PGE Ekstraliga. Włókniarz przegrał, ale Lindgren widzi pozytywy. "Nie powinniśmy być rozczarowani"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren w żółtym kasku
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren w żółtym kasku

- Nie powinniśmy być rozczarowani. Pojechaliśmy przyzwoite zawody - mówi Fredrik Lindgren, którego forBET Włókniarz Częstochowa przegrał na wyjeździe z MRGARDEN GKM-em Grudziądz 43:47.

Końcowy wynik nie do końca oddaje to, co w piątkowy wieczór działo się na grudziądzkim torze. ForBET Włókniarz Częstochowa pojechał raczej kiepsko, przed biegami nominowanymi przegrywał zresztą różnicą 10 punktów. Sytuację uratował w ostatnich dwóch gonitwach, triumfując w nich 4:2 i 5:1.

- Szkoda, że nie udało nam się zwyciężyć jako drużyna, ale przegraliśmy różnicą tylko czterech punktów. To niezła sytuacja w kontekście rewanżu i punktu bonusowego. Bylibyśmy bardziej szczęśliwi, jeśli udałoby się wygrać, niemniej jednak nie powinniśmy być rozczarowani. Pojechaliśmy przyzwoite zawody - stwierdza Fredrik Lindgren w rozmowie z telewizją częstochowskiego klubu.

Zobacz także: PGE Ekstraliga. Zagar zawalił mecz w Grudziądzu. Prezes Włókniarza tłumaczy kłopoty Słoweńca

Zawodnicy Marka Cieślaka potracili mnóstwo punktów na dystansie. Gdyby forBET Włókniarz dowoził do mety pozycje wywalczone po starcie, pewnie wygrałby w Grudziądzu różnicą kilku, jak nie kilkunastu punktów.

- Tak, ale to jest bardzo specyficzny tor. Miejscowi zawodnicy są do niego dobrze dopasowani, przez co przyjezdnym jest trudno o zwycięstwa. Daliśmy z siebie wszystko, tym razem przegraliśmy, ale nie powinniśmy się zbyt mocno za tę porażkę obwiniać. Wrócimy silniejsi - zapewnia Lindgren.

Zobacz także: PGE Ekstraliga. Włókniarz żałuje punktów straconych na dystansie. Paweł Przedpełski: Ostatni bieg pojechałem z jajem

Szwed, wespół z Leonem Madsenem, był motorem napędowym forBET Włókniarza w Grudziądzu. Zgromadził 14 punktów w sześciu gonitwach, jedyną wpadkę notując w swoim przedostatnim starcie. Nie dowiózł w nim do mety choćby jednego "oczka". - W żużlu czasami tak bywa. Ta niska temperatura sprawiła, że straciłem dużo energii. Po 11. biegu miałem tylko jeden wyścig przerwy. Myślę, że było to powodem delikatnej utraty koncentracji, przez co zaliczyłem nieudaną gonitwę - tłumaczy Lindgren.

ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?

Źródło artykułu: