PGE Ekstraliga: Żużlowcy wpadają pod bandę. Kluby mówią: mamy problem. Cegielski prosi, by nie przesadzać

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Gleb Czugunow
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Gleb Czugunow

W 1. kolejce pod dmuchaną bandę wpadli Vaclav Milik i Gleb Czugunow, w drugiej Mateusz Bartkowiak. W klubach słyszymy, że to się może skończyć tragedią. - Zawodnik nagle ląduje w ciemnościach, ale nie przesadzałbym - mówi Krzysztof Cegielski.

W tym artykule dowiesz się o:

Co kolejkę jakiś zawodnik wpada pod dmuchaną bandę. Nagle znajduje się w ciemnościach, a nad sobą ma ogromny ciężar. Potrzebuje pomocy, by stamtąd wyjść. Jeśli ma klaustrofobię, to nie zazdrościmy. - Gorzej jak ktoś walnie przy okazji w dechy albo wyląduje pod bandą z uszkodzonym, czy wręcz połamanym kręgosłupem. Żeby kogoś takiego wyciągnąć w bezpieczny sposób, trzeba by pół łuku zdemontować - mówi nam menedżer jednego z klubów PGE Ekstraligi.

Nie byłoby tematu wpadania zawodników pod bandę, gdyby kluby obsypywały jej dolną część luźnym materiałem. Mówił o tym w trakcie transmisji Eleven Sports z Gorzowa Patryk Dudek. Dlaczego więc kluby tego nie robią? Słyszymy, że dzieje się tak z powodu wymogów regulaminowych dotyczących wysokości dmuchanej bandy.

Czytaj także: Siedmiu wspaniałych. Tai Woffinden szybki jak rakieta

Banda dmuchana ma mieć wysokość 120 centymetrów. W klubach mają zwykle lekką nadwyżkę (około 5 centymetrów), ale nie pozwala ona na odpowiednie obsypanie dolnej części bandy. Nie na takie, które uniemożliwiłoby podniesienie się modułu, gdy uderza w niego zawodnik. Właściwe zabezpieczenie wiązałoby się z koniecznością nadsypania około 20 centymetrów nawierzchni. Wtedy jednak wysokość bandy nie byłaby zgodna z regulaminem.

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Nawet jeśli to miałoby być raz, to dziękuję za taki wieczór z Lublina

- Mamy jakiś tam kłopot, bo zawodnik nagle ląduje w ciemnościach, ale nie demonizowałbym - mówi nam Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia żużlowców Metanol. - Od czasów, kiedy Jarek Hampel wpadł pod dmuchaną bandę i połamał nogi, wiele zmieniło się na lepsze. Za bandą mamy przecież materiał absorbujący energię, jest to przeważnie styropian lub pas transmisyjny.

W klubach mówią jednak, że przy dużej sile uderzenia te kilka centymetrów styropianu, czy gumy, bo z niej jest zrobiony pas transmisyjny, nie uchroni zawodnika przed kontuzją. Z drugiej strony pamiętajmy, że kiedy Hampel doznał poważnej kontuzji, wpadając pod bandę, to miał wielkiego pecha, że wcześniej w to miejsce uderzył jego motocykl i praktycznie zniszczył moduł. Nogi zawodnika nie napotkały więc żadnej przeszkody.

Czytaj także: Get Well w ogniu krytyki gości magazynu w nSport+

- Na pewno jest lepiej, niż w czasach, kiedy w ogóle nie było dmuchanych band. Wystarczy, żeby kluby dopilnowywały tego, by obsypać bandę od dołu na ile to możliwe i tyle - komentuje Cegielski, a z drugiej strony wiemy, że nowe, zamówione w tym roku bandy są wyższe od tych obecnie stosowanych i jest możliwość obsypać je materiałem z zachowaniem wymogu 120 centymetrów wysokości.

Komentarze (2)
avatar
WKS BKS BYDGOSZCZ
15.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jeśli ma klaustrofobię, to nie zazdrościmy. - Gorzej jak ktoś walnie przy okazji w dechy albo wyląduje pod bandą z uszkodzonym, czy wręcz połamanym kręgosłupem. Żeby kogoś takiego wyciągnąć w b Czytaj całość
avatar
Sebastian1978
15.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ogolnie ludzie zarzadzajacy zuzlem ale tez zawodnicy sa dziwni.bo to przeciez ich bezpieczenstwo.....Nie trzeba byc wielkim inzynierem zeby raz na zawsze zalatwic ten problem. Wystarczy zrobic Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści