Niektórzy twierdzą, że Stelmet Falubaz Zielona Góra nie ma idealnego wejścia w sezon. Wątpliwości pojawiły się zwłaszcza po przegranym treningu punktowanym z Fogo Unią Leszno. - U siebie zostali zdemolowani, ale ostatnie występy nie były już najgorsze - twierdzi Jacek Gajewski, były menedżer klubu z Torunia. - Niektórzy nie są jeszcze optymalnie przygotowani. Przykładem jest Patryk Dudek, który w trakcie jednych zawodów odjeżdża zupełnie różne wyścigi - podkreśla Gajewski.
Dla kibiców Falubazu niepokojąca mogła być również absencja Nickiego Pedersena w memoriale Edwarda Jancarza. Duńczyk zrezygnował z występu w tych zawodach, bo nie chciał rywalizować na niesprawdzonych motocyklach. - To było poważne ściganie na wysokim poziomie. Jeśli zawodnik nie wie, jak spisuje się sprzęt, to lepiej nie pchać się na taką imprezę. Można dostać po głowie i być przez cały tydzień rozbitym. Moim zdaniem postąpił słusznie - przekonuje Gajewski.
Nasz ekspert za bardzo nie martwi się o przygotowanie zawodników Falubazu. Uważa, że kluczem do zwycięstwa będzie własny tor. - Muszą ogarnąć ten temat. W zeszłym roku zawodnicy wiele razy powtarzali, że nie czuli się tam idealnie. Nad tym trzeba pracować najwięcej. Powtarzalność będzie niezwykle istotna dla tego zespołu. Drużyna jest wprawdzie poważnie przemeblowana, ale jej wartość sportowa nie budzi u mnie żadnych wątpliwości - komentuje.
Zobacz także: Niektórzy na siłę szukają atutów Motoru Lublin
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla Bus Krzysztofa Buczkowskiego
Gajewski twierdzi, że różnicę w piątkowym spotkaniu mogą zrobić juniorzy. - Spodziewam się wiele dobrego po Tonderze i Krakowiaku. Prezentowali się naprawdę nieźle - tłumaczy były menedżer torunian. Po drugiej stronie mamy natomiast wielką niewiadomą. Igor Kopeć-Sobczyński i Maksymilian Bogdanowicz do tej pory nie zachwycali.
- Jeśli chodzi o Get Well, to kluczowi będą liderzy - zauważa Gajewski. - Przyznam, że w memoriale Edwarda Jancarza więcej oczekiwałem od Doyle'a i Iversena. Pojechali bardzo przeciętnie. Mieli duże problemy z wygrywaniem wyścigów. Jeśli ta dwójka nie będzie budować wyniku z trójek i dwójek, to goście mogą zapomnieć o sukcesie. Oni muszą być niemal bezbłędni, bo cała reszta nie wygląda najlepiej - analizuje menedżer.
Gajewski nie ukrywa, że ma problem z oceną potencjału torunian. Uważa, że na podstawie treningów punktowanych trudno wyciągnąć wnioski i stwierdzić, na co będzie stać ekipę Jacka Frątczaka w Zielonej Górze. - Torunianie nie konfrontowali się z zespołami z najwyższej półki. Były tylko pojedyncze występy w imprezach towarzyskich. Nie wiem, czy oni do końca wiedzą, w jakim są teraz miejscu i co jest nie tak. Obraz tego zespołu może być bardzo zamazany - podsumowuje.