Jest 1996 rok, Stal Gorzów wykłada astronomiczne wówczas pieniądze, chodzi o 600 tysięcy złotych, by kupić z Apatora Toruń Tomasza Bajerskiego. Do dziś nikt nie zapłacił więcej za transfer żużlowca. I już nie zapłaci, bo listy transferowe dawno zniknęły. Obowiązują wyłącznie ekwiwalenty za szkolenie, ale tutaj ostatnim szaleństwem było wyłożenie przez Unię Tarnów kwoty pół miliona złotych za ówczesnego mistrza świata juniorów Macieja Janowskiego. To działo się przed sezonem 2012. Od tamtego czasu nikt już nie zapłacił wielkiej kasy za młodzieżowca.
Przed sezonem 2003 Apator-Adriana zmontował skład z Jasonem Crumpem i Tonym Rickardssonem. Od gwiazd kręcących się w parku maszyn toruńskiej drużyny aż bolały oczy. Jednak nic to nie dało. Dream-team przegrał finał z Włókniarzem Częstochowa, bo okazało się, że nazwiska nie jadą. Mimo to Unia Tarnów przed sezonem 2004 poszła w ślady Apatora i sięgnęła po złoto.
Czytaj także: PGG ROW odzyskał łączność z Hancockiem
W 2003 roku Unia wywalczyła awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Sponsor klubu zapytał prezesa Szczepana Bukowskiego, kogo trzeba kupić, żeby drużyna mogła powalczyć o złoto. Na kartce dostał trzy nazwiska: Tomasz Gollob, Jacek Gollob, Tony Rickardsson. Wszystkich załatwił za blisko 3 miliony płatne ryczałtem. W Tarnowie cieszyli się z tytułu w 2004 i 2005 roku.
ZOBACZ WIDEO Różnica zdań w kwestii obcokrajowca pod numerem młodzieżowym. Chcemy ratować inne kraje, za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku?
Wydawało się, że ktoś taki jak Piotr Świst, w końcu legenda Stali Gorzów, nie trafi do zwaśnionego z macierzystym klubem Falubazu Zielona Góra. W 2005 roku stało się jednak coś, co wydawało się niemożliwe - gorzowianin wylądował u sąsiada zza miedzy. Już sam ten fakt był mocno kontrowersyjny. A jeszcze goręcej zrobiło się, kiedy Świst na prezentacji nowego zespołu w amfiteatrze wyszedł i krzyknął "100 procent Falubaz". W ciągu jednej sekundy stracił wielu kibiców w Gorzowie. W Falubazie z czasem też się od niego odsunęli.
W 2011 roku Marta Półtorak ściągnęła do Stali Rzeszów Jasona Crumpa. Zawodnik miał za sobą kilka sezonów w Sparcie Wrocław, zżył się z tym środowiskiem, ale potrzebował odmiany. Złośliwi mówią jednak, że zmienił klub, bo dostał superofertę na blisko 2 miliony złotych. Crump miał wówczas jeździć za stawkę - 10 tysięcy za punkt. Za taką kasę nie startował żaden inny zawodnik. Inna sprawa, że zakup nie dał Stali szczęścia i upragnionego medalu. Crump po zmianie barw obniżył loty.
Czytaj także: Najbardziej nieudane transfery. A kogo teraz nabierze Kildemand?
Tomasz Gollob zaskoczył przed sezonem 2004, opuszczając swoją Polonię Bydgoszcz, ale w jeszcze większą konsternację wprawił kibiców, przenosząc się w 2012 roku do Torunia, który wówczas jeździł po szyldem Unibax. 2-letni kontrakt opiewający na 5 milionów złotych, to było coś. Gollob nie zdobył jednak serc toruńskich kibiców, którzy widzieli w nim ikonę niezbyt lubianej Polonii. Zresztą Tomasz swego czasu nie wypowiadał się pochlebnie o toruńskim klubie i tego mu nigdy nie zapomniano.
Z historii najnowszej nie sposób nie wspomnieć przenosin Grigorija Łaguty z PGG ROW-u Rybnik do Speed Car Motoru Lublin. Nawet nie chodzi o to, że żużlowiec miał dostać 700 tysięcy za podpis i 7000 za punkt, lecz o to, że wcześniej zaklinał się, iż pozostanie w ROW-ie. To miała być pokuta za to, że po jego dopingowej wpadce rybniczanie spadli z Ekstraligi. Łaguta w wywiadzie dla klubowej telewizji zaklinał się, że nigdzie nie odejdzie. Dwa miesiące później kibice ROW-u na Facebooku zobaczyli zdjęcie, na którym Grigorij ściskał sobie rękę z prezesem Motoru.