W Gnieźnie nikt nie był zadowolony. Oliver Berntzon ryzykował życiem, by punktować

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Oliver Berntzon
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Oliver Berntzon

W sobotę Car Gwarant Start pokonał u siebie Orła Łódź 47:42. Mimo zwycięstwa za trzy punkty, gospodarze nie odczuwali zadowolenia, bo znów męczyli się z torem. - Czasem musiałem niemal ryzykować życiem, by wydzierać punkty - mówił Oliver Berntzon.

Szwed był w sobotę liderem Car Gwarant Startu Gniezno. Zapisał przy swoim nazwisku 11 punktów. - Zawody dobre, ale znów jest problem, bo nie dostajemy takiego toru, jaki byśmy chcieli. Rozmawialiśmy o tym, jaka nawierzchnia zadowoliłaby wszystkich, a tutaj znów takie coś. Tor ponownie był kompletnie inny, ale nam jakoś udawało się znajdować właściwe ustawienia. Kiedy przegrywało się jednak start, to niewiele można było zrobić. Właściwie była jedna ścieżka po wewnętrznej i to wszystko - stwierdził Oliver Berntzon w trakcie rozmowy z portalem sportowegniezno.pl.

Czytaj także: Start odnotował ważne zwycięstwo. W Gnieźnie powstanie mini tor i tor do pitbike'ów

Przygotowanie nawierzchni przysporzyło gnieźnianom niemałych problemów. Trudno było na niej wyprzedzać. Skandynaw, by uzyskać zadowalający rezultat, musiał się sporo napocić. Czasem niemal ryzykował życiem.

- Nawierzchnia oczywiście powinna być dobrze nawodniona, bo jest gorąco, ale gdy arbiter zarządził pierwsze polewanie, to już niektórzy nie rozumieją, że woda nie wchłonie się od razu. Tor jest zbyt twardy i ta woda zostaje na wierzchu przez pewien czas, więc można poczuć, jakbyśmy jeździli na ice speedwayu. To nie ma absolutnie sensu. I właśnie z uwagi na taki stan, musiałem zachowywać się jak szaleniec na torze, czasem nawet ryzykować niemal życiem, aby wydzierać punkty. Cztery kółka niemal nie starczały, aby zbudować prędkość, bo nie było linii do wyprzedzania - dodał.

Czytaj także: DMPJ: Zwycięstwo MRGARDEN GKM-u Grudziądz w Gnieźnie. Perfekcyjny Kevin Fajfer

Berntzon zdradził, że mimo zwycięstwa, w szeregach Startu nikt nie odczuwał pełnej satysfakcji. Trudno się dziwić - przytoczony argument mówi sam za siebie. - Nie jestem gościem od narzekania bo tego nie lubię, ale tutaj nikt nie był zadowolony, bo nasz własny tor w zasadzie nim nie był - podsumował reprezentant Szwecji.

ZOBACZ WIDEO: Kłótnia o Kościucha. Frątczak: Pokazałem mu, kto tu rządzi

Komentarze (3)
avatar
SpasionyKot
25.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Za rok Lublin czeka 
avatar
Don Diego SKS START
24.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Oliver szacun :) Gdzie nie pojedzie to zawsze walczy. Dobrze że jesteś w Gnieźnie! 
avatar
G-no W-ny
24.06.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Oli ma rację. Tracimy atut własnego toru, a tak być nie może- żeby nasi zawodnicy czuli się na nim obco ! W sobotę czeka nas niezwykle ciężka przeprawa, z Unią Tarnów. Jeśli znowu tor zaskoczy Czytaj całość