Michał Gruchalski: Dwa lata temu żużel przestał mnie kręcić. Potrzebowałem upadku, by się odbić (wywiad)

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Dariusz Ostafiński w rozmowie z Michałem Gruchalskim.
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Dariusz Ostafiński w rozmowie z Michałem Gruchalskim.

- Pierwsze dni po tąpnięciu w meczu z GKM-em były bardzo trudne. Nie przyjeżdżałem na treningi, nie miałem na to ochoty. W końcu zacząłem się jednak bardziej przykładać i powolutku układać sobie to wszystko w głowie - mówi Michał Gruchalski.

[b][tag=60082]

Dariusz Ostafiński[/tag], WP SportoweFakty: To jak to jest z pana psychiką. Pytam, bo słyszałem, że dwa lata temu miał pan dosyć żużla i niewiele brakowało, by przestał pan jeździć.[/b]

Michał Gruchalski, żużlowiec forBET Włókniarza Częstochowa i reprezentacji Polski: Faktycznie w 2017 roku przyszło zwątpienie. Debiutowałem w PGE Ekstralidze i wiązałem z tym konkretne nadzieje. Coś we mnie pękło w meczu z GKM-em. Jechaliśmy bieg juniorski na 5:1, ale przed metą strzelił mi łańcuch i skończyło się na remisie. Gdyby wyścig potoczył się inaczej, to wygralibyśmy tamto spotkanie, a drużyna zajęłaby wyższe miejsce. Zawaliłem. Sprzęt odmówił posłuszeństwa, ale odechciało mi się żużla. Ta sprawa siadła w mojej głowie i straciłem całą miłość do sportu. Przestało mnie to kręcić.

Czytaj także: Przepis trenera kadry na złoto w Grand Prix

Kto pomógł zmienić panu zdanie?

Trener Lech Kędziora. Dużo ze mną rozmawiał, dużo trenowałem, w ogóle robiłem wiele rzeczy, które pozwoliły mi nabrać więcej pokory. Nauczyłem się, że dużo zależy od sprzętu, bo jak nie jedzie, to głowa siada. Zacząłem trochę współpracować z psychologiem i oto jestem.

Zakładam, że łatwo panu nie było, ale może tamto doświadczenie było potrzebne. To chyba był taki punkt zwrotny pańskiej kariery?

Można było z tamtej sytuacji wyciągnąć pozytywy, aczkolwiek trochę to czasu zabrało. Pierwsze dni po tąpnięciu w meczu z GKM-em były bardzo trudne. Nie przyjeżdżałem na treningi, nie miałem na to ochoty, to mnie nie jarało. W końcu zacząłem się jednak bardziej przykładać i powolutku układać sobie to wszystko w głowie. W miarę to poszło, a już końcówka poprzedniego sezonu pokazała, że wyszedłem na prostą.

I chyba trochę szkoda, że przed panem ostatni rok startów juniorskich.

Żałuję bardzo, ale to nie do końca moja wina. Trochę to skomplikowali ludzie zarządzający drużyną. Mówię tutaj o tym momencie, gdy byliśmy w pierwszej lidze, a podstawowymi juniorami byli Oskar Polis i Hubert Łęgowik. Dla mnie nie było wtedy miejsca, mogłem iść na wypożyczenie, ale nie zgodzono się i zostały mi tylko zawody młodzieżowe.

Prezes Michał Świącik blokował?

Nie. Z prezesem mam dobre relacje, wręcz przyjacielskie i złego słowa nie mogę o nim powiedzieć. Dużo mi pomógł, ciągnął mnie w górę, a w trudnym dla mnie okresie też był ze mną. A na wypożyczenie nie zgodziła się jedna z osób ze sztabu szkoleniowego.

Dlaczego?

Myślę, że mogło chodzić o to, że trenerzy chcieli mieć dobry skład na zawody juniorskie. Pewności jednak nie mam, bo w głowie innych nie siedzę. Wtedy przystawałem na to, co mi narzucono, a teraz żałuję, bo dzięki wypożyczeniu i regularnym startom mógłbym być teraz na innym poziomie.

Źle jednak nie jest. Rok temu niewiele zabrakło, a dostałby pan nominację na juniora roku na prestiżowej Gali PGE Ekstraligi. Byłem w jury, nie głosowałem na pana, ale muszę przyznać, że później żałowałem.

Czytałem te artykuły. Dla mnie znaczące jest już jednak to, że zostałem zauważony, że ktoś mnie docenił.

Czytaj także: Hampel: Nigdy nie złamałem danego słowa

Plany na ten rok?

Bez celów indywidualnych. Chcę być znaczącym punktem w drużynie Włókniarza. Dołożę wszelkich starań, by to się udało, chcę wygrywać.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły

[/color]

Jako drużyna jesteście mocniejsi niż rok temu.

Tak, bo rok temu mieliśmy trochę braków. Nic poważnego, małe detale. W sumie niewiele nam zabrakło do medalu.

Chyba tylko zdrowego Lindgrena.

To chyba najbardziej. Przez kontuzję nie mógł jeździć na takim poziomie jak na początku sezonu. Jeśli chodzi o mnie, to ocknąłem się na koniec sezonu. Jak dotarliśmy do play-off, to powiedział sobie, kiedy, jak nie teraz. Każdy bieg był dla mnie na wagę złota.

Komentarze (6)
avatar
shtrekCz-wa
22.02.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Ogromnie wierzę, że Michał w tym roku zrobi na tyle duży postęp, że w przyszłym sezonie pozostanie w składzie Włókniarza jako pełnoprawny senior. 
avatar
lunch
22.02.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Ja na jego miejscu bym sobie kilka razy palnął w łeb, po tym jak sędzia Słupski regularnie przerywał wyścigi z jego udziałem, tylko dlatego, że śmiał wygrać start. 
avatar
sympatyk żu-żla
22.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dzisiejszej dobie aby mieć wyniki sportowe na torze ,później wzięcie do klubowych składów. Należy mieć dobry sprzęt oraz potencjał dobrą psychikę .Towszystko procentuje.Powodzenia Michał. 
avatar
Kuluarom śmierć
22.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
usuwaj usuwaj frajerze tak do usranej śmierci :) 
avatar
kmz lw
22.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale szaliczek jest w pytkę, Dariuszu