[tag=868]
[/tag]MRGARDEN GKM zawalił końcówkę rundy zasadniczej i finiszował w PGE Ekstralidze dopiero na piątej pozycji. Pojawiły się wtedy opinie, że w zespole prowadzonym przez Roberta Kempińskiego brakuje mocnych charakterów i żużlowców, którzy w decydujących momentach spotkań potrafią zamknąć przeciwnikowi bramę przy bandzie. Czy grudziądzanie byli drużyną grzecznych chłopców? Zapytaliśmy o to naszych ekspertów.
- Nie zgadzam się z tą teorią. W żużlu jestem od dawna, więc wszystkich znam. Muszę powiedzieć, że z całą pewnością nie była to taka drużyna. Ci chłopacy mają za sobą wyścigi i sytuacje, w których wkładali głowy tam, gdzie ich rywale nie włożyliby nawet nogi. Dobrym przykładem jest tu Przemek Pawlicki. W Grudziądzu jedzie się pod płotem, jak po beczce śmierci. Powiem kolokwialnie - trzeba mieć jaja, aby tak się poruszać po torze. Żużlowcy MRGARDEN GKM-u je mają - komentuje Jacek Frątczak.
Identyczne stanowisko w tej sprawie zajął nasz drugi ekspert. - Zgadzam się z Jackiem Frątczakiem. Żaden z żużlowców nie jest grzecznym chłopcem. Mówię to oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, a nie negatywnym - wyjaśnia Wojciech Dankiewicz.
W listopadzie kontrakt z grudziądzkim klubem podpisze Nicki Pedersen. Czy Duńczyk nie zniszczy atmosfery i poprowadzi swój nowy zespół do wymarzonej strefy medalowej? - Jak będą wyniki, to będzie atmosfera. Wynik sportowy tworzy atmosferę, a przed sezonem i w okresie zimowym wszyscy są jak do rany przyłóż. Ja przede wszystkim wychodzę z takiego założenia, że o siłach drużyn z PGE Ekstraligi i ich pozycji w końcowym rozrachunku decydują liderzy. Chodzi o zawodników charyzmatycznych, silnych i regularnie punktujących. Myślę o czołowej dziesiątce w statystykach. Uważam, ze zamysł grudziądzan był właśnie taki. Chcieli pozyskać kolejnego lidera, który dołączy do Łaguty i Bjerre. Pedersen jest trzecim mocnym ogniwem. Dodajmy świetnych Polaków. To dobry plan - analizuje Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi
Zobacz także: Żużel. To MRGARDEN GKM zdecyduje, czy za rok będziemy mieli zagranicznego juniora
- Znam Nickiego osobiście i miałem też okazję pracować z podobnymi charakterami. Ja lubię takich chłopaków. Jego nerwy są prawdziwe, a to świadczy, że mu zależy i ma charakter. To są sytuacje wyścigowe, pamięta się o nich dwie minuty po zdarzeniu. Jak się wygrywa mecz, wszyscy przybijają sobie piątki i nie ma tematu. Trzeba założyć sobie jedną rzecz i myślę, że zawodnicy z Grudziądza doskonale zdają sobie z tego sprawę - niektórzy świetnie współpracują jadąc razem w parze, ale są też tacy, którzy są po prostu skuteczni i potrzebują obszaru, aby mogli się realizować w najlepszych i komfortowych warunkach. Poradzą sobie z tym - dodaje nasz ekspert.
Trzykrotny mistrz świata potrafi jechać przy Hallera. - Nicki Pedersen to uznana marka i nie trzeba dopisywać kolejnych wierszy w jego sportowej laurce. Na pewno będzie to ogromne wzmocnienie, szczególnie na tak specyficznym torze w Grudziądzu. Bez problemu się dopasuje i będzie brylował. To zawodnik obdarzony znakomitym startem, a wiele daje samo poznanie toru. Weźmy przykład Pawlickiego, który kiedyś notował różne występy przy Hallera. Dopiero transfer do MRGARDEN GKM-u sprawił, że dokleił się do toru i był niełapany przez rywali. Kto wie, czy nie spełni się marzenie tego klubu o awansie do czołowej czwórki. Nicki jest specyficznym zawodnikiem. Trzeba dać mu po prostu pracować i dać troszeczkę przestrzeni. Wtedy dobrze wykona swoje zadanie. Nie można mu przeszkadzać, taki ma charakter - twierdzi Dankiewicz.
Zobacz także: Żużel. Pieniądze za obywatelstwo. Jeśli Łaguta zostanie Polakiem, to zarobi dużo więcej. Kluby chętnie mu zapłacą
Działacze Stelmet Falubazu szybko odpuścili doświadczonego żużlowca i dali mu zielone światło na rozmowy. To pochopna decyzja? - Każdy buduje zespół według własnego uznania. Działacze z Zielonej Góry tak zdecydowali po tegorocznych doświadczeniach. Nickiego trzeba dobrze skonfigurować, aby wykorzystać jego potencjał. Wszyscy od dawna wiemy, że to nie jest zawodnik, który słynie z jazdy parowej. Czy zrezygnowali z niego za wcześnie? Tego nie wiemy, dopiero sezon to tak naprawdę zweryfikuje. Widocznie zmieniła się koncepcja, albo Nicki w tym środowisku i w tej konfiguracji niespecjalnie pasował. Na pewno przemawiały za tym argumenty merytoryczne, bo znam poprzedniego prezesa Adama Golińskiego oraz trenera Adama Skórnickiego - przyznaje Frątczak.
- Często słyszeliśmy, że atmosfera w Zielonej Górze nie była za bardzo w porządku, jeśli chodzi o Nickiego. Odejście tego żużlowca jest decyzją działaczy. Są zawodnicy, którzy nie pasują charakterologicznie do pewnych drużyn. Myślę, że Grudziądz zrobił świetny interes. Naprawdę co roku się wzmacniają. Być może udało się im wykorzystać tarcia na linii Pedersen - Falubaz i bardzo szybko go wyciągnęli. Uważam, że Nicki się zmienił w ostatnich latach. W zakończonym sezonie potrafił zostawić miejsce przy ogrodzeniu. Przylgnęła do niego łatka, natomiast to nie jest już ten sam zawodnik - podsumowuje Dankiewicz.