[b]
PRZECIW Hancockowi w Gorzowie. Zmora przyznał się do błędu?[/b]
Odwrócę trochę kolejność i zaczniemy od sprzeciwu. Gdy dotarły do nas pierwsze informacje o tym, że działacze Stali Gorzów zastanawiają się nad sprowadzeniem Grega Hancocka, od razu pojawiła się myśl: no, jeszcze tam go nie było. Na początku wydawało się to czystą abstrakcją, ale skoro linię frontu w kontekście Amerykanina zmieniają już nawet ludzie, którym w życiu nie przyszłoby do głowy ściągnięcie czterokrotnego mistrza świata do Gorzowa...
W redakcji mamy osoby świetnie zorientowane w gorzowskich realiach więc wierzę im na słowo. Z resztą nie pisaliśmy o tym tylko my. Żeby było jasne. W Hancocka paradującego w żółto-niebieskich barwach nie wierzę, ale już sama kurtuazyjna rozmowa, jakikolwiek kontakt daje do myślenia i rzuca nowe światło, na to jak ostatnie ruchy na rynku ruszyły lawinę pewnych wydarzeń. Następuje analiza i weryfikacja dotychczasowych założeń.
Zapewne zakontraktowanie Hancocka miałoby być odpowiedzią na wyrwanie z ROW-u Rybnik przez lublinian Grigorija Łaguty. I w tym momencie czegoś nie rozumiem. Prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora od dawna stara się nas przekonywać, że zbudował na tyle mocny zespół, że ten jest w stanie ponownie, spokojnie powalczyć o pierwszą czwórkę. Tymczasem jeden transfer w drużynie, która została zdegradowana jeszcze przed startem rozgrywek zachwiał mu całą misterną konstrukcją ligi i wywalił hierarchię do góry nogami? Nagle w zespole z aspiracjami medalowymi, zaczęto obawiać się, że widmo spadku zajrzało w oczy? Tym bardziej, że Speed Car Motor także ni stąd, ni zowąd nie stał się pretendentem do czołowych lokat.
ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły
Czytaj także: Kosił trawnik w środku nocy, nie przyjął łapówki. Choć w Stali jeździł krótko został jej legendą
Marketing w Gorzowie jest jednym z prężniej działających w Polsce. Prezes Zmora też ma "gadane", dlatego pewnie m.in. piastuje swoją funkcję. Czasami trzeba powiedzieć, to co ludzie chcą usłyszeć. A słowa "znów włączymy się do rywalizacji o play off" brzmią dumnie i wyzwalają w kibicach poczucie spokoju. Tak to może się udać! Nawet z psychologicznego punktu widzenia.
Każdy ma swój rozum i przetworzy takie dane według uznania. Inna sprawa, czy ktoś się zgadza z tym, czy nie. Zabrzmię może trochę jak gbur, ale lubię na koniec okresu transferowego popatrzeć w składy skompletowane przez drużyny. Zacząłem przyjmować zakłady, że Gorzowa w play offach nie będzie i zdanie nie zmienię.
Dlatego prezesa Zmorę nawet rozumiem. Marzył mu się sezon przejechany tańszym kosztem, wziął dwóch Duńczyków: jednego w ciągłym kryzysie, a drugiego bez doświadczenia w PGE Ekstralidze, na zasadzie a nuż widelec wypali. Później popatrzył na zestawienie Lublina, usiadł spokojnie w fotelu, otworzył wino, pomyślał, że utrzymać to i tak się utrzymamy i pach. Jakub Kępa go Łagutą w głowę.
Gdyby było inaczej sądzę, że zostawiłby młodszego i perspektywicznego Martina Vaculika, a nie sondował teraz dziadka Hancocka. I to pewnie jeszcze z paręset tysiaków droższego. No kupy to się nie trzyma. Nie zaryzykuję wiele, jak napiszę, że Hancock nie byłby kontraktowany po to, aby dostać rolę asystenta trenera Stanisława Chomskiego, albo odpowiadać za szkółkę Stali. To nie Ireneusz Nawrocki i jego radosna twórczość w Rzeszowie On miałby wydatnie podnieść poziom drużyny z Gorzowa.
ZA tym żeby jechali jak im obiecali
Gdy powiedziało się A należy powiedzieć B. Niech więc drużyna w aktualnym kształcie udowodni, że nadzieje prezesa nie są tylko mrzonką. Z resztą dorzucenie kolejnego ogniwa nie wpłynęłoby dobrze na zespół. Pewnie każdemu z wyjątkiem Bartosza Zmarzlika i Krzysztofa Kasprzaka zapaliłaby się czerwona lampka ostrzegawcza, że chyba mi ktoś w tym klubie nie ufa. Tak staram to sobie tłumaczyć wbijając się nieco w próbę rozumowania Szymona Woźniaka, Petera Kildemanda i Andersa Thomsena.
Czytaj także: Greg Hancock opcją dla Gorzowa. Nawet były prezes twierdzi, że to dobry pomysł
Wszyscy mają spore pole do popisu na udowodnienie swoje wartości, udźwignięcie i tak już napompowanej presji. Nie można wykluczyć, że Duńczycy akurat odpalą i okażą się odkryciem ligi na miarę Jakub Jamroga, a Woźniak otrzymując numer dla prowadzącego parę wskoczy na niebotyczny poziom. Z tym, że na razie to wróżenie z fusów, ponieważ nawet Kasprzak od paru lat jest wielkim znakiem zapytania. Na tę chwilę pewniak jest jeden - Zmarzlik. Reszta przejawia spory potencjał, ale od nich zależy jak go spożytkują.
Dużym handicapem tej stosunkowo młodej ekipy są zdolni młodzieżowcy. A jak doskonale wiemy posiadanie w swoich szeregach równej dwójki juniorów to połowa sukcesu. Ale i w tym przypadku nie wiem, czy ściągnięcie Hancocka byłoby zasadne. Przecież nie trzeba daleko szukać. Na miejscu jest nowy idol - Zmarzlik. Gdyby zapytać adeptów w szkółkach żużlowych na kim się wzorują większość powie, że na bieżącym wicemistrzu świata.
PS.
Panie Ireneuszu wiem, że jest pan wrażliwy na wszelką krytykę więc jeśli poczuł się pan urażony tą analizą, to przepraszam. Chętnie przekonam się i z dużą przyjemnością zobaczę jak pana zespół zadaje kłam moim teoriom. Mam przeczucie, że wtedy wyciągnie pan ten tekst i mi go przypomni. Nie będę jednak miał z tym problemu. Chętnie posypię głowę popiołem. Powodzenia. Bez Hancocka.
***
Nie no dokończyłem rzucanie oka n Czytaj całość
Z RESZTĄ ????
Nie pierwszy raz Kamil Hynek udowodnił, że sztuka operowania językiem polskim jest mu nie do końca znana Czytaj całość