, ale to ryzykowna zmiana. Do tego ekipę pożegnał też Robert Chmiel, co akurat w jego przypadku jest zrozumiałe ze względu na przejście do grona seniorów w roku 2020.
Fani "Rekinów" byliby jednak spokojniejsi, gdyby prezes Krzysztof Mrozek na każde odejście zawodnika odpowiadał ogłoszeniem nowego transferu. Tego sternik PGG ROW-u jednak nie robi. Niczym wytrawny pokerzysta czeka na koniec okresu transferowego i wtedy odsłoni swoje karty.
Tyle że wtedy wszystko już będzie jasne. Jeśli Grega Hancocka czy Andrzeja Lebiediewa nie zobaczymy w kadrach innych ekip, to znajdą się najpewniej właśnie w Rybniku. Być może na Górnym Śląsku powinni pomyśleć nad zmianą polityki marketingowej.
Z kolei Betard Sparta opisała transfer Bewleya jako sprowadzenie "największej gwiazdy młodego pokolenia, nadziei brytyjskiego i światowego żużla". To prawda, ale należy pamiętać, że Brytyjczyk w sezonie 2019 miał problemy z punktowaniem na wysokim poziomie w Nice 1.LŻ. Czy poradzi sobie w PGE Ekstralidze? Dowiemy się za kilka miesięcy.
Wrocławianie konsekwentnie stawiają na młodzież, ale taka polityka nie daje efektów. Vaclav Milik po udanym początku z PGE Ekstraligą popadł w marazm, Andrzeja Lebiediewa już skreślono, Max Fricke dobre występy przeplata słabymi, podobnie jak Gleb Czugunow. Czasem lepiej ściągnąć jedną poważną "strzelbę" zamiast kilku "karabinków".
Z kolei Patryk Dudek przez kolejny sezon będzie związany ze Stelmet Falubazem Zielona Góra, co było formalnością. Żużlowca należy pochwalić, że do informacji o przedłużeniu kontraktu podpiął licytację swojego kasku. Można w ten sposób wesprzeć aukcję charytatywną.
Dudek jest wierny zielonogórskiemu klubowi od początku kariery. Różnie z tą wiernością bywało u Runego Holty. W piątek Norweg z polskim paszportem ogłosił za to powrót do domu, czyli forBET Włókniarza Częstochowa.
Czytaj także: Piotr Świderski przeszedł piekło, które uratowało mu życie
Pozostanie Holty w PGE Ekstralidze można oceniać jako niespodziankę, bo na początku roku nic tego nie zapowiadało. Być może w przyszłym roku w najlepszej lidze świata znów zobaczymy Wiktora Kułakowa. Rosjanin w piątek podpisał kontrakt z Apatorem Toruń i zrobi wszystko, by wygrać z "Aniołami" Nice 1.LŻ i wrócić na najwyższy poziom.