Żużel. Dominacja i klasa Zmarzlika. Inni mogą mu tego zazdrościć

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik skradł show podczas Gali PGE Ekstraligi. Wygrał kategorię dla najlepszego polskiego zawodnika oraz otrzymał nagrodę specjalną za zdobycie tytułu mistrza świata. Wręczał mu ją sam Tomasz Gollob.

Polski mistrz świata ma swoje pięć minut. Ciężko na nie zapracował. Podczas Gali PGE Ekstraligi odebrał dwie prestiżowe nagrody. Jedną z nich wręczał mu sam Tomasz Gollob. Bartosz Zmarzlik do ostatniej chwili nie wiedział, że jego żużlowy mentor i nauczyciel będzie obecny na tej imprezie. Widać, że na widok swojego idola wyraźnie się wzruszył. Powiedział nawet, że tytuł wywalczyli razem we dwójkę. Skromność i szacunek biła od niego na kilometr.

Ale taki już jest Bartosz Zmarzlik. Nigdy z jego ust nie usłyszeliśmy słów, że nie ma z kim przegrać. To odróżnia go od innych zawodników. Woli pokazać siłę na torze, a nie przed kamerami. Swoją drogą ten sezon nauczył chyba Tai'a Woffindena, aby czasami zastanowić się zanim coś się powie. Brytyjczyk przed sezonem szumnie zapowiadał, że jeśli tylko zdrowie dopisze, to nikt w Grand Prix go nie powstrzyma. Życie wszystko zweryfikowało.

Żużel. Social Speedway 2.0: Zmarzlik i jego wielka rodzina. Drabik dziękuje tym, co byli z nim na dobre i na złe. CZYTAJ WIĘCEJ!

Myślę sobie, że pozostali polscy reprezentanci z Grand Prix trochę z zazdrością mogą spoglądać na Zmarzlika. Janowski, Dudek, Kołodziej czy nawet Piotr Pawlicki też przecież mają wielkie możliwości, a jednak to Bartosz najczęściej skupia na sobie uwagę. Na teraz zwyczajnie jest najlepszy. A gdy wsłuchamy się w jego słowa, to szybko zauważymy, że on wcale nie ma dość. - Jedziemy dalej. Za rok łatwo tych wszystkich nagród nie oddam - śmiał się mistrz świata. Trzymamy za słowo.

ZOBACZ WIDEO: Hampel jak Stoch. Baron mówi, że się nie skończył

Poza wszystkim gala trochę nas zaskoczyła. Przede wszystkim zwycięstwo Martina Vaculika w kategorii najlepszego zagranicznego zawodnika budzi chyba największe emocje. Na ten tytuł liczył z pewnością Leon Madsen. Duńczyk może i był lepszy, ale plebiscyty wygrywa się także sympatią ze strony kibiców. Zaskoczył też wybór niespodzianki sezonu. Wygrał Mikkel Michelsen, choć duże apetyty miał Paweł Miesiąc. Sam zresztą mówił, że będzie na siebie głosował. Gdybym był w jego skórze, czułbym małe rozczarowanie. To na pewno.

I na koniec jeszcze jedno przemyślenie. Kolejna Gala PGE Ekstraligi zakończona wielkim sukcesem. To bez dwóch zdań. Żużel potrzebuje takich imprez. Hucznie zorganizowanych i świetnie opakowanych. Zresztą wystarczy spytać samych zawodników. Oni też nie kryli swojego zachwytu.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Marek Cieślak jednak zostaje z kadrą! Przedłuży kontrakt, a do sztabu dołączy Rafał Dobrucki

Źródło artykułu: