PGE Ekstraliga: W Motorze Lublin nie wiedzą, kiedy wróci Grzegorz Zengota, ale o transferach na razie nie myślą

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz i Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz i Grzegorz Zengota

Grzegorz Zengota przyznał, że w ostatnich dniach walczył nie tyle o powrót na tor, ile o to, by nie stracić nogi. Lekarze go uratowali, ale nie wiadomo, ile czasu zajmie mu rehabilitacja. Prezes Motoru Lublin zapewnia jednak, że w klubie jest spokój.

Grzegorz Zengota po kontuzji na crossie w Hiszpanii wpadł w duże kłopoty. Początkowo problemem była wyłącznie złamana prawa noga. Przez błędy hiszpańskich lekarzy doszła jednak kolejna diagnoza - martwica. Zaczęła się walka o uratowanie nogi, bo zawodnikowi groziła nawet amputacja. Na szczęście lekarze w Lublinie uratowali nogę. Nie zmienia to faktu, że wciąż nie wiadomo, kiedy Zengota wróci na tor.

- Być może lekarz prowadzący Grześka za tydzień lub dwa przekaże jakieś informacje - mówi nam Jakub Kępa, prezes Speed Car Motoru Lublin, którego zawodnikiem jest Zengota. - Ja nie jestem lekarzem, więc spekulował nie będę. Poza wszystkim każdy organizm reaguje inaczej. Sam miałem dwie operacje kolana i po pierwszej dochodziłem do siebie pół roku, po drugiej tylko dwa i pół miesiąca. Medycyna idzie do przodu, więc po prostu cierpliwie czekajmy.

Czytaj także: Testy Unii. Pawlicki odłożył jeden silnik na ligę

Jakby nie było, w ciemno można założyć, że to oczekiwanie na powrót najbardziej doświadczonego i po prostu najlepszego polskiego seniora z obecnej kadry Motoru trochę potrwa. Czy w związku z tym, że wszystko jest już jasne, klub zamierza jakoś uzupełnić skład? W końcu do połowy maja, bo wtedy dojdzie po karencji dopingowej Grigorij Łaguta, sztab szkoleniowy będzie miał do dyspozycji tylko pięciu seniorów. To oznacza zerowe pole manewru. Krzysztof Cugowski w swoim felietonie napisał, że to będzie jazda z pistoletem przy skroni.

ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!

- Rynek jest ubogi, gdy idzie o zawodników, więc na razie nad niczym się nie zastanawiamy - mówi nam Kępa. - Zresztą, co nam da całe to gdybanie. Nie ma ono większego sensu. Bardziej potrzebujemy spokoju dla tych, którzy są w kadrze. Teraz skupiamy się na dostosowaniu obiektu do wymogów ekstraligowych, a potem jedziemy sparingi. Po nich będziemy wiedzieli więcej, ale na razie dajmy komfort tym, co są.

Czytaj także: Kibice Włókniarza poirytowani jednym biletem na dwie imprezy

Prezes Motoru nie mówi tego wprost, ale wydaje się, że ewidentnie chce zobaczyć, jak będą prezentować się zawodnicy w sparingach. Jeśli Dawid Lampart czy Paweł Miesiąc  staną na wysokości zadania, to najpewniej zapadnie decyzja, żeby jechać, tym co jest. W maju wróci Łaguta i wtedy powinno być już z górki.

Źródło artykułu: