Po tym jak Stal Rzeszów nie otrzymała licencji na starty w Nice 1.LŻ, żużlowcy, którzy podpisali z nią kontrakty, są do wzięcia. - Czy będziemy brali udział w rozbiorze Stali? Seniorzy nie wchodzą w grę, zobaczymy co z juniorami. Nie jest tajemnicą, że poszukujemy młodzieżowca, choć u młodych zawodników ważna jest logistyka i to temat bardzo trudny do przeskoczenia. Szczerze mówiąc dotąd nie patrzeliśmy w stronę Rzeszowa w tej kwestii. Negocjowaliśmy z innymi klubami, ostatnio zintensyfikowaliśmy rozmowy z jednym z nich i jest szansa na zdolnego juniora. Postaramy się kogoś zatrudnić w najbliższym czasie - powiedział Tadeusz Zdunek, prezes Wybrzeża Gdańsk.
Najbardziej gorącym nazwiskiem Stali jest z pewnością Greg Hancock. Pozyskanie Amerykanina, który przed ubiegłym sezonem odbył kilka treningów w Gdańsku nie wchodzi w grę. - O Hancocka nie chcemy walczyć. Ja nie mam na nazwisko Nawrocki, by tak budować skład. Mamy zbudowany fajny, perspektywiczny zespół i chcemy, by ci chłopcy się rozwinęli. W drużynie są młodzi Szwedzi i Duńczycy, wydawanie połowy budżetu na zawodnika bez perspektyw nie ma sensu. Pamiętajmy, że Greg Hancock kiedyś skończy karierę, nie będzie jeździł do osiemdziesiątego roku życia - zauważył Zdunek.
W ocenie prezesa klubu z Gdańska, brak rzeszowian w lidze nie zmieni układu rozgrywek. - Wątpię, by ktokolwiek starał się o Grega Hancocka. Chyba tylko Unia Tarnów mogłaby rozpatrywać taką możliwość. Wszyscy mają ustalony budżet i skład. Inni zawodnicy Stali nie zrobią takiej różnicy. Poza tym pamiętajmy, że kluby budowały składy pod ustalone budżety. Ktoś musiałby dostać nagle ekstra pieniądze, albo zadłużyć klub. Mielibyśmy następcę Stali Rzeszów - ostrzegł Tadeusz Zdunek.
Gdańskim kibicom działania Ireneusza Nawrockiego mogą się kojarzyć z tym, co doświadczyli kilka lat temu, gdy Wybrzeże nie zostało nawet dopuszczone do starania się o licencję w Nice 1.LŻ. - Te działania dokładnie przypominają mi to, co było w Gdańsku. Te same pomysły, te same bzdurne idee i absurdalne kwoty, dalekie od rynkowych. Mój poprzednik trafił wówczas na frajera i niestety padło na mnie. Ładowałem bez sensu pieniądze w klub, a one były wydawane dalej. W biurze pracowało 12 ludzi i snuto sny o potędze. W Rzeszowie postąpiono tak samo. Ściągnięto Hancocka do najniższej klasy rozgrywkowej. Naprawdę nie rozumiem, po co tak zarządzać klubem - podsumował obecny prezes gdańskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Wielcy żużlowi mistrzowie ślą życzenia dla Tomasza Golloba